Pedagodzy: rozmawiajmy z dziećmi o wojnie, ale zabawa w zabijanie jest niedopuszczalna

Polskie dzieci w szkołach i przedszkolach zaczynają bawić się w wojnę czy wulgarnie wyrażają się o politykach zaangażowanych w konflikt – alarmują nauczyciele, którzy zawiadomili o tym m.in. ekspertów z Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli Stowarzyszenia Wspólnota Polska. W ocenie pedagogów z dziećmi należy rozmawiać o wojnie, ale zabawa w zabijanie jest niedopuszczalna.

Ekspertka ds. szkoleń w Ośrodku Doskonalenia Zawodowego Nauczycieli Stowarzyszenia Wspólnota Polska w Ostródzie na Mazurach Ewa Siedlińska powiedziała PAP, że wojna na Ukrainie wpływa na polskie dzieci, na ich zachowania, zabawy i rozmowy. Kilka dni temu ekspertka ta odebrała telefon od nauczycielki, której siedmioletni uczeń bawił się w wojnę, udawał, że strzela do innych dzieci. Innemu dziecku udzieliła się panika rodziców do tego stopnia, że zamknęło się w sobie. Jeszcze inne dziecko, zaledwie trzyletnie, zapytało rodziców, „Czy Putin jest zły?".

„Z dziećmi trzeba o obecnej sytuacji rozmawiać. Spokojnie i umiejętnie" – powiedziała PAP Siedlińska i powiedziała, że podobnych sytuacji w polskich szkołach i przedszkolach jest mnóstwo.

„Wszystko da się dzieciom wytłumaczyć. Oczywiście bez epatowania strachem, okrutnościami, bez straszenia dzieci. Przekaz o trudnych sprawach musi być dostosowany do poziomu dzieci, do ich wrażliwości. Nie ma co przed dziećmi kryć tego, co się dzieje, bo one są mądrzejsze, niż się wielu dorosłym wydaje. Lepiej, żeby dzieci usłyszały prawdziwy, uspokajający je przekaz, niż same wymyślały straszne scenariusze" – powiedziała PAP dyrektor przedszkola, które realizuje program nauki wielokulturowości w Olsztynie Dorota Pakuła-Tamou. Jedno z dzieci z tego przedszkola po powrocie do domu powiedziało rodzicom, że "w Ukrainie wybuchła wojna i dlatego trzeba pomagać skrzywdzonym ludziom".

Ewa Siedlińska podkreśliła w rozmowie z PAP, że rodzice nie powinni zbywać dzieci, które pytają o wojnę.

„Pytanie o Putina najlepiej pokazuje, że dziecko, małe, zaledwie trzyletnie, ma swoje przemyślenia i u rodziców szuka potwierdzenia kłębiących się w jego głowie myśli. Lepiej, by dziecko w domu usłyszało, że ktoś jest zły, niż od kolegów dowiedziało się tego w wulgarny sposób" – powiedziała Siedlińska.

Zarówno Dorota Pakuła-Tamou, jak i Ewa Siedlińska w rozmowie z PAP stanowczo stwierdziły, że dzieci – w każdym wieku – nie powinny się bawić w wojnę, w zabijanie, zadawanie cierpienia innym ludziom.

„Zwłaszcza w obecnych realiach nie jest to właściwa zabawa. Nie należy uczyć dzieci, choćby w zabawie, zabijania innych, zadawania im krzywd" – powiedziała PAP Siedlińska i dodała, że dzieciom nie powinni na tego rodzaju zabawy pozwalać zarówno nauczyciele, jak i rodzice.

„Kilka dni temu na chodniku ojciec krzyczał do uciekającego mu kilkulatka, że go złapie do więzienia. Dziecko od razu wyciągnęło do tyłu ręce w geście zakładania kajdanek. Zareagowałam, zwróciłam uwagę, że nie jest to najlepsza zabawa" – przyznała Pakuła-Tamou.

Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska

jwo/ joz/ PAP

Logo PAPZamieszczone na stronach internetowych portalu https://opoka.org.pl/ i https://opoka.news materiały sygnowane skrótem „PAP" stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Fundację Opoka na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama