Około 2,5 tys. operacji zostanie w tym roku wykonanych w naszym kraju z użyciem robota chirurgicznego. Ten rok może być przełomowy dla tego typu chirurgii – wynika z raportu opublikowanego przez Modern Health Institute.
Pierwsze w Polsce operacje z użyciem robota przeprowadzono we wrześniu 2009 r. w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznych we Wrocławiu. Dopiero w 2016 r. drugim w naszym kraju ośrodkiem wykorzystującym chirurgię robotową stał się Specjalistyczny szpital Miejski w Toruniu. Obecnie 20 szpitali jest wyposażonych w roboty chirurgiczne, najczęściej typu Da Vinci, aż sześć z nich jest w Warszawie, a dwa kolejne w ośrodkach w pobliżu stolicy.
„Rozwój chirurgii robotowej w Polsce pokazuje, że w medycynie postępu nie da się zatrzymać. Wbrew oporowi części środowiska medycznego, bez wsparcia ze strony resortu zdrowia czy płatnika publicznego, bez odrębnej wyceny procedur wykonywanych w asyście robota, liczba operacji robotowych z roku na rok dynamicznie rośnie” – stwierdzają autorzy raportu „Chirurgia robotowa w Polsce 2021”.
W ciągu ponad 11 lat do końca pierwszego kwartału 2021 r. w sumie wykonano u nas 4350 operacji robotowych. Najczęściej były to zabiegi prostatektomii radykalnej, czyli usunięcia gruczołu krokowego. Odbyło się dotąd 2970 takich operacji. Aż 1260 tych zabiegów przeprowadzono w 2020 r., tylko 190 z nich było finansowanych ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia. Za pozostałe zabiegi pacjenci płacili z własnej kieszeni lub szukali dofinansowania z innych źródeł, np. z ubezpieczenia zdrowotnego. Koszt takiej operacji jest wysoki, sięga od 30 do 50 tys. zł.
W 2020 r. NFZ sfinansował 6409 zabiegów prostatektomii wykonywanych różnymi metodami. Najwięcej odbyło się zabiegów laparoskopowych (3588) oraz techniką klasyczną, otwartą (2821). Te ostatnie operacje w prostatektomii w zasadzie nie powinny być już wykonywane. „Otwarta operacja w dziedzinie chirurgii gruczołu krokowego nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia” – stwierdza w raporcie prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego prof. Piotr Chłosta.
Jego zdaniem zalety chirurgii robotowej są takie jak operacji laparoskopowych, czyli mniej rozległy zabieg, krótszy pobyt pacjenta w szpitalu i krótsza rekonwalescencja. Zabieg robotowy jest jednak bardziej precyzyjny i powoduje mniej powikłań, przynajmniej w takich dziedzinach jak urologia. Stwarza też ogromne zalety dla chirurga: dzięki bardziej komfortowej pozycji jest on mniej narażony na choroby zwyrodnieniowe kręgosłupa i stawów barkowych oraz tzw. „kciuk chirurga laparoskopowego” (drętwienie tego palca).
Cytowany w raporcie Konsultant Krajowy w Dziedzinie Chirurgii Ogólnej prof. Grzegorz Wallner twierdzi jednak, że wykorzystanie robota przynajmniej w chirurgii ogólnej wciąż uważane jest za eksperyment kliniczny, który nie jest gorszy od chirurgii laparoskopowej. A koszty operacji robotowej są znacznie większe i na ogół nigdzie nie są w całości refundowane z systemu publicznego. Płacą firmy ubezpieczeniowe albo sami pacjenci. A jeśli robot już ma być stosowany, to powinien być wykorzystywany przez jak największą liczbę specjalności. Konsultant Krajowy zwraca też uwagę na niedoinwestowanie w naszym kraju podstawowych nawet procedur chirurgicznych.
Przed kilku laty Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji nie znalazła dowodów na wyższość technologii robotowej nad laparoskopową. Konsultant Krajowy w Dziedzinie Urologii prof. Artur A. Antoniewicz w raporcie zwraca uwagę na metaanalizy z badań wieloośrodkowych. Wykazały one istotne różnice na korzyść operacji robotowych w raku prostaty, nerki, górnych dróg moczowych i pęcherza moczowego.
Jego zdaniem mitem jest wysoka cena robota chirurgicznego, kosztuje on mniej niż zaawansowany tomograf komputerowy czy rezonans magnetyczny, a takich urządzeń są w Polsce już setki. W naszym kraju wystarczy 25-30 robotów operacyjnych, czyli niewiele więcej od tych, które już są wykorzystywane. Tyle robotów powinno zaspokoić potrzeby we wszystkich dziedzinach chirurgicznych, w których ich wartość potwierdzono badaniami naukowymi. (PAP)
Autor: Zbigniew Wojtasiński
Zamieszczone na stronach internetowych portalu https://opoka.org.pl/ i https://opoka.news materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Fundację Opoka na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.