Zbawienie z krzyża



Powiedzieli do Niego żydzi: Kimże Ty jesteś? Znana to zasada, że jeśli nie chcemy usłyszeć jakiejś odpowiedzi, to nawet gdyby nam ją powtórzono sto razy będziemy udawali, że do nas nie dotarła. Tak właśnie jest w dzisiejszej Ewangelii, gdzie żydzi pytają Jezusa (nie wiadomo, który to już raz) o Jego tożsamość, pochodzenie, o to, kim naprawdę jest? A Jezus, nieustannie stara się im dać do zrozumienia (wystarczy sięgnąć do wcześniejszych rozdziałów), że jest obiecanym Mesjaszem, Synem Bożym, Bogiem. Tego jednak nie chcą słyszeć, bo musieliby w Niego uwierzyć. Zdarzenie to uczy nas, że ważniejsza od zadawania Bogu pytań jest umiejętność słuchania. Filozofia, owszem, polega na stawianiu pytań, ale wiara i pobożność na słuchaniu bożych odpowiedzi. Popatrzmy na przykład świętych: generalnie, niewiele mówili (patrz „milczący” św. Józef), wszyscy oni natomiast posiedli sztukę słuchania Boga. Dla nas chrześcijan tak ważna jest więc modlitwa, skupienie, adoracja, uznawane przez „świat” za stratę czasu …

Jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach. Stwierdzenie Jezusa może napawać trwogą, ale, zgodzimy się, nie pozostawia złudzeń: kto z własnej winy nie uzna w Jezusie Boga i Zbawiciela umrze na wieki! Oby Jego słowa podziałały na nas jak smagający bicz i obudziły z uśpienia i obojętności. W niektórych sytuacjach nawet bicz może być dobrą nowiną.

Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie. Jak ukąszeni na pustyni Izraelici jedyny ratunek znajdowali w spojrzeniu na wywyższonego węża, tak dla nas jedynym ratunkiem jest ”spojrzenie” na wywyższonego na krzyżu Jezusa. W czasie każdej mszy świętej wspominamy to wywyższenie – Jego mękę i śmierć dla naszego zbawienia. „Wywyższamy” Go, lub inaczej, „ofiarujemy” i „pokazujemy” Go Bogu Ojcu, aby spoglądając na niezmierzoną miłość swego Syna, zachował nas przy życiu.
« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama