Historia zagubienia dwunastoletniego Jezusa w świątyni jerozolimskiej jest chyba w szczególny sposób bliska rodzicom dorastających dzieci. Ale ewangeliczna opowieść pokazuje zarówno dojrzewanie dzieci, jak i dojrzewanie rodziców: Maryi i Józefa, którzy uczą się jeszcze większego zaufania Bogu – pisze ks. Marian Machinek w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.
Ewangeliczna opowieść przypomina losy wielu rodzin. Dorastające dzieci podejmują decyzje, które rodzicom wydają się irracjonalne, a jednak tak właśnie wygląda droga do dojrzałości.
Decyzje ich pociech wydają się im często dziwaczne, nawet zupełnie nieracjonalne, a przy tym stwarzają masę kłopotów. Trudno się więc dziwić, że stają się przyczyną irytacji, konfliktów i wzajemnych pretensji. Warto jednak na Łukaszową opowieść o poszukiwaniu zagubionego Jezusa przez Maryję i Józefa spojrzeć nieco głębiej, niż jedynie jak na klasyczną opowieść o reakcji rodziców na jeden z wybryków ich nastoletniego syna. Jest to niewątpliwie opowieść o dojrzewaniu, jednak w te ludzkie procesy wpisane zostają jednocześnie wielkie Boże plany.
Gdy patrzymy na świat w perspektywie czysto doczesnej, nie dostrzegamy tych Bożych planów – wielkich i mniejszych, które dotyczą naszego życia. A dojrzewanie ma wymiar nie tylko psychologiczny, ale także duchowy.
Łukaszowa opowieść nie jest jedynie opowieścią o dojrzewaniu Jezusa, ale także o procesie dojrzewania Maryi i Józefa. Zachowanie Syna burzy w nich bezpieczne schematy, a nierzadko staje się przyczyną cierpienia. Poprzez wszystkie te bolesne przeżycia, w trakcie których trzeba mozolnie po raz kolejny zaczynać budowanie od nowa tego, co znowu się rozsypało jak domek z kart, Maryja i Józef uczą się jeszcze większego zaufania Bogu.