Zarówno w przeszłości, jak i w naszych czasach zdarzają się ci, którzy w taki czy inny sposób, często wysublimowany, próbują zarabiać w Kościele i na Kościele. Tymczasem Jezus przypomina nam w sposób bardzo wyraźny w dzisiejszej Ewangelii: „Mój dom będzie domem modlitwy”.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Mój dom będzie domem modlitwy” (Łk 19, 47)
Jezus „wszedł do świątyni” (Łk 19, 45); tak jak to czynił wiele razy, aby oddawać cześć Ojcu w tym szczególnym miejscu, tak drogim każdemu członkowi narodu wybranego. Tym razem jednak wystąpił zdecydowanie przeciwko tym, którzy nie zrozumieli istoty tego na wskroś religijnego obiektu i uczynili zeń targowisko.
W przeszłości jak i w naszych czasach zdarzają się ci, którzy w taki czy inny sposób, często wysublimowany, próbują zarabiać w kościele i na Kościele, wykorzystywać jego przestrzeń do swoich prywatnych celów, a nawet czerpać materialne korzyści z krytyki wymierzonej przeciwko jego przedstawicielom.
Tymczasem Jezus przypomina nam w sposób bardzo wyraźny w dzisiejszej Ewangelii: „Mój dom będzie domem modlitwy” (Łk 19, 47); to kilka słów zwięźle wyrażających istotę świątyni, także tej, do której wchodzimy na niedzielne Msze święte. Zawiera się w nich wiele treści, poczynając od wymaganych postaw zewnętrznych, jak starannie uczyniony znak krzyża świętego, przyklęknięcie, spokojne zajęcie miejsca. Tak, to wszystko jest ważne i pomaga nam osiągnąć właściwą dyspozycję wewnętrzną skupienia, ciszy i wsłuchiwania się w ten jedyny głos, słyszany w przestrzeni „świątyni” naszego serca. Bo w niej także może w pewnej chwili powstać swego rodzaju targowisko życzeń i żądań, a nawet pretensji do Boga, który nie postąpił tak, jak myśmy chcieli.
„I nauczał codziennie w świątyni” (Łk 19, 47); to inne ważne zdanie dzisiejszej Ewangelii, wedle którego prawdziwym Nauczycielem w Kościele i naszych kościołach jest sam Zbawiciel. My idziemy do kościoła, aby wsłuchiwać się w Jego głos, odczytywać Jego wolę i wychodzić z wewnętrzną przemianą. Kult i ofiara mają swoje znaczenie, jeśli w naszym sercu i umyśle jest ta postawa słuchania, w bardzo osobistym wymiarze, a także we wspólnocie, ale nie w hałaśliwym, sprzedającym i kupującym tłumie. Trzeba - jak mówi dzisiejsza Ewangelia - słuchać Jezusa z zapartym tchem (Łk 19, 48).
Pamiętajmy jeszcze o jednym. Przebywanie w kościele, zwłaszcza na Mszy św., ale także na adoracji czy na jakiejś innej modlitwie, stanowi nasz najpiękniejszy i najważniejszy z punktu widzenia duchowego czas, nieporównywalny z wszystkimi innymi codziennymi zajęciami. Warto więc próbować zmieniać nasze nastawienie do świątyni, w której Jezus naucza „codziennie” i starać się „codziennie” wsłuchiwać w ten Jego głos, który jako jedyny mówi nam Prawdę i tylko Prawdę.