Wielokrotnie i w różnych kontekstach dzisiejszej Ewangelii spotykamy słowa „miłość” i „miłować”. Najpierw Jezus mówi o miłości Boga Ojca do Niego, a następnie o miłości, jaką On sam nam okazuje (por J 15, 9). Później zachęca nas wszystkich: „Trwajcie w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej. (…) To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 10-11).
Potrzebujemy tych słów pocieszenia i zachęty, bo w tych dniach nasza radość nie jest pełna. Z niepokojem patrzymy na to, co się dzieje na ziemi ukraińskiej, na której jest tak wiele ofiar i cierpienia. Aż trudno w to uwierzyć, że w XXI w. w Europie człowiek może zadawać drugiemu człowiekowi tyle bólu.
Być może mieliśmy już okazję, aby rozmawiać z bezpośrednimi świadkami tych wydarzeń, którzy zdołali uciec i szukają ratunku na polskiej ziemi. Wielkie to wyzwanie dla całego naszego narodu i jakże cieszy to „pospolite ruszenie” na rzecz przyjmowania i udzielania różnorakiej pomocy ludziom cierpiącym z racji na straszną wojnę.
To jest bardzo konkretne wypełnianie przykazania miłości, które dzisiaj nam Jezus tak wyraźnie przypomina. Pomagając potrzebującym, stajemy się jeszcze w większym stopniu przyjaciółmi Jezusa. Okazując dobroć i miłość dla drugiego człowieka realizujemy najważniejsze i jednocześnie najtrudniejsze przykazanie, jakie nam Pan pozostawił. Ale to właśnie realizacja tego przykazania przyniesie nam prawdziwe szczęście, bo wszyscy chcemy kochać i być kochani. Jednak miłość, zwłaszcza w naszych czasach, ma wiele imion. Jako chrześcijanie mamy pamiętać, że nie możemy szukać miłości bez Boga, bo szybko się pogubimy.
Jezus przypomina nam także w dzisiejszej Ewangelii, że „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). W historii chrześcijaństwa wielu autentycznych wyznawców Chrystusa oddało w sposób heroiczny swoje życie za bliźnich. Wystarczy wspomnieć św. Maksymiliana Kolbego i jego kształt miłości, od której nie ma większej…
Dzisiaj wspominamy innego wielkiego świadka miłości, św. Kazimierza królewicza. W ciągu krótkiego, bo zaledwie 26 letniego życia, „wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele” (Mdr 4, 13). Był zafascynowany Bogiem i potrafił nie tylko sam wzrastać ciągle w miłości, ale pomagać w tym samym także innym… Jego pierwszym wychowawcą był wybitny kronikarz-kanonik Jan Długosz. Nauczyciel wspominał Kazimierza m.in., w następujący sposób: „Książę zdumiewającej cnoty i mądrości, tudzież nauki nadzwyczajnej i tymi przymiotami przyciągał ku sobie serca wielu narodów do miłości”. W czasie tak krótkiego życia dokonał tak wiele; co więcej, do dzisiaj pokazuje nie tylko młodym, ale całym społeczeństwom i narodom drogę do prawdziwej Miłości…