Opamiętanie — pierwszy krok nawrócenia

„Idę, panie!”, lecz nie poszedł. Ile razy zdarzyło mi się podejmować postanowienia, wobec Boga, siebie czy bliźnich, które szybko porzuciłem. Czasem dlatego, że coś stanęło na przeszkodzie. Innym razem z bezmyślności czy braku pokory obiecałem za wiele. Ale pewnie były przypadki, że nie potraktowałem wystarczająco poważnie tego, komu coś obiecałem. Pierwszy syn wydaje się należeć do tej ostatniej kategorii. Co więcej, wydaje się, że już w momencie gdy mówił „tak”, nie zamierzał spełnić prośby. Ale chciał wyglądać na dobrego syna, albo po prostu zbyć swego ojca.

Czy nie zdarza mi się tak postępować wobec Boga? Może warto zastanowić się, jak wygląda w moim przypadku jeden z warunków dobrej spowiedzi, którym jest mocne postanowienie poprawy. Jeśli wyznaję w konfesjonale jakiś grzech, to mówię Bogu — „to było złe, nie chcę tego więcej robić”. Znam swoje słabości, wiem, że w przypadku grzechów powszednich jest bardzo prawdopodobne, że znów je będę popełniał. Nie mogę obiecać, że to się nie powtórzy. Ale mogę chcieć, aby się to nie powtórzyło i podjąć jakieś kroki w tym kierunku. Jeśli np. marnuję czas na rozrywki na telefonie komórkowym, jasnym znakiem postanowienia poprawy jest odinstalować jakąś najbardziej pochłaniającą aplikację. Czy traktuję poważnie miłosiernego Boga, który odpuszcza mi grzechy?

Drugi syn jest zbuntowany. Być może szanuje ojca, ale ulega własnemu lenistwu. Jest szczery — „nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. Nawrócenie zaczyna się od opamiętania. O czym sobie przypomniał? O tym kim jest dla niego ojciec. Przypomniał sobie, że go kocha i szanuje. Nawrócenie zaczyna się od opamiętania. Niektórzy przypominają sobie kim są oni, kim są ich bliźni. Wówczas zauważają, że swoimi złymi czynami krzywdzą siebie i innych. To już jest dużo, ale potrzebny jest jeszcze jeden, najważniejszy krok. Przypomnieć sobie kim jest mój Ojciec Bóg.

W potocznym języku „opamiętać się” oznacza, że ktoś zaczyna się kierować rozumem, a nie emocjami czy instynktem, które go wcześniej zaślepiły. Sprawa jest trudniejsza, gdy ktoś świadomie i na chłodno odrzuca wolę Ojca. Wówczas zaślepia go pycha, a to trudniejszy przeciwnik. W każdym przypadku drogą do opamiętania się jest modlitwa. Gdy zaślepiają nas namiętności, każda chwila refleksji, wzięcia dystansu do swoich uczuć, przywraca świadomość. O ile bardziej modlitwa. Szczera rozmowa z Bogiem oznacza, wbrew potocznym mniemaniom, powrót do rzeczywistości. Bóg jest bowiem źródłem rzeczywistości.

Kiedy naszą świadomość zaćmiewa pycha, tylko głos Boga może ją rozbić. I tu jest problem, bo żeby modlitwa była słuchaniem głosu Boga, potrzebne jest minimum pokory. Czy jestem wstanie wykrzesać z siebie to minimum?

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama