„Musimy uformować fundament, tak stabilny i tak mocny, że można będzie z niego wystartować. Oczy wszystkich są utkwione w punkcie docelowym. Żaden nie próbuje wbiec na drugiego, bo to nieszczęście. Mamy mieć utkwiony wzrok w niebo i wszystkich do tego nieba pociągać” – mówi bp Kamiński.
„Seminarium w życiu diecezji to jest coś nadzwyczajnego. Natomiast, kiedy biskup dowiaduje się, że inni współbracia biskupi i rektorzy mówią, że mają problem z powołaniami, w moim sercu budzi się ogromna radość i wdzięczność Bogu i ludziom, że taką obfitością darów nas obsypuje” – powiedział bp Romuald Kamiński.
Wielu mieszkańców, mało parafii
„Potrzeba nam kapłanów – mówi bp Romuald Kamiński. – Nie po to, aby się jakoś powiedzmy chwalić czy wywyższać. Nie chciałbym mówić o szczególności naszej diecezji, ale coś z tego jest. My jesteśmy diecezją stołeczną, ale w naszym tutaj rozumieniu ma to szczególny wymiar, ponieważ prawobrzeżna Warszawa i okolice jak żaden region tak rozwija się dynamicznie. My musimy za tym nadążyć. W tej chwili diecezja liczy, przypuszczam, ponad 200 000 mieszkańców i 185 parafii. To niewiele jak na taką liczbę ludzi. To są parafie w większości duże lub bardzo duże. Fakt, że owszem większości mamy mieszkańców, powiedziałbym, stabilnych zamieszkaniem i pochodzeniem. Duży procent jednak to są nasi siostry i bracia, którzy dzisiaj są, jutro wyjeżdżają. Więc utrzymanie pewnego porządku w niektórych sytuacjach wymaga naprawdę wielkiego poświęcenia”.
Świadomość sytuacji
„Mówię to wszystko, żeby nasi najmłodsi bracia mieli tego świadomość, ale nie żeby was przestraszyć tylko zmotywować. Żebyście umieli Panu Bogu powiedzieć: To dobrze. To jesteśmy szczęśliwi, że się do czegoś przydamy. A przydacie się do naprawdę wielu ważnych spraw. Ci wszyscy ludzie, ci stabilni i mniej stabilni, i daleko od Kościoła, i w samym centrum, oni was potrzebują. Sytuacje trudne były, są i będą. To nie powinno nam zajmować tego centralnego punktu rozważania naszej sytuacji i naszego działania. Raczej powinniśmy swoją uwagę skierować na to, jak dać z siebie maksimum. To nie jest modne dzisiaj w świecie. Raczej jest propagowany taki obraz zagarniania. On nie jest piękny, naprawdę nie. Pan Jezus uczy nas tego gestu otwartych rąk, pogodnej twarzy i dawania. Abyśmy robili wszystko, żeby być wedle tego drugiego”.
Fundament działania
„To wszystko jest oczywiście do zrealizowania. Trzeba jednak położyć fundament. Niedawno oglądaliśmy olimpiadę i przyznam, że z bardzo z takim zainteresowaniem oglądałem. Sport lubię. Patrzyłem, jak na 100 m się przygotowują. Ile czasu zajmie im zaznajomienie się ze starterem, to znaczy z tym miejscem, gdzie oprą swoje nogi. Jak to musi być precyzyjnie ustawione, pod odpowiednim kątem, nie daj Boże, żeby się ruszyło, choćby o 2 milimetry. To jest w naszym rozumieniu seminarium. Musimy uformować ten fundament, tak stabilny i tak mocny, że można będzie z niego wystartować. Oczy wszystkich są utkwione w punkcie docelowym. Żaden nie próbuje wbiec na drugiego, bo to nieszczęście. Mamy mieć utkwiony wzrok w niebo i wszystkich do tego nieba pociągać”.
Droga do nieba
„Nie niszcz tego, to jest taka, że tak powiem, codzienność aż do bólu. Wyłącznie droga do nieba. W tej chwili mamy nową rzeczywistość personalną. Nie ma rektora papieskiego wydziału teologicznego. Jest uczelnia i rektor Akademii. Bardzo dziękujemy księże Krzysztofie. Przepraszam, że się tak odzywam, ale dostanę później po głowie. Teraz jest nowa obsada seminarium, prawie nowa, bo prefekt został rektorem. To dla mnie okazja, żeby serdecznie podziękować poprzednikowi i życzyć młodzieży takiego spokojnego, pozytywnego spojrzenia w przyszłość. Pan ma więcej, niż rozdał, także nie mamy się czym martwić i od jutra do roboty...” – mówi bp Kamiński.
źródło: SalveNET