„Duża część treści programu stwarza wrażenie, jakby celem jego autorów nie było wychowanie dzieci we wrażliwym i pięknym obszarze ludzkiej seksualności, ale produkcja odczłowieczonych robotów, dla których intymne relacje to nic innego, jak prostacko pojmowana «aktywność seksualna»” – pisze prof. Bogdan Chazan.
„Zamiast zachęty do poczekania na dorosłość, prawdziwą miłość i małżeństwo zaleca się podejście: «Jeżeli chcesz, to idź w to, tylko się zabezpiecz»” – tak prof. Chazan opisuje to, czego nastolatkowie będą się uczyć w szkołach.
Prof. Chazan analizuje program nowego przedmiotu w tygodniku „Do Rzeczy”. Jak przypomina, sam jest lekarzem położnikiem i ginekologiem, już na emeryturze. „Do wypowiedzi na temat edukacji prozdrowotnej w szkołach upoważnia mnie wieloletnia współpraca w przeszłości z Ministerstwem Edukacji w pracach nad podstawą programową przygotowania do życia w rodzinie oraz recenzowanie podręczników szkolnych o tej tematyce. Przez kilka kadencji, w sumie 28 lat, byłem członkiem Rządowej Rady Ludnościowej” – wylicza Bogdan Chazan. Jak dodaje, prawdziwa edukacja zdrowotna w szkołach byłaby „długofalową inwestycją w zdrowie społeczeństwa”. Jak jest w przypadku przedmiotu, który pojawił się w szkołach?
Zagrożenie zamiast edukacji
„Cały program EZ dokładnie przeczytałem. I dochodzę do wniosku, że jego realizacja w obecnej formie prowadzić będzie do poważnych zagrożeń zdrowia fizycznego, psychicznego i duchowego dzieci oraz młodzieży. Zagrożone będzie prawidłowe funkcjonowanie ich rodzin, pogorszeniu ulegną sytuacja demograficzna Polski oraz zdrowie przyszłych pokoleń” – ostrzega autor analizy. Dodaje, że „mądra, nowocześnie pojmowana edukacja seksualna powinna dostarczać uczniom wiedzy na temat odmienności ciał mężczyzny i kobiety, odmienności psychiki obu płci”.
„Nie powinna tłumić naturalnych u młodych osób wrażliwości czy wstydu, a sprawy płci powinny być traktowane jako wartość i dobro. W edukacji seksualnej konieczne są odniesienia do systemu wartości i norm moralnych”
– tłumaczy ginekolog. Zamiast tego, jak zauważa, program EZ „proponuje postawę egoistyczną”. „Zachęcanie uczniów do odrzucenia wszystkich zwyczajów, elementów kultury i moralności w obszarze płci i prokreacji, takich jak czułość czy miłość, to objaw bardzo niebezpiecznego rewolucyjnego zapału autorów programu” – podkreśla Bogdan Chazan.
Bi-, cis-, trans-
„Pojawia się tam zdanie – pisze dalej o programie prof. Chazan – że «uczeń omawia pojęcie orientacji psychoseksualnej i kierunki jej rozwoju», sugerując, że orientacja ta jest czymś rozwijającym się w czasie, płynnym, zmieniającym się w różnych i dowolnych kierunkach. Podano możliwe kierunki tego rozwoju, za którymi uczeń może podążać i dowolnie zmieniać swoją orientację: heteroseksualny, homoseksualny, biseksualny, aseksualny, cispłciowość, transpłciowość, mimo że uczy się te same dzieci na biologii, że płeć jest cechą wrodzoną genetycznie, zależną od układu chromosomów X i Y”.
W programie, zauważa autor analizy, rzadko wspomina się o rodzinie. Jeśli już pojawiają się wzmianki, to są one niewłaściwe.
„W programie EZ napisano, że uczeń zna prawa dziecka i obowiązki rodziców, ale już nie wspomina się tam ani słowem o prawach rodziców, jakby nie istniały czy miały być dla ucznia nieistotne. Nie akceptuje się zasady, że za wychowanie dzieci i młodzieży odpowiedzialni są przede wszystkim rodzice. Szkoła ma podobno uczyć, jak «rozpoznawać manipulacje w środowisku społecznym i rodzinnym oraz asertywnie na nie reagować». To na kilometr pachnie Pawlikiem Morozowem i PRL”
– przestrzega ginekolog.
Kogo obchodzi niedowaga?
Błędnego lub szkodliwego przekazu jest w programie EZ więcej. Nie ma wzmianki o ochronie życia, nie ma „ani słowa o konieczności obserwacji przez dziewczęta cyklu miesiączkowego w celu wykrywania zaburzeń stanu zdrowia i oceny przyszłej płodności”, „macierzyństwo przedstawia się jako źródło kłopotów i zagrożeń”. I dalej: „w podstawie programowej zwraca się uwagę na profilaktykę otyłości i zespołu metabolicznego, ale pomija się milczeniem problem niedowagi, który dotyczy wielu dziewcząt i wywiera bardzo niekorzystny wpływ na zdrowie (niedokrwistość, osteoporoza, awitaminozy, zaburzenia cyklu miesiączkowego)”. Nie ma też informacji o szkodliwym wpływie antykoncepcji na zdrowie kobiety, a zwłaszcza młodej dziewczyny.
„Jest dla mnie zagadką – dodaje lekarz – dlaczego autorzy programu zwracają szczególną uwagę na ćwiczenia mięśni dna miednicy. Są one potrzebne, ale później, w okresie starości, by zapobiec wysiłkowemu nietrzymaniu moczu”.
„Wychowanie młodego pokolenia Polaków według tych wzorców spowoduje, że nasz kraj będą zamieszkiwać ludzie bez emocji, wyższych uczuć, chłodni, przezroczyści, mający różne problemy zdrowotne, w tym problemy z płodnością, myślący wyłącznie o sobie, niezdolni do odróżnienia dobra od zła”
– podsumowuje prof. Bogdan Chazan.
Źródło” „Do Rzeczy” nr 41/2025
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.