Po co kupować od razu 16 butelek, a nawet lepiej – 24 puszki? A właśnie do takich nadmiarowych zakupów alkoholu przekonują promocje organizowane w sieciach handlowych. Zdaniem rządzących mamy tu do czynienia z ukrytą reklamą.
Właśnie ukazał się projekt ustawy o zmianie ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, w którym wprost jest mowa o zakazie tego typu promocji.
Jak wielokrotnie informowali przedstawiciele resortu zdrowia, rząd przymierza się do kilku rozwiązań prawnych, które mogłyby ograniczyć spożycie alkoholu w polskim społeczeństwie. Jednym z bardziej dyskutowanych pomysłów jest zakaz promocji tzw. wielosztuk. O co dokładnie chodzi? To dobrze znana strategia sprzedażowa, w której klienci są zachęcani do zakupu większej liczby puszek lub butelek na raz, np. w formacie 4+4 lub 12+12 gratis. Niestety takie działania to nic innego jak nachalna forma reklamy.
Gdy w telewizji widzimy ofertę dziesięciu piw z kolejnymi dziesięcioma gratis, pokazywane są etykiety, charakterystyczne butelki, promocja często jest prowadzona z udziałem jakiegoś celebryty – i wtedy jest to reklama pod pozorem promocji – przekonywał wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny w wywiadzie udzielonym „Pulsowi Biznesu”.
Warto zaznaczyć, że już rok temu Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) przyjrzał się promocjom na wielosztuki, podejrzewając, że sposób informowania klientów przez sieci handlowe może być niejasny. Problem dotyczył wyeksponowanych dużą czcionką cen promocyjnych, przy jednoczesnym umieszczeniu drobnym drukiem informacji, że obniżona stawka obowiązuje wyłącznie przy zakupie dwóch lub trzech sztuk. Taka praktyka sprawia, że cena jednostkowa, czyli za pojedynczy produkt, jest mniej widoczna dla konsumentów. W związku z tym prezes UOKiK wszczął postępowania wyjaśniające wobec sieci, takich jak: Biedronka, Lidl, Kaufland, Żabka, Dino, Netto, Carrefour i Auchan.
To nie jedyny pomysł obecnej koalicji rządzącej w tej materii. Jak potwierdził Wojciech Konieczny w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich, obecnie trwają prace nad rozszerzeniem wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów „o postulowane przez Ministerstwo Zdrowia ważne zmiany przepisów dotyczących m.in. promocji napojów alkoholowych (uzupełnienie definicji promocji, zakaz promocji piwa, wyłączenie wydzielonych stoisk z przepisu zwalniającego z zakazu promocji, skutkiem czego ma być zakaz promocji wszystkich napojów alkoholowych na wydzielonych stoiskach), zaostrzenie przepisu karnego za nielegalną reklamę i promocję, a także zakaz sprzedaży napojów alkoholowych na odległość, w tym z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej”.
Reklama alkoholu jest szkodliwa
Właśnie z takiego założenia wyszła znana influencerka Olga Legosz, gdy w 2024 roku uruchamiała inicjatywę „Piwo to też alkohol”. Jednym z jej efektów jest petycja złożona 20 lutego w Sejmie. Pod apelem podpisało się aż 48 tysięcy Polaków. Postulat jest prosty – jeżeli nie można reklamować wódki czy wina, to piwo również nie powinno być promowane w przestrzeni publicznej. Teraz z dokumentem muszą zapoznać się Ministerstwo Zdrowia oraz sejmowa Komisja do Spraw Petycji. Krótko mówiąc, politycy nie mogą przejść wobec tego tematu obojętnie. Presja społeczna jest zbyt duża, aby zbagatelizować problem.
Tajemnicą pozostaje uzasadnienie stanu prawnego umożliwiającego branży piwowarskiej niemal nieograniczone reklamy swoich produktów, w tym w połączeniu ze sportem, tworzeniem więzi społecznych czy relaksem. W opinii wielu konsumentów. ale i sprzedawców, piwo przestało być alkoholem. Doszliśmy do absurdu, w którym dyskonty spożywcze wydając gazetki sprzedażowe oddzielnie dedykowane alkoholom i produktom spożywczym, piwo umieszczają w sekcji spożywczej! Chociaż liczby pokazują, że Polacy wydają najwięcej środków finansowych właśnie na piwo, te nadal może być powszechnie reklamowane – argumentuje Legosz w swojej petycji.
Niestety problem jest widoczny w statystykach – dane mówią same za siebie. Każdego dnia w Polsce sprzedaje się ok. 16 milionów półlitrowych sztuk, czyli aż dziesięć razy więcej niż tzw. małpek – niewielkich butelek z mocnym alkoholem, które objęto dodatkowymi opłatami i restrykcjami. Co istotne, aż 2,6 miliona opakowań piwa trafia do konsumentów w godzinach porannych, co pokazuje, że jego spożycie jest powszechne i często rozpoczyna się już od wczesnych godzin. Z opublikowanego na początku lutego raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) wynika, że przeciętny Polak spożywa rocznie 11,7 litra czystego alkoholu. Takie statystyki plasują Polskę w czołówce krajów OECD pod względem konsumpcji napojów alkoholowych. Podkreślmy, że aż za 55% konsumpcji odpowiada piwo.
W podobnym czasie do rządzących dotarła jeszcze jedna petycja. Chodzi o wprowadzenie zakazu sprzedaży napojów dla dzieci w butelkach przypominających szampana dla dorosłych. Wniosek w tej sprawie zawiera szczegółowe uzasadnienie. Otóż korzystanie z butelek przypominających opakowania alkoholu sprawia, że dzieci postrzegają spożywanie trunków jako normalny element życia towarzyskiego i celebracji. Tego typu praktyka stopniowo zaznajamia je z kulturą picia, co może negatywnie wpływać na ich prawidłowy rozwój. Jak zaznacza posłanka Urszula Augustyn, przewodnicząca sejmowej Komisji do Spraw Petycji, temat ten może zostać omówiony w ramach prac nad regulacjami dotyczącymi wyrobów tytoniowych, w tym zakazu sprzedaży aromatyzowanych e-papierosów.