Więź księdza prymasa Wyszyńskiego z Matką Bożą to jest taka prawdziwa Boża tajemnica – mówi Anna Rastawicka w filmie „Będziesz miłował”.
Anna Rastawicka, która przez 12 lat współpracowała z kardynałem Stefanem Wyszyńskim, opowiada, że już w domu rodzinnym od najmłodszych lat uczono prymasa Wyszyńskiego miłości do Matki Bożej.
„Prymas wspominał, że urodził się w pierwszą sobotę miesiąca. Pierwsze jego wspomnienie z dzieciństwa to dwa obrazy Matki Bożej, które wisiały nad łóżkiem: Matki Boskiej Ostrobramskiej i Matki Bożej Częstochowskiej” – mówi.
Matka kard. Wyszyńskiego umarła, kiedy był małym chłopcem. Bez wątpienia stało się to jednym z powodów, dla których darzył Matkę Bożą szczególną czcią. Matkę Bożą Częstochowską Prymas wybrał na swoją szczególną opiekunkę.
„Dlatego to właśnie do niej ze swoją Mszą świętą prymicyjną jedzie na Jasną Górę. Matka Boża była w jego życiu taką ogromną Bożą pomocą. Dlatego zawsze szukał u Niej oparcia w trudnych sytuacjach, bo wiedział, że Bóg dał Matkę Bożą człowiekowi w najtrudniejszym momencie” – opowiada Anna Rastawicka.
Sam kard. Wyszyński powiedział: „Z pierwszą mszą świętą pojechałem na Jasną Górę i tam ją odprawiłem w dniu Matki Bożej Śnieżnej, 5 sierpnia 1924 roku. Pojechałem na Jasną Górę, aby mieć Matkę, aby stanęła przy każdej mojej Mszy świętej, jak stanęła przy Chrystusie na Kalwarii”. I rzeczywiście tak się stało, Matka Boża została Matką prymasa i stała przy nim nie tylko przy każdej jego Mszy świętej, ale również we wszystkich trudnych sytuacjach, których w życiu kardynała nie brakowało.
„I dlatego, kiedy przychodziły w jego życiu trudne sytuacje: kiedy umarła mu matka, gdy miał 9 lat, kiedy w czasie święceń nie miał siły ustać na nogach, kiedy przyszła odpowiedzialność na stanowisku biskupa. On bał się zostać biskupem, uważał, że się nie nadaje, że jest profesorem, że woli rozmawiać z robotnikami, bo to umie, ale być biskupem? Dlatego postawił wszystko na Matkę Bożą”.
Podobnie jak na Mszę świętą prymicyjną, na swoją konsekrację biskupią prymas Wyszyński pojechał na Jasną Górę.
Anna Rastawicka wspomina: „Jedzie na konsekrację biskupią na Jasną Górę, w swoim biskupim herbie umieszcza wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Będąc więzionym, oddaje się Matce Bożej w niewolę, z dumą nazywa się Jej niewolnikiem, podobnie jak św. Jan Paweł II, a wszystko po co? Po to, żeby być wolnym, po to, żeby całkowicie należeć do Boga”.
Prymas Wyszyński podobnie jak św. Jan Paweł II wiedział, że tylko całkowicie należąc do Pana Boga, można być prawdziwie wolnym.
„Kiedy się myśli o maryjności kardynała Wyszyńskiego, trzeba brać pod uwagę jego osobiste doświadczenie, kiedy Maryja była mu pomocą; i doświadczanie naszej historii, jej najtrudniejszych momentów, kiedy się wydawało, że wszystko jest skończone, sięgając chociażby do potopu szwedzkiego”.
Prymas Wyszyński wziął udział w walce na śmierć i życie, której Kościół w Polsce miał nie przetrwać.
Anna Rastawicka podkreśla, że „ksiądz prymas miał ogromną umiejętność prowadzenia spraw Kościoła w sposób tak roztropny, że komuniści musieli się liczyć z jego zdaniem. Zawrzeć porozumienie między Kościołem, a rządem komunistycznym. Niektórzy mówili, że prymas «poszedł na układ z władzą». To nie było pójście na układ, to było stworzenie jakiejś płaszczyzny prawnej, do której mógł się odwołać i upominać o prawa Kościoła”.
Zawsze wiedział też, że Matka Boża walczy u jego boku, nieustannie z nim współdziała. Kardynał Wyszyński powiedział kiedyś: „Potrzebujemy Matki Bożej i nie wstydzimy się tego”. To nie była tylko jego osobista potrzeba z racji tego, że stracił swoją matkę w dzieciństwie, ale zdawał sobie sprawę, że my wszyscy – nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, potrzebujemy Matki Bożej. On widział ją w całym planie zbawienia.
„Pamiętam, że krótko przed śmiercią, w którąś rocznicę swojego biskupstwa, ksiądz prymas powiedział: «Wiele rzeczy w swoim życiu chciałbym zrobić lepiej, ale na pewno nie pomyliłem się na jednej drodze, na mojej duchowej drodze na Jasną Górę». Myślę, że to było jego siłą” – wspomina Anna Rastawicka.
Do dzisiaj jesteśmy mu wdzięczni za oddanie Polski Matce Bożej „w niewolę za wolność Kościoła”. Zorganizował Śluby Jasnogórskie, które w szczególny sposób wpłynęły na nasze życie moralne, społeczne i rodzinne. To z tej Polski oddanej Bogu i Jego Matce wyszedł papież, który zmienił losy świata, papież, który – jak mówi pani Rastawicka – „poszedł na cały świat, poszedł z tym polskim doświadczeniem, poszedł z tym całym zapasem duchowej energii, która wyrasta z dziesięciu wieków chrześcijaństwa w Polsce”.