Franciszek do CELAM: służyć kontynentowi z radością i pasją

„Aparecida to skarb, którego odkrycie jest wciąż jeszcze niepełne”. - podkreślił Papież, zwracając się do Komitetu Koordynacyjnego Rady Episkopatu Ameryki Łacińskiej CELAM na spotkaniu w nuncjaturze apostolskiej w Bogocie.

Franciszek odniósł się do tego, co zostało powiedziane cztery lata temu w Rio de Janeiro na temat spuścizny duszpasterskiej zgromadzenia biskupów latynoamerykańskich w Aparecidy z 2007 r. i ciągłej potrzeby „uczenia się z jej metody, opartej zasadniczo na uczestnictwie Kościołów lokalnych”.

Ma ona swoją kontynuację - powiedział - w „misji kontynentalnej". Misji, która - jak zauważył - ma być nie tyle „sumą inicjatyw programowych, wypełniających plany działania, ale też jednak rozpraszających cenną energię, co wysiłkiem postawienia misji Jezusa w sercu Kościoła”. Ten wysiłek, jak twierdzi Franciszek, musi stać się "kryterium mierzenia skuteczności struktur", "owocności posługi jego duszpasterzy", a ostatecznie ich "radości", ponieważ - jak mówi - "nikogo nie przyciągnie się bez radości".

Przypominając wnioski przyjęte w Rio, Papież zwraca uwagę na pokusy, jakimi naznaczona jest epoka: „ideologizacji orędzia ewangelicznego”, „kościelnego funkcjonalizmu”, „klerykalizmu” i powszechnej niezdolności dotarcia do ludzkiego serca. „Bóg, mówiąc do człowieka w Jezusie - jak uważa Franciszek - nie czyni tego poprzez ogólnikowe przywołanie, jak do kogoś obcego, ani poprzez bezosobowe wezwanie jak notariusz", ale "przemawia niepowtarzalnym głosem Ojca, który zwraca się do swego syna". Dlatego nie można "sprowadzać Ewangelii do jakiegoś programu w służbie modnego gnostycyzmu, do jakiegoś projektu awansu społecznego lub jakiejś wizji Kościoła jako biurokracji, która promuje samą siebie".

Franciszek nalegał i wciąż nalega, by być „uczniem-misjonarzem". Chodzi mu o "stałe wychodzenie" z Jezusem do braci, używając "narzędzi" Chrystusa, którymi są "bliskość i spotkanie".

„Gdzie znajduje się jedność? Zawsze w Jezusie. Tym, co sprawia, że misja jest ustawiczna, nie jest entuzjazm, który rozpala wielkoduszne serce misjonarza, choć zawsze jest on konieczny, ale raczej to, że Jezus nam towarzyszy przez swojego Ducha. Jeśli nie będziemy wychodzili na misję z Nim razem, szybko zagubimy drogę, narażając się na pomylenie naszych próżnych niedostatków z Jego sprawą. Jeśli powodem, że wyruszamy, nie jest On, to łatwo będziemy się zniechęcać pośród trudów drogi czy też wobec oporów adresatów misji albo zmieniających się scenerii okoliczności, które naznaczają historię, lub wreszcie z powodu utrudzenia nóg zdradliwym wyczerpaniem powodowanym przez nieprzyjaciela”.

Byłoby "wygodniej" - zauważa Papież - przekształcić dziedzictwo Kościoła we wspomnienia, których rocznice są obchodzone - 50 lat od konferencji w Medellin, 20 lat od adhortacji apostolskiej „Ecclesia in America” i 10 lat od konferencji w Aparecidzie. Jednak Kościół jest "w permanentnym stanie misji – podkreślił Ojciec Święty. – Wyruszenie z Jezusem jest tego warunkiem”; musi wzmacniać relacje z Bogiem, aby "znaleźć serce misji na kontynencie”.

lg /rv

« 1 »

reklama

reklama

reklama