Krzyż wyznaniem miłości



Wpatrujemy się dzisiaj w krzyż Jezusa Chrystusa obchodząc święto odnalezienia tej cennej relikwii. Czynimy to nie z powodu fascynacji cierpieniem, ale Zmartwychwstałym Zbawicielem. Nie sposób dotknąć rozumem i sercem tajemnicy ludzkiego życia i cierpienia bez Niego. Ten, który wszystkim dobrze czynił, spotkał się z agresją i wielkim okrucieństwem. Ostatnie godziny Jego życie utrwaliły się na stałe w pamięci Kościoła. Ale nie są one przechowywane po to, aby epatować cierpieniem. Zbawia nas bowiem miłość, a nie cierpienie. To ona sprawiła, że cierpienie – które samo w sobie jest złem – stało się narzędziem zbawienia. Chrystus wziął krzyż bardziej z powodu Boskiej miłości niż ludzkiego grzechu. Nie ma bowiem miłości bez krzyża, choć może być krzyż bez miłości. Ale wówczas staje się on głupstwem i zgorszeniem. I zamiast podwyższenia krzyża świętego człowiek „podwyższa” swój grzech.

Ale dlaczego Odkupienie dokonało się za taką cenę? Oczywiście Bóg mógł wybrać inną drogę ocalenia człowieka, ale zechciał być z nami, aż do końca, do najgłębszego zagubienia. Traktuje On poważnie naszą wolność i skutki złego jej zagospodarowania. Wniknął we wszystkie pokłady życia, w ludzkie dzieje naznaczone złem, aby u samego źródła uzdrowić człowieka.

Krzyż Chrystusa objawił moc grzechu i siłę miłości, która ostatecznie pokonała śmierć. Ukrzyżowanie widziane z tej perspektywy jest zwycięstwem, a nie porażką. Na Golgocie następuje zamiana porządków – śmierć jest pokonana śmiercią, a z największego zła w dziejach świata, Bóg wyprowadza największe dobro – życie wieczne w Jego królestwie. Zarówno w przypadku miedzianego węża wywyższonego na pustyni przez Mojżesza jak i w przypadku krzyża Chrystusa ocalenie przychodzi drogą, której najmniej się spodziewamy. Jezusowa rewolucja polega między innymi na zmianie stosunku do krzyża. Znak przekleństwa przemienia On w znak błogosławieństwa.

Dzięki misterium krzyża, nie tylko nasze modlitwy i ofiary docierają z ziemi do nieba, ale Boska ofiara z nieba zstępuje. Jezus mówi dzisiaj do Nikodema: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”. Stąd naszą wartość możemy mierzyć nie tym, co dajemy Bogu, ale tym, co od Niego otrzymujemy. W oczach Boga jesteśmy nieprawdopodobnie cenni. Zachwyt i wdzięczność z tego powodu uzdalniają do życia Jezusową Ewangelią.
« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama