Niemiecki Kościół poddaje się światu, pada na kolana nie przed Bogiem, ale przed państwem. Jak państwo głosi ideologię gender, to oni też głoszą gender – powiedział ks. Dariusz Oko.
W wywiadzie dla „Do rzeczy” ks. Oko odniósł się do swojego procesu i sytuacji Kościoła w Niemczech. Jak przyznał, jego artykuł, za który był postawiony przed sądem, miał służyć krytyce drogi synodalnej. Co więcej proces sprawił, że „ta krytyka wybrzmiała tysiąc razy mocniej”.
„Ale nie mam żadnych złudzeń co do jej skutków, bo sprawy zaszły za daleko. Ta publikacja może przyczynić się do umocnienia w wierze 10 może 20 proc. duchownych w Niemczech, którzy trwają w wierze katolickiej. Jednak 80 proc. zdecydowało się na odejście od Chrystusa dla rewolucji seksualnej. Po ludzku to już jest nie do zatrzymania” – mówił duchowny.
Zaznaczył, że w niemieckim Kościele doszło już do schizmy. Nie dotyczy ona tylko sfery seksualnej, ale ogólnie życia religijnego. Jak zauważył, „niemieccy katolicy prawie się nie spowiadają, a popełniają grzechy ciężkie jak wszyscy inni, przyjmując powszechnie Komunię Świętą. Formalnie rzec biorąc, mamy do czynienia ze świętokradztwem pomnożonym przez miliony przypadków”.
Podkreślił również, że niemiecki Kościół jest bardzo związany z państwem. Staje się coraz bardziej protestancki i „poddaje się światu, pada na kolana nie przed Bogiem, ale przed państwem”. Dlatego głosi takie same idee co państwo – „jak państwo głosi ideologię gender, to oni też głoszą gender”.
Ocenił, że droga synodalna „to droga wprost do Sodomy i Gomory”.
Wskazał, że jego proces pokazał też „do jakiego stanu upadku doszedł niemiecki Kościół”.
„«Droga synodalna» jest drogą do Sodomy i Gomory, jest to raczej droga «sodomalno-gomoralna». Dzięki temu mojemu przerwanemu procesowi mamy tym większe szanse, żeby bronić się przed samozniszczeniem Kościoła. Tak jak obroniliśmy się przed reformacją i Lutrem, który poważnie zniszczył Kościół i oddał go w ręce państwa, tak mamy szanse obronić się teraz. Także dzięki temu przerwanemu procesowi. To jest dzieło Boże. Pan Bóg z wielkiego zła może wyprowadzić wielkie dobro. Chodziło o to, żeby mnie zniszczyć, uciszyć, a mój głos stał się miliony razy bardziej słyszalny” – powiedział ks. Oko.
Źródło: „Do Rzeczy”