Abp Ryś: Bierzmowanie to nie koniec. Dalej jest Kościół, który trzeba wziąć na siebie!

Potrzebujemy bierzmowania, ale nie dla samego bierzmowania, lecz po to, żeby być rzeczywiście uczniami Jezusa – powiedział abp Grzegorz Ryś.

W wywiadzie dla tygodnika „Idziemy” metropolita łódzki podjął temat bierzmowania. Jak tłumaczy, sformułowanie „przygotowanie do bierzmowania” jest niebezpieczne. Dlaczego? 

„Pojawia się niebezpieczeństwo, że przygotowując kogoś do bierzmowania, sugerujemy przygotowanie go do jednorazowego wydarzenia, po którym on może stwierdzić: dostałem to, co miałem dostać, doprowadziliście mnie tam, gdzieście chcieli, a teraz dajcie mi spokój” – tłumaczy biskup i zaznacza, że „potrzebujemy bierzmowania, ale nie dla samego bierzmowania, lecz po to, żeby być rzeczywiście uczniami Jezusa”.

„To nie jest przygotowanie tylko i wyłącznie do przyjęcia sakramentu. (…) Nie przygotowujmy młodych (czy starych) do bierzmowania. Moment przyjęcia tego sakramentu jest ważny, natomiast liczy się to, na ile przygotowanie i przeżycie tego sakramentu otworzy nas na życie w Duchu Świętym” – powiedział biskup. 

Jak opowiadał, nie ma w Kościele jednej tradycji dotyczącej wieku osób przystępujących do bierzmowania. 

„Ojciec Święty Benedykt XVI podpowiadał, że bierzmowanie może być udzielane wcześniej niż Pierwsza Komunia. Dlaczego? Bo szczytem życia sakramentalnego jest przeżywanie Eucharystii. Idąc za takim rozumieniem sakramentów, niektóre Kościoły czynią to o wiele wcześniej niż my w Polsce”.

Zaznaczył również, że przygotowanie do bierzmowania nie może ograniczać się do lekcji religii w szkole. 

„Szkoła jest miejscem przekazywania nie wiary, ale wiedzy. Wspólnota szkoły nie jest wspólnotą wiary. Wiarę przekazuje wspólnota wiary. Dlatego cały nacisk powinien być położony na to, by przygotowanie odbywało się w parafiach i żeby było jednym z fragmentów rzeczywistej katechezy, która ma formę katechumenalną. Tam również jest przekaz wiedzy, ale wiedzy, która człowieka formuje i która pyta, czy otworzył się na Słowo Boże, co Słowo w nim zmienia, czy są tego konkretne owoce w jego życiu. Wiedza jest potrzebna człowiekowi idącemu do bierzmowania, ale nie jest jedynym narzędziem”.

Zwrócił uwagę na potrzebę wspólnego przeżywania sakramentu bierzmowania i obecności rodziny i bliskich. 

„Za niesłychanie istotne uważam to, by przyjmując sakrament bierzmowania, młody człowiek nie był sam! Ogromnie ważne jest, by w tym dniu byli przy nim rodzice i chrzestni”.

Zaznaczył, że widzi w młodych osobach przyjmujących bierzmowanie dużą świadomość tego sakramentu.

„Zasadniczo mam doświadczenie, że obecnie młodzi ludzie są lepiej przygotowani niż moje pokolenie. Więcej rozumieją, zachowują większą powagę i mają większe oczekiwania od tego sakramentu, niż myśmy mieli. Na to składa się wybór imienia i świadka, którego dokonują – to nie jest czysta formalność, oni rzeczywiście się do tego przykładają i jestem pewien, że świadkami bierzmowania nie zostają przypadkowi ludzie”.

Jak podkreśla abp Ryś, bierzmowanie powinno być początkiem życia w odpowiedzialności za Kościół.

„Dalej jest Kościół, który trzeba wziąć na siebie, wziąć za niego odpowiedzialność, znaleźć w nim swoje miejsce. Jest bardzo ważne, by doświadczenie sakramentalne stało się też doświadczeniem egzystencjalnym”.

Ważne jest utrzymanie świadomości otrzymania Ducha Świętego. Takie podejście i współpraca z Nim zmienia całe życie człowieka.

„Otrzymałem Ducha Świętego, ale czy ja o tym wiem? Mam Ducha Świętego, ale czy On ma mnie? Co On może ze mną zrobić? W jakim sensie jestem do Jego dyspozycji? Dalszy ciąg to doświadczenie bycia poddanym Duchowi. Duch jest bardzo, ale to bardzo pomysłowy i symfoniczny, więc potrafi poprowadzić ludzi nie tylko w osobistym zaangażowaniu, ale i w budowaniu wspólnoty” – tłumaczył biskup.

Odniósł się także do nazywania bierzmowania „sakramentem pożegnania z Kościołem”. 

„Jeśliby tak było, to pytanie następne brzmi: czyja to wina? Śmiem twierdzić, że to wina wszystkich, ale nie tych młodych”.

Jak tłumaczył, nie powinno się młodym ludziom mówić, że bierzmowanie jest czymś obowiązkowym. Niektórzy tak mówią, tłumacząc, że bez bierzmowania nie będą mogli zostać rodzicami chrzestnymi. Inni posuwają się dalej, mówiąc, że bez bierzmowania nie można przyjąć sakramentu małżeństwa, co jest nieprawdą. Abp Ryś podkreśla, że jest to manipulacja młodymi ludźmi. Ważne jest, żeby nie zmuszać do tego sakramentu, ale także żeby opiekować się duchowo człowiekiem już po bierzmowaniu.

„Jeśli już kładziemy taki nacisk na bierzmowanie i mówimy o nim w kategoriach obowiązku, to jesteśmy odpowiedzialni za to, co dalej z tym robimy. Jeśli ściągamy kogoś pod przymusem moralnym, to to, co mu potem konsekwentnie proponujemy, musi być na najwyższym poziomie duchowym, kulturalnym i edukacyjnym”.

Jak dodał, „przy okazji sakramentu bierzmowania jest wiele uproszczonych sądów”. Zwrócił też uwagę, że potrzebna jest otwartość na młodych ludzi i odpowiednie podejście do nich, aby pomóc w rozwoju duchowym.

„Młodzi są z reguły ludźmi radykalnymi i otwartymi na podnoszenie poprzeczki. Są wyczuleni na każdy rodzaj nieprawdy, dwulicowości i aktorstwa, a odkrywając to, są dość krytyczni. Ale kiedy młody człowiek ma być krytyczny, jak nie wtedy, gdy ma szesnaście lat? Młodzi są zbuntowani, ale kiedy mają być zbuntowani? Jak będą mieć 35 lat? Głupi ten dorosły, który da się temu buntowi zwieść i uzna go za wrogość. Nie ma wrogości! Jaka wielka jest wśród młodych ofiarność, jaki masowy jest akces zgłaszany przez nich do różnych form wolontariatu. Potrzeba więcej otwartości po naszej stronie. Zamiast pytać, co się dzieje z tymi młodymi, zapytajmy siebie: co dostali od nas?” – zakończył abp Ryś.

Źródło: „Idziemy”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama