Ludźmierz: górale zdali egzamin z pandemii - wywiad z kustoszem sanktuarium

- Na pewno nie będziemy odwoływać uroczystości odpustowych przewidzianych na 15 sierpnia. Będzie to dla nas duże wyzwanie organizacyjne, ale z pomocą Matki Boskiej Ludźmierskiej postaramy się sprostać wszelkim wymogom bezpieczeństwa - mówi ks. Jerzy Filek, proboszcz i kustosz Sanktuarium Matki Boskiej w Ludźmierzu.

KAI: Jako duszpasterze zapowiadaliście podjęcie nowego wyzwania dla parafian i pielgrzymów. Na wiosnę tego roku miały ruszyć prace związane z budową centrum pielgrzymkowego. Pandemia zatrzymała inwestycję?

- Obiekt, który zamierzamy wybudować będzie nosił nazwę "Dom pod Tęczą", nawiązując w ten sposób do dawnej jadłodajni "Tęcza" działającej przez 20 lat. Jej nazwa nie była przypadkowa, nawiązywała do tęczy, która pojawiła się na niebie nad Ludźmierzem w 1997 r. w czasie pielgrzymki Jana Pawła II do naszego sanktuarium.

Zależy nam, aby pielgrzym, który do nas przybywa znalazł w nowym miejscu i coś dla ducha, i coś dla ciała. Stąd będą w ofercie pozycje książkowe i pamiątki związane z sanktuarium, ale też nowoczesna sala multimedialna i zaplecze gastronomiczne. Nadrzędnym celem tego domu jest spełnienie oczekiwań pielgrzyma na miarę XXI wieku. Pandemia o tyle pokrzyżowała nam plany związane z tą inwestycją, że musimy ją przesunąć o kilka tygodni. Zapewne pielgrzym, który przybędzie do nas na najważniejszy odpust 15 sierpnia tego roku będzie mógł zobaczyć pierwsze prace. Mam nadzieję, że będą one już zaawansowane.

KAI: Wspomniał ksiądz kustosz o najważniejszym odpuście na 15 sierpnia, który zawsze w Ludźmierzu jest obchodzony bardzo uroczyście. Przybywają wtedy do Ludźmierza, zarówno w nocy, jak i w dzień tysiące pątników. Jak im zapewnić odpowiednie bezpieczeństwo w dobie pandemii?

- Ograniczenia związane z pandemią na pewno nie pozwalają nam zorganizować odpustu dla kilku czy kilkunastu tysięcy pielgrzymów jednocześnie. Jednak mamy już bardzo dobre doświadczenie w codziennej pracy duszpasterskiej z wiernymi z parafii. Wprowadziliśmy dodatkowe niedzielne Msze św. Jest ich więcej, po to, aby wierni zachowując przepisy związane z pandemią mogli uczestniczyć w Eucharystii. Stąd też pielgrzymi przybywający do nas 14 i 15 sierpnia będą mogli wziąć udział w tych dodatkowych liturgiach. Na pewno będziemy zachęcać i apelować, aby nawiedzać sanktuarium nie tylko w godzinach głównych Mszy św., czyli sumy o godz. 11.30 i wcześniej pasterki z 14 na 15 sierpnia o północy.

Na ile możemy, organizujemy w sanktuarium tak zwane mniejsze odpusty czy inne wydarzenia. Za nami bardzo udane Święto Bacowskie na początek sezonu pasterskiego. Jak co roku zaprosiliśmy baców. Przybyło ich około 40, było też stado 80 owiec z sąsiedniej miejscowości - Starego Bystrego. Owce były obok bazyliki w kosorze. Stado zostało okadzone i pokropione wodą święconą, bo przecież przepisy tego nie zabraniają. Bacowie otrzymali sajty z Wielkiej Soboty do zapalenia pierwszej symbolicznej watry na bacówce.

KAI: Jednak są wydarzenia, które nie mogą się odbyć. W Ludźmierzu nie pojawili się na początek sezonu motocykliści czy rowerzyści. Zapewne zastanawiacie się co zrobić z pielgrzymką Sursum Corda, która wychodzi z Zakopanego do Ludźmierza w pierwszą sobotę czerwca i upamiętnia wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II, który pokłonił się przed Gaździną Podhala.

- Nad tegoroczną pielgrzymką Sursum Corda, która odbywa się od 23 lat i stanowi żywy pomnik Jana Pawła II, cały czas się zastanawiamy. Rozmawiamy ze sztabem organizacyjnym, odpowiednimi służbami. Rozważamy różne warianty, najbardziej prawdopodobny scenariusz będzie taki, że termin wyjścia na szlak pielgrzymi będzie przesunięty. Na pewno decyzję podejmiemy w ciągu najbliższych dni, bo do pierwszej soboty czerwca zostało już tylko kilkanaście dni.

Nie odwołujemy także pielgrzymki Amazonek z całej Małopolski, które przybędą do naszego sanktuarium na początku czerwca. Panie uwzględnią wszelkie zasady bezpieczeństwa i przed Gaździną Podhala będą modlić się tylko reprezentantki Amazonek.

Innym bardzo ważnym wydarzeniem, które chcemy zorganizować w naszym sanktuarium jest plenerowy koncert Nieszporów Ludźmierskich, zaplanowany pierwotnie na 23 maja, a dedykowany Janowi Pawłowi II w setną rocznicę urodzin. Oczywiście z powodu koronawirusa taki termin jest niemożliwy. Jednakże nie odwołujemy koncertu i przenosimy go wstępnie na październik, kiedy przypada rocznica wyboru papieża z Polski i liturgiczne wspomnienie św. Jana Pawła II albo na maj przyszłego roku. W ostatnich dniach otrzymaliśmy też dobrą wiadomość, że nasz koncert otrzymał dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W Nieszporach Ludźmierskich wezmą udział artyści krakowscy, którzy od początku są zaangażowani w to przedsięwzięcie artystyczne, pojawią się też nowe twarze, będzie orkiestra, chór i oprawa góralska na czele z kilkudziesięcioosobową kapelą góralską. W programie koncertu plenerowego miał się też znaleźć montaż słowno-muzyczny z tekstem Jana Pawła II z Ludźmierza i poezją autorstwa Ojca Świętego. Całość miała zostać okraszona wieczorną iluminacją świetlną.

KAI: Siada ksiądz kustosz w konfesjonale, rozmawia z ludźmi - twardymi góralami. Z jakimi oni teraz przychodzą problemami, jak po prostu żyją zwykli ludzi. Tradycyjna pobożność została wystawiona na wielką próbę, a duszpasterzowanie przeniosło się chyba trochę do świata wirtualnego. Górale - w oczach Księdza Kustosza przechodzą tę próbę pomyślnie?

- Podhalanie na początku, jak wszyscy, byli mocno wystraszeni, respektowali wszystkie zasady. Jednak po tym lęku i obawie przyszła racjonalność, takie trochę góralskie podejście, przecież się nic nie dzieje, w całym powiecie nowotarskim, ale i tatrzańskim mamy znikomą ilość zachorowań. Oczywiście ludzie stosują się dalej do zasad, ale nie są już zalęknieni.

Górale z naszej parafii byli cały czas w kontakcie z nami. Prowadziliśmy i nadal to robimy transmisje on-line naszych nabożeństw. Wiele osób, z którymi rozmawiałem mówiło, że w domach w czasie Mszy św. był założony biały obrus, paliły się świece, cała rodzina gromadziła się razem przed ekranem monitora w odświętnych ubraniach czy nawet w strojach regionalnych.

Wielu naszych parafian starało się głęboko przeżyć liturgię Wielkiego Tygodnia. W bezpośredniej adoracji w bazylice wzięło udział około 250 osób, które wcześniej zapisały się on-line na modlitwę, tak aby liczba wiernych nie przekroczyła w świątyni 5 osób.

Zapamiętałem też szczególną i bardzo poruszającą scenę, kiedy w dniach Triduum Paschalnego mąż i żona z dorosłymi dziećmi na sanktuaryjnych krużgankach odprawiali nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Radowałem się także wtedy, gdy wierni z naszej parafii po zakończeniu transmisji Mszy św. w Wielkanoc i Niedzielę Bożego Miłosierdzia przyjeżdżali do bazyliki, aby przyjąć Komunię świętą. Rozdawaliśmy ją na zewnątrz świątyni w trzech miejscach. Górale bardzo chcieli dopełnić swoje uczestnictwo w Mszy św. transmitowanej przez internet.

Wspomnę jeszcze o innej inicjatywie, której nie udało nam się przeprowadzić w formie tradycyjnej jak co roku, ale z niej nie zrezygnowaliśmy. Chodzi o Jerycho Różańcowe. Do Ludźmierza, do kaplicy św. Jana Pawła II, przyjeżdżało w ciągu 7 dni na nieustanną modlitwę ponad tysiąc osób. Reprezentowali oni ponad 40 parafii z Podhala, Orawy i Spisza. W tym roku uczestnicy Jerycha modlili się o wyznaczonych porach w swoich domach.

KAI: Kustosz tak ważnego sanktuarium na mapie religijnej Polski zawsze chyba nie mógł wyrobić się z ogarnięciem wszystkich spraw. Czy poprzez koronawirusa udało się księdzu odrobić zaległości w lekturze czy wycieczkach rowerowych?

- Prawdą jest, że w tym okresie pojawiło się więcej luk czasowych, stąd udało mi się więcej poczytać książek historyczno-podróżniczych. Zaś rower zamieniłem na wędrówki piesze po okolicy, po ścieżkach znanych i nowo odkrywanych na Orawie czy Spiszu. Wszystko to też dzięki wiosennej, słonecznej pogodzie, choć bezdeszczowej, co dla innych jest wielkim problemem. Zasady bezpieczeństwa wymuszały, aby wyruszać samochodem z parafii w ustronne miejsce, a potem wyprawiałem się na trasę łąkami, polami, czy zagajnikami. I tak przez kilka czy kilkanaście kilometrów. Często udało się nikogo nie spotkać po drodze. Było dużo czasu na modlitwę i powierzenie wielu spraw Matce Boskiej Ludźmierskiej.

rozmawiał Jan Głąbiński / Ludźmierz

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama