Ks. Waldemar Maciejewski: Młodzi ludzie są spragnieni relacji. To ogromna przestrzeń do zagospodarowania w Kościele

„Młodzi opowiadają mi, jak wielkim wyzwaniem jest dla nich przyznanie się wśród rówieśników do wiary w Boga i zakorzenienia w Kościele. To często heroizm, zwłaszcza w środowisku akademickim” – mówi ks. Waldemar Maciejewski moderator diecezjalny Ruchu Światło–Życie archidiecezji katowickiej.

W rozmowie z „Gościem Niedzielnym” podzielił się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi pracy z młodzieżą i jej formacji duchowej. 

Zwrócił uwagę, że spotkanie ze współczesną młodzieżą może być trudne, ale ciągle jest możliwe.

„Oni siedzą po uszy w wirtualnym świecie, który podaje im na tacy setki gotowych odpowiedzi, zwalniających z poszukiwań, zadawania pytań i logicznego myślenia. Często słyszę, że «trzeba zrozumieć młodzież», ale wydaje mi się, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć ją do końca. Nie chodzi o to, by «zrozumieć młodych», ale o to, by z nimi być. W tym wszystkim, co przeżywają. Nie wejdziemy w sposób ich myślenia”.

Młodzi są przywiązani do ekranów, ciągle siedzą z telefonami. „Oni żyją w  świecie, w którym zacierają się granice między tym, co realne i wirtualne” – przyznaje moderator, ale jak dodaje, nie chodzi o to, żeby zakazać telefonów. 

„Młodzi nie lubią, gdy dorośli coś im nakazują. To nie jest pokolenie, do którego dociera się, wydając polecenia. Z nimi trzeba usiąść i pogadać” – mówi.

Sam podczas prowadzenia rekolekcji z młodzieżą stara się wykorzystać także telefony. Na początku prosi młodych, żeby je wyciągnęli i przesłali mu odpowiedzi na trzy pytania: „co jest dla nich ważne (tu jest lista czternastu pomocniczych haseł do odhaczenia), czego się boją, a na końcu, o co chcieliby zapytać Pana Boga”. 

Jak mówi ks. Waldemar, młodzież podchodzi do tego zadania poważnie, udziela odpowiedzi i później czeka na omówienie wyników takiej ankiety. Te wskazują, że najważniejsze dla młodych ludzi są przyjaźń i rodzina

„To poruszające… Nie wiem, czy rodzina, którą sami chcą w przyszłości stworzyć, czy raczej ogromna tęsknota za tym, czego nie doświadczają w swych domach” – komentuje. 

Jak dodaje, często również powtarza się odpowiedź dotycząca strachu.

„Przeraźliwie boją się samotności. To wychodzi i u młodych w wieku gimnazjalnym, i u starszych. Kiedyś w Tychach na pytania odpowiadało ponad dwieście osób, a katecheta dziwił się, że udało się tych młodych od razu «uruchomić». Oni – zwłaszcza po czasie online – są spragnieni relacji. Widzę w tym ogromną przestrzeń do zagospodarowania przez Kościół i oazę”.

Zwraca uwagę, że kluczem jest zauważanie młodego człowieka i poświęcenie mu czasu. 

„Muszą czuć się zauważeni, wiedzieć, że są dla ciebie ważni. Uczymy się indywidualnego podejścia: jeden do jeden. Wierni nie chcą być już częścią anonimowego tłumu. Wołają: «Jestem! Zauważ mnie, doceń…». Niektórzy zżymają się na ten indywidualizm, ale jak można mieć o to pretensje? To nie wina młodych – przychodzą z takiego świata. Ksiądz Tomasz Halik w książce «Popołudnie chrześcijaństwa» pisze: «Sekularyzacja nie przyniosła końca, ale przemianę religii». Znakomita diagnoza: to nie koniec!”.

Jak dodaje, na oazy w tym roku zgłosiło się więcej chętnych niż rok temu. „Przeżywamy odrodzenie” – mówi ks. Maciejewski. Zaznacza jednak, że oaza jest jedną z propozycji, a młody człowiek dostaje ich ogrom. Ruch musi więc starać się trafiać do młodych.

„Od początku charakterystyczne dla Ruchu było to, że potrafił «czytać czasy» i jeśli tego zabraknie, zamienimy się w skansen. Materiały formacyjne są te same od lat, ale powtarzam animatorom: to jedynie podpowiedź, punkt wyjścia, a nie podręcznik, który trzeba zaliczyć”.

Jak tłumaczył, młodzi ludzie mierzą się również z trudnościami związanymi ze składaniem świadectwa o wierze i życiem nią na co dzień. Formacja w Ruchu Światło-Życie pomaga wytrwać i budować świadomą i dojrzałą relację z Bogiem.

„Młodzi opowiadają mi, jak wielkim wyzwaniem jest dla nich przyznanie się wśród rówieśników do wiary w Boga i zakorzenienia w Kościele. To często heroizm, zwłaszcza w środowisku akademickim. Wczoraj z ks. Krzysztofem Porosłą rozmawialiśmy o statystykach, z których jasno wynika, że młody, który nie ma wspólnoty, «długo nie pociągnie» i zostanie wchłonięty przez neopogański świat. Z odpowiedzi na SMS-owe pytania wynika, że temu pokoleniu bardzo brakuje pewności siebie. Młodzi chcą być szczęśliwi i jednocześnie boją się sparzyć. Boją się tego, że po drodze źle wybiorą…” – mówi duszpasterz. 

Źródło: „Gość Niedzielny”
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama