Józef dowiaduje się, że jego narzeczona jest w ciąży. Dla niego to koniec świata. Kocha Marię, planował z nią życie, a teraz wszystko się wali. Ma prawo ją publicznie oskarżyć, narazić na ukamienowanie. Prawo żydowskie jest po jego stronie.
Ale Józef jest „mężem sprawiedliwym". I tu zaczyna się cud. Sprawiedliwość Józefa to nie tylko przestrzeganie prawa. To przede wszystkim miłość. Nie chce narażać Marii na hańbę. Postanawia oddalić ją potajemnie. To nie będzie łatwe – będą plotki, podejrzenia, współczucie sąsiadów. Ale on bierze to na siebie, by oszczędzić jej.
I wtedy przychodzi anioł: „Nie bój się wziąć Maryi jako żony. Dziecko pochodzi z Ducha Świętego". Józef mógłby powiedzieć: to zbyt dziwne, nie uwierzę. Mógłby wymagać dowodów, świadków, gwarancji. Ale on po prostu wstaje i czyni, jak mu anioł polecił. Bez pytań. Bez wahania.
Józef to patron milczących bohaterów. Tych, którzy robią to, co trzeba, choć nikt tego nie doceni. Którzy chronią, biorą na siebie trudność, służą – bez rozgłosu, bez oklasków. Józef nigdy nie wypowie w Ewangelii ani jednego słowa. Ale jego czyny mówią wszystko. W te dni przed Bożym Narodzeniem uczmy się od niego takiej właśnie sprawiedliwości. Sprawiedliwości serca, która jest gotowa przyjąć nawet to, czego nie rozumie – jeśli tylko usłyszy głos Boga.