Upamiętnienie zbliżającej się dwusetnej rocznicy śmierci Napoleona nie będzie świętem we Francji – tak przynajmniej twierdzą organizatorzy. To dobrze, bo nie tylko Francuzom zostanie wreszcie ukazana prawda, że nie był on tak wybitną postacią, jak się to przedstawia.
Zniszczył pół Europy, by ostatecznie ponieść sromotną i żałosną klęskę. Ciało „Cesarza Francuzów” można śmiało usunąć z jego mauzoleum w Kościele Inwalidów i zwrócić jego prochy mieszkającym we Francji, czy w Stanach Zjednoczonych, potomkom.
Prezydent Emmanuel Macron postanowił uczcić dwusetną rocznicę śmierci Napoleona. Jednak czy tego triumfującego na licznych portretach, czy tego mniej znanego? Napoleon, pokonany pod Waterloo, zaniedbany przez ministrów, porzucony przez generałów, wygwizdany w Paryżu, gdzie schronił się na chwilę, przybył do Rochefort nad Atlantykiem 2 lipca 1815 r. Miał nadzieję wyruszyć stamtąd do Stanów Zjednoczonych, zostać Amerykaninem i rozpocząć nowe życie.
Bonaparte zawsze marzył o Ameryce jako o kraju, który mógłby podbić. Kiedy w 1802 r. zdecydował się sprzedać Luizjanę Jeffersonowi, zrobił to z niechęcią i pod przymusem. Potrzebował wówczas pieniędzy, bo w tamtym czasie nie miał ani wojska, ani środków niezbędnych do utrzymania Luizjany. Napoleon nigdy jednak nie został Amerykaninem. Flota brytyjska zablokowała port Rochefort. Były cesarz musiał skapitulować przed Brytyjczykami, czyli „najtrwalszym ze swoich wrogów”, jak ich określał. Ostatecznie został zesłany na Świętą Helenę, gdzie zmarł.
Ogrzać się w blasku Cesarza?
Prezydent Francji, Emanuel Macron postanowił jednak upamiętnić datę śmieci Napoleona Bonaparte, być może z tego samego powodu, dla którego przekonano Króla Ludwika Filipa, by w 1842 roku sprowadził prochy Cesarza do Paryża. Czyli w nadziei, że na rządzącego spłynie, chociaż część chwały Cesarza, na której deficyt Macron cierpi. Powrót popiołów nie przyniósł jednak korzyści Ludwikowi Filipowi, za to wzbudził entuzjazm Paryżan.
Czy jednak i dziś tak będzie? A może do dzisiaj Francuzi policzyli już swoich przodków zmarłych w efekcie działań „Cesarza Francuzów”? To co najmniej cztery miliony ofiar w czasie piętnastoletniej kampanii wojskowej – licząc od Egiptu do Rosji. Cztery miliony zabitych! Do tego należy doliczyć setki tysięcy niepełnosprawnych osób oraz wdów po żołnierzach Wielkiej Armii, które nie miały się z czego utrzymać.
To tylko część artykułu. Z całością zapoznasz się na portalu nowyswiat24.com.pl.