Bp Galbas: Chęć reformowania Kościoła często łączy się z niewiedzą

Pokusa reformowania Kościoła z zewnątrz często połączona jest z absolutną niewiedzą. Gdy słyszę, że trzeba zmienić to, że tak mała liczba biskupów zarządza tak wielką liczbą świeckich, jest to dla mnie oznaka braku elementarnej wiedzy z eklezjologii – powiedział bp Adrian Galbas (diec. ełcka).

W rozmowie z Jakubem Pacanem („Tygodnik Solidarność”) bp Galbas podjął temat sekularyzacji i aktualnej sytuacji Kościoła w Polsce.

Jakub Pacan: W sytuacji, gdy Kościół respektuje autonomię świata, świat laicki nie respektuje autonomii Kościoła i analfabeci religijni mówią mu, jak ma funkcjonować.

Bp Adrian Galbas: Pokusa reformowania z zewnątrz często połączona jest z absolutną niewiedzą, czym jest nie tylko wspólnota Kościoła, ale także instytucja Kościoła. Gdy słyszę, że trzeba zmienić to, że tak mała liczba biskupów zarządza tak wielką liczbą świeckich, jest to dla mnie oznaka braku elementarnej wiedzy z eklezjologii i tego, jak jest skonstruowany ustrój Kościoła. Kościół nie jest demokracją, a decyzji odnośnie do jego funkcjonowania nie podejmuje się drogą głosowania. Jak powiedział kiedyś kard. Ratzinger, jeśli mówimy o większości w Kościele, musimy wziąć pod uwagę także tę jego część, którą stanowi Kościół zbawionych, czyli ten w niebie. Pokusa, by w zarządzanie Kościołem wprowadzić ideę parlamentaryzmu jest dziś silna, ale niemożliwa do realizacji. I to my sami katolicy musimy najpierw dobrze poznać eklezjologię, by potem móc tłumaczyć ją innym. „Musicie wiedzieć w co wierzycie”, mówił Benedykt XVI. Święte słowa.

Jak Ksiądz Biskup odnosi się do tych ludzi Kościoła, którzy sekularyzm uważają za fenomen pozytywny?

Sekularyzm to odreligijnienie świata, więc coś co mu bardzo szkodzi. Św. Jan Paweł II mówił, że sekularyzm podcina istniejące w człowieku religijne korzenie. Do jakich dramatycznych skutków doprowadził, to wszyscy dziś obserwujemy. Trudno mi znaleźć więc jakieś pozytywy sekularyzmu. Odreligijniony człowiek i odreligijniony świat jest samotny, pozbawiony jasnych punktów odniesienia, stałych odpowiedzi na pytania: po co? Dokąd? Dlaczego? Jak? To doprowadza do chaosu.

Może Kościół powinien przestać mówić tylko o swoich problemach, a zacząć pokazywać swoje piękno?

Na pewno. Niestety nad wszystkim ciążą nieszczęsne skandale, związane z przestępstwami wykorzystania seksualnego nieletnich przez niektórych duchownych. To z ich powodu wiele osób straciło zaufanie nie tylko do głosicieli Ewangelii, ale do samej Ewangelii, mówiąc: jeśli oni, którzy są na niej wychowani, robią takie rzeczy, to ona nie jest prawdą. Skandale pedofilii sprawiły, że Kościół dla wielu jest dziś niewiarygodny, traktowany jak persona non grata. Zdrowe miejsca w Ciele Chrystusa są niewidoczne, z powodu tych owrzodziałych, to, co robią uczciwi ludzie wiary jest niedostrzegalne, z powodu tego, co zrobili nieuczciwi. A jednak nie ma innej drogi niż najpierw osobiste nawracanie się każdego, czyli cierpliwe, pokorne i codzienne życie Ewangelią, a potem budowanie na niej świata wokół siebie. To przyniesie owoce. Przypomina mi się anegdotka, gdy facet pyta drugiego: czemu ty masz taką brzydką żonę? Musiałbyś mieć moje oczy, by zobaczyć jaka ona jest piękna, odpowiada tamten. Kościół wielu ludziom wydaje się dzisiaj brzydki, nieatrakcyjny i nieciekawy. Obyśmy mieli takie oczy, które nam samym pokażą jaki on wciąż jest piękny, a potem obyśmy opowiedzieli o tym innym.

Papież Franciszek mówi, że „Klerykalizm to perwersja Kościoła”, tylko czy wraz z zanikiem klerykalizmu zniknie antyklerykalizm?

Nie sądzę! Jest taka teoria, że antyklerykalizm jest odpowiedzią na klerykalizm, ale jej nie przyjmuję. Sam klerykalizm jest oczywiście nieszczęściem dla Kościoła, wynika z pychy i przekonania o lepszości i wyższości duchownego nad świeckim, sprzyja też powstawaniu wśród duchownych mentalności korporacyjnej, a papież Franciszek mówi, że właśnie on jest jednym z winowajców przestępstw seksualnego wykorzystania nieletnich przez niektórych duchownych. Ale czy wraz z klerykalizmem zaniknie antyklerykalizm? Wątpię. Antyklerykalizm jest dzisiaj coraz bardziej szalony, dziki i powszechny. Ksiądz jest przez wielu niecierpiany tylko z tego powodu, że jest księdzem. To bardzo wycieńczające, zwłaszcza dla młodych księży i kleryków. Jasne, że - jak mówi przysłowie: jedno upadające drzewo robi więcej hałasu niż cały spokojnie rosnący las. Szkoda, że drzewa upadają, szkoda, że wśród księży są gorszyciele. Jedno upadłe drzewo, to o jedno za dużo, ale z uczciwości zobaczmy też cały spokojnie rosnący las.

Czy po aferach pedofilskich Kościół będzie jeszcze odbierany jako instytucja odpowiadająca na moralne potrzebny Polaków?

Benedykt XVI powiedział kiedyś do katolików w Irlandii, że przestępstwa pedofilii położyły się cieniem na Ewangelii. Jednym z największych nieszczęść, jakie wspólnota Kościoła przeżywa z ich powodu, jest ciągle kurczące się zaufanie do Kościoła, jako nauczyciela moralności. Jak możecie nas pouczać wy, którzy jesteście tak popsutymi nauczycielami. Zróbcie porządek u siebie. Dlatego w interesie samego Kościoła jest wyjaśnienie do końca wszystkich bolących spraw. I to się robi! Owszem, w mediach nagłaśniane są sprawy niezałatwione, albo źle załatwione, i dobrze, że się je nagłaśnia. Ale takie sprawy to jednak i na szczęście wyjątki. Zdecydowana ich większość toczy się w sposób zdyscyplinowany, konsekwentny i jednoznaczny. Odnowienie zniszczonej moralności będzie też konsekwencją odnowienia wiary. Tak jak kryzys wiary, doprowadził do kryzysu moralności. Bardzo spodobało mi się to, co powiedział w czasie jednej z ostatnich katechez wielkopostnych, papieski kaznodzieja kard. Raniero Cantalamessa, że potrzebny nam jest dzisiaj poryw wiary. Nie tylko wyznanie wiary, ale właśnie poryw wiary. I nie chodzi tu o pustą i powierzchowną egzaltację w wierze, ale o wiarę, która porwie nasze życie, która napędzi skrzydła naszych życiowych wiatraków, dając energię. Taka wiara odbuduje zdruzgotaną moralność.

Kościół wskutek sekularyzacji stoi u progu nowego modelu religijności w warunkach ponowoczesności. Jak to będzie wyglądać?

Nie wiem. Jesteśmy dziś jak na górskiej drodze w gęstej mgle. Widzimy tylko trochę, do najbliższego zakrętu. Wiemy oczywiście też, że ta droga ma cel, mamy potrzebne kompasy, ale stąpamy wolno i trochę niepewnie. Na pewno w pracy duszpasterskiej będziemy musieli się bardziej przekonać i bardziej przestawić na indywidualne towarzyszenie ludziom, na to obrazowe łowienie wędką, a nie siecią. To trudniejsze niż duszpasterstwo masowe, ale też chyba i ciekawsze… To będzie wymagało większej kompetencji, cierpliwości, pokory, a przede wszystkim wiary, bo przed niejedną próbą wiary jeszcze pewnie w najbliższym czasie staniemy…

Obecny kryzys Kościoła należy czytać jako ważny czynnik rozwoju?

Papież Franciszek w Liście o św. Józefie, którego woła dziś jako Patrona trudnych czasów, trudnych, czyli naszych, mówi, że Józef problem potrafił przekuć w szansę. To jest umiejętność mądrych ludzi. Problemy są nie do uniknięcia, tak w historiach pojedynczych ludzi, jak i całych wspólnot. Pytanie co z tym problemem zrobię: dam się mu zadławić i unicestwić, czy przekuję go w szansę? Jeśli to drugie, to problem okaże się ostatecznie błogosławieństwem. Oby tak się stało również i z kryzysem, którego doświadcza teraz wspólnota Kościoła.

Fragment wywiadu opublikowanego w „Tygodniku Solidarność” nr 13 (tysol.pl)


« 1 »

reklama

reklama

reklama