To ostatni dzień roku liturgicznego. Stając u progu Adwentu, jesteśmy zachęcani do tego, aby przyjąć postawę czujności, tak aby nie dać się porwać codziennemu wirowi zajęć i trosk, ale wypłynąć na głębię
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
„Czuwajcie więc i módlcie się” (Łk 21,36)
Słowa dzisiejszej Ewangelii wprowadzają nas w klimat Adwentu. Jezus zachęca nas do chronienia naszego serca przed ociężałością wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych (por. Łk 21,34). Chodzi o niebezpieczeństwa aktualne także w naszych czasach. Bo z jednej strony ciągle wzrasta liczba ludzi biednych, w tym również dzieci umierających z głodu, a z drugiej strony niewielki procent ludności staje się coraz bogatszy i żyje w luksusie.
Jednakże postawy, przed którymi przestrzega Jezus w dzisiejszej Ewangelii, a których symbolami są obżarstwo, pijaństwo i troski doczesne, dotyczą wielu ludzi i nie zależą, a przynajmniej nie w sposób decydujący, od stopnia majętności. Chodzi w gruncie rzeczy o pewien styl życia: bez umiarkowania, bez ascezy, bez ograniczeń w sferach dotyczących korzystania z dóbr tego świata i owoców ludzkiej pracy, cechujący się zabieganiem o sukces za wszelką cenę w różnych dziedzinach, a niejednokrotnie – niestety – nawet kosztem innych…
Jezus daje do zrozumienia, że ludzie, którzy prowadzą tego typu hedonistyczny i egoistyczny tryb życia, mogą być bardzo niemile zaskoczeni dniem Jego przyjścia; dniem, który może spaść na nich znienacka jak potrzask (por. Łk 21,34-35).
Stąd też zachęta Zbawiciela, którą Kościół nam przypomina w Adwencie częściej niż zwykle: „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21,36). Nie wystarczą jednak dobre chęci, pragnienia, próby zmiany naszego postępowania; przede wszystkim potrzebna jest pomoc z niebios, a tę możemy otrzymać głównie dzięki „czuwaniu i modlitwie”. Życie wymaga często jasnych stanowisk i konkretnych decyzji, a okoliczności w jakich się znaleźliśmy, zwłaszcza w Kościele w Polsce, szczególnie nas do tego zobowiązują. Nie należy też koncentrować się na słabościach i grzechach innych, trzeba spojrzeć na własne podwórko, z jego wadami „obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych”. Łatwo wtedy dostrzeżemy, że zachęta Chrystusa w znacznej mierze odnosi się przede wszystkim do nas samych. Warto zastanowić się w tym kontekście, co dla nas jest tą szczególną troską, która nie pozwala nam wypłynąć na głębię, być gotowym na przyjęcie Pana, i co konkretnego mamy zmienić w naszym myśleniu i postępowaniu, aby w okresie Adwentu pozbyć się tego, co sprawia, że nasze serce jest ociężałe.