Przytuli żonę, pogłaszcze córkę, naprawi zepsuty syfon

„Pogoń za zawodowym sukcesem niesie za sobą ogromne koszta. Przede wszystkim te związane z życiem prywatnym. I Marek Papszun właśnie z tej gonitwy się wypisuje” – pisze na łamach Przeglądu Sportowego Onet Dariusz Dobek.

Trener Rakowa Częstochowa ogłosił swoją rezygnację. Dlaczego odchodzi? Drugie dno decyzji szkoleniowca zdradziła reakcja na jedno z pytań, podczas konferencji prasowej.

„Gdy jednak został zapytany o kwestie rodzinne, nietrudno było wyczuć, że tembr jego głosu się zmienił. Że został trafiony w czuły punkt. Że słowa o stawianiu pracy na pierwszym miejscu kosztem spraw osobistych to nie jest tylko takie czcze gadanie. I że tylko on wie, jak wiele musiał poświęcić, by znaleźć się na szczycie” – opisuje D. Dobek. Przypomina wypowiedź M. Papszuna, który dziękując swojej żonie podczas gali tygodnika „Piłka Nożna” powiedział: „Wiem, że to brzmi brutalnie, ale praca jest na pierwszym miejscu i jest to jej osobistym kosztem”.

Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet podkreśla, że Marek Papszun z mozołem przedzierał się na szczyt – i tylko on wie, ile musiał w tej drodze poświęcić. „Gdy siedem lat temu obejmował rządy w Rakowie, nikt nie mógł przypuszczać, że z II ligi poprowadzi częstochowian do największych sukcesów w historii” – pisze D. Dobek. Tymczasem Marek Papszun odchodzi z Rakowa „wręcz niepokonany”.

Sukces ma jednak swoją cenę – wymaga poświęcenia, skupienia się na jednej dziedzinie, jednej dyscyplinie. Na zawodowych triumfach cierpi rodzina. Marek Papszum „właśnie z tej gonitwy się wypisuje”, jak zauważa D. Dobek. I choć spodziewa się, że kandydatura szkoleniowca Rakowa Częstochowa powróci, gdy tylko Fernando Santosowi po raz kolejny powinie się noga w kierowaniu piłkarską reprezentacją Polski, to jest to „melodia przyszłości”. Na razie będzie miał czas, by być z rodziną i zmierzyć się z codziennymi, domowymi problemami.

„Teraz przed Papszunem wyzwanie pt. «Podwójna korona z Rakowem». A później przytuli żonę, pogłaszcze córkę. I naprawi ten zepsuty syfon” – pisze dziennikarz.

Źródło: przegladsportowy.onet.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama