Takie sytuacje weryfikują to, kim jestem i jakie są moje więzi: z samym sobą, z bliskimi, z Bogiem - pisze ks. Marek Dziewiecki, duszpasterz, pedagog i psycholog.
- To od Ciebie i ode mnie zależy sposób, w jaki wykorzystamy - lub zmarnujemy - szansę na tę formę rekolekcji wielkopostnych, jakiej nikt z nas nie przewidywał - wskazuje duchowny.
Wobec koronawirusa
Zagrożenie koronawirusem nieuchronnie niesie obawy i lęk. W sposób nagły, a czasem brutalny odbiera nam komfort codzienności, do której każdy z nas się jakoś przyzwyczaił. Odbiera poczucie bezpieczeństwa, bez którego trudno jest nam normalnie funkcjonować. Wiemy, że każdy z nas może zachorować. Wiemy, że każdy z nas może mieć bliskich, którzy zachorują i staną w obliczu śmierci. Każdy z nas ma teraz ograniczone możliwości poruszania się, pracy, nauki, odwiedzania krewnych i przyjaciół. Każdy z nas jest obecnie zmuszony do tego, by zmieniać plany na najbliższe dni i tygodnie.
Takie sytuacje weryfikują to, kim jestem i jakie są moje więzi: z samym sobą, z bliskimi, z Bogiem. Zagrożenie koronawirusem weryfikuje moją hierarchię wartości i cały mój dotychczasowy sposób istnienia. Jeśli dotąd budowałem życie na tym, co dla mnie przyjemne i wygodne, to teraz grozi mi bunt, złość, agresja, popadanie w panikę, a może nawet rozpacz. Jeśli natomiast moje tu i teraz oparte jest ma Bogu i Jego miłości, na mojej trosce o tych, których najbardziej kocham, na świadomości, że na tej ziemi - także w czasach wolnych od pandemii - przemija wszystko poza wzajemną miłością, to zagrożenie koronawirusem staje się dla mnie czasem mobilizacji, by duchowo rosnąć i by ofiarnie pomagać innym ludziom.
Nasza pomoc potrzebna jest zwłaszcza ludziom starszym i osamotnionym, którym trudno zrobić zakupy czy którym potrzebne są uspakajające rozmowy i znaki ciepłej życzliwości ze strony krewnych czy sąsiadów. Nasza pomoc potrzebna jest też dzieciom i młodzieży, gdyż młodzi są najbardziej narażeni na lęki i egzystencjalne zagubienie. Córki i synowie potrzebują teraz wyjątkowo serdecznej bliskości, pogłębionych rozmów i czułych znaków miłości ze strony rodziców, bo to miłość daje dzieciom i młodzieży najbardziej pewne poczucie bezpieczeństwa w obliczu zewnętrznych zagrożeń. Dzieci i młodzież potrzebują nie tylko miłości. Potrzebują też rodziców i innych dorosłych, którzy stawiają granice i uczą zasad dyscypliny po to, by zawieszenie zajęć w szkole nie stało się dla dzieci i nastolatków czasem ulegania lenistwu czy czasem popadania w uzależnienia od urządzeń elektronicznych.
Zagrożenie koronawirusem stworzyło każdemu z nas szansę na wyjątkowo głębokie przeżycie Wielkiego Postu. Pandemia i związana z nim codzienność na zasadzie ograniczonych kontaktów oraz ograniczonej aktywności - zawodowej, szkolnej, środowiskowej - weryfikuje mój sposób bycia i moją wolność. Ludzie niedojrzali w takiej sytuacji popadają w chaos. Nerwowo śledzą kolejne informacje w mediach, zwłaszcza te nieprawdziwe i siejące popłoch. Snują w myślach czarne scenariusze. Rozmawiają z innymi ludźmi po to, by dzielić się z nimi i zarażać ich paniką. Inni w tych realiach boleśnie przekonują się, że są niezdolni do decydowania o tym, w jaki sposób korzystają z daru czasu i wolności. Siedzą godzinami przed urządzeniami elektronicznymi, ulegają lenistwu, skupiają się na samych sobie i na lęku, który w tej sytuacji jeszcze bardziej się w nich potęguje.
Na szczęście stan zagrożenia koronawirusem można przeżywać zupełnie inaczej. Można ten stan wykorzystać na duchowe zdrowienie i duchowy rozwój. Dzieje się tak wtedy, gdy każdy z dni mądrze planujemy, by wykorzystać dany nam czas w sposób błogosławiony dla nas i dla naszych bliźnich. Radykalne spowolnienie rytmu życia i funkcjonowanie na zasadach zbliżonych do kwarantanny to najpierw szansa na spotkanie z samym sobą. To szansa na weryfikację tego, kim jestem, kogo i na ile kocham, jakie więzi i wartości nadają sens mojemu życiu. To także szansa na spotkanie z bliskimi: tymi obok mnie i tymi, z którymi mogę kontaktować się telefonicznie i za pomocą innych mediów. To szansa na cierpliwe i pogłębione wsłuchiwanie się w ich myśli, przeżycia, pragnienia. To szansa na okazanie im serca, wsparcia, miłości w sposób może znacznie bardziej intensywny i czuły niż dotąd. Zagrożenie koronawirusem to także szansa na pogłębione spotkanie z Bogiem: z Tym, który mnie rozumie, kocha i uczy kochać. To szansa na dłuższą modlitwę, na solidny rachunek sumienia każdego wieczoru, na uczestniczenie za pomocą mediów w codziennej Eucharystii, na samotne czy wspólnie z domownikami przeżywanie Drogi Krzyżowej z osobistymi rozważaniami.
Zagrożenie koronawirusem pojawiło się niezależne ode mnie i od Ciebie. To jednak od Ciebie i ode mnie zależy sposób, w jaki wykorzystamy - lub zmarnujemy - szansę na tę formę rekolekcji wielkopostnych, jakiej nikt z nas nie przewidywał.
ks. Marek Dziewiecki