Debata: "Moda na rozwód. Naprawiać czy wyrzucić?"

Odpowiedzi na to pytanie poszukiwali uczestnicy drugiej z cyklu "debat rodzinnych" przygotowanych podczas XXIII Targów Wydawców Katolickich przez Stację7 i archidiecezję warszawską.

Zdaniem ks. dr. Marka Dziewieckiego, cenionego duszpasterza i autora wielu książek o małżeństwie i rodzinie, „małżeństwo jest pomysłem Boga na najpiękniejszą miłość na ziemi”. Zauważa on jednak, że „nie dorastamy do człowieczeństwa na wzór Boga, bo zawodzi wychowanie, szkoła, księża”.

Jego zdaniem nie mamy do czynienia z kryzysem małżeństwa, ale kryzysem małżonków, którzy nie podejmują wysiłku, żeby wypełniać przysięgę małżeńską. – Aby małżeństwo było szczęśliwe, mąż i żona winni nieustannie okazywać sobie miłość, solidnie wychowywać dzieci i być blisko Boga – twierdzi ks. Dziewiecki.

Anna i Krzysztof Skórzyńscy zwrócili uwagę na typowe dla współczesnych przyzwyczajenie, że „we wszystkim mamy wybór”. Ich zdaniem, warto sobie postawić granice, gdyż są sprawy, gdzie nie ma wyboru. – Jeśli się zdecydowałam na małżeństwo, to nie ma już pytania: czy rozwodzić się? Małżeństwo jest do końca życia. Wszystkie problemy po drodze musimy jak najszybciej rozwiązać. Nie mamy innego wyboru – przekonywała Skórzyńska, właścicielka firmy „Szumisie”. Par rozwodzących się jest bardzo dużo, po pierwszym rozwodzie, łatwiej o kolejny – zauważyła. Może to dlatego, że zbyt często do małżeństwa przykładamy miarę jak do samochodu. Czterdzieści razy go naprawiamy, a za 41. razem idzie do kasacji – stwierdził Skórzyński. Zdaniem dziennikarza, przyczyną rozpadu małżeństw osób wierzących jest słaba formacja na etapie przedmałżeńskim, unikanie przez wiele par kursów, omijanie poradni rodzinnych itp.

Według Marzeny Nowak ze Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR, moda na rozwód bierze się z problemów ze zrozumieniem istoty sakramentu i przysięgi małżeńskiej. Wspólnota, do której należy jest miejscem, gdzie ratuje się małżeństwa. Należą do niej osoby w trakcie kryzysu, przed kryzysem, po kryzysie ale też po rozwodzie, które odkrywają, że ich małżeństwo nadal trwa i przy pomocy innych osób ze wspólnoty „naprawiają” swoje małżeństwo, odbudowują więzi ze współmałżonkiem. Ona sama jest przykładem, że jest możliwe odrodzenie małżeństwa. Sakramentalne małżeństwo zawarła 23 lata temu, ma czwórkę dzieci, 13 lat jest po rozwodzie, ale od 4 lat odbudowuje swoje małżeństwo.

Z kolei ks. dr Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin zwrócił uwagę, iż przyczyną wielu rozwodów jest „niewiara w owocność sakramentu”. Za mało wierzymy w Jezusa Chrystusa, ideał katolickiego małżeństwa nie jest abstrakcyjny – mężczyzna i kobieta, wsparci łaską sakramentu mogą przeżyć całe życie, choć sakrament nie gwarantuje, że w małżeństwie nie będzie kryzysów – dopowiada ks. Drąg.

Zauważa też, że rozwody stały się powszechniejsze, gdyż takie rozwiązanie promują różne mody. Ponadto osoby, które przeżyły rozwód swoich bliskich dużo łatwiej dopuszczają taką możliwość również w swoim życiu. I choć 84 proc młodzieży deklaruje, że chce założyć rodzinę i mieć dzieci, to nie wchodzi w związki małżeńskie. Boimy się zaangażować do końca – mówią młodzi.

Zdaniem ks. Dziewieckiego, księża powinni poważnie traktować przygotowanie narzeczonych do małżeństwa, gdyż to oni w imieniu Kościoła dopuszczają kandydatów do tego sakramentu.

Duszpasterz rodzin ubolewał też, iż zbyt rzadko kobiety słyszą na kursach przedmałżeńskich, że miłość stawia wymagania i że po zawarciu małżeństwa mają „święte prawo bronić się” przed ewentualną przemocą ze strony współmałżonka. Chodzi o postawę: „to, że kocham nie daje ci prawa, żeby krzywdzić”, „przysięgi nie złamię, ale będę się bronić” np. poprzez zgłoszenie przemocy na policję, założenie tzw. „Niebieskiej karty” czy w razie konieczności skorzystanie z instytucji separacji.

Jak odwrócić tendencje mody na rozwód? Anna Skórzyńska jest zdania, że obie strony: małżeństwa i Kościół muszą „wziąć się do roboty”. – Zamiast odwoływać się do instytucji, gdy pojawi się problem, przesuńmy wektor w inną stronę. Niech tymi, którzy niosą pomoc małżonkom w kryzysie, będzie dalsza rodzina i przyjaciele – proponował Skórzyński.

Na pierwszej „linii frontu” w duszpasterstwie rodzin winny być małżeństwa, a nie duchowni. To małżeństwa głoszą „Ewangelię rodziny”, dzieląc się swym doświadczeniem życiowym i wiary przeżywanej w małżeństwie – podkreślił ks. Drąg i przypomniał, że kryzys – jak mówi papież Franciszek – jest szansą na rozwój i na wzrost.

Swoje miejsce w Kościele mają też związki niesakramentalne; chodzi o to, by osoby te mogły zbliżać się do Boga, nawracać i nie podtrzymywać swojej nieuregulowanej sytuacji – zwróciła uwagę Marzena Nowak.

Nadzieję na odwrócenie tendencji – zdaniem dyrektora Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin – budzi fakt, że zmienia się na lepsze wiele kursów dla narzeczonych, coraz więcej organizowanych jest w formie warsztatowej. Ponadto coraz więcej młodych małżeństw zwraca się do kapłanów z prośbą o stałe towarzyszenie poprzez kierownictwo duchowe i spowiedź.

Debatę zorganizowaną podczas XXIII Targów Wydawców Katolickich przez portal Stacja7.pl i archidiecezję warszawską poprowadził red. Tomasz Królak, zastępca redaktora naczelnego Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Źródło: ks. Przemyslaw Śliwiński/archwwa.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama