Prokuratura nie ma czym straszyć – mówi Opoce obrońca ks. Michała Olszewskiego

Kiedy ksiądz wchodzi, towarzyszy mu zawsze stukanie innych więźniów w kraty, wyzywanie go od klech, salcesoniarzy (słynna historia z salcesonem) i teksty o tym, co oni temu Ziobrze zrobią, bo ksiądz kradł pieniądze od Ziobry – relacjonuje w rozmowie z Opoką mec. Krzysztof Wąsowski.

Jakub Jałowiczor: W jakiej formie jest ks. Michał Olszewski?

Krzysztof Wąsowski: Dzisiaj był w wyjątkowo dobrej. Przebywanie w izolacji jest działa niezwykle depresyjnie.

Jak się rozmawia ze specjalistami od służby więziennej, kapelanami, to mówię, że nie ma takiego twardego, który by w takiej sytuacji nie wpadł w stan przygnębienia. W zakładzie karnym ma się dużo więcej praw i paradoksalnie dużo więcej wolności. Znacznie trudniejsza jest sytuacja aresztanta, zwłaszcza w izolacji.

Jak wyglądają widzenia z ks. Olszewskim?

Widzimy się przez kratę, jest stół, otwierane okienko, żeby można było podać dokumenty. Trochę jak w zakonach karmelitańskich. To jest widzenie indywidualne, tzw. adwokackie. Obrońca ma do niego prawo w zasadzie według swojego uznania. Nie musi tego anonsować wcześniej.

Aresztant jest doprowadzany w kajdankach, potem się go rozkuwa. Czas widzenia jest niemal nieograniczony. Kiedy ksiądz wchodzi, towarzyszy mu zawsze stukanie innych więźniów w kraty, wyzywanie go od klech, salcesoniarzy (słynna historia z salcesonem) i teksty o tym, co oni temu Ziobrze zrobią, bo ksiądz kradł pieniądze od Ziobry – mniej więcej tak sprawa jest pokazywana w mediach. Służba więzienna zachowuje się bardzo profesjonalnie, nie daje mu krzywdy zrobić; natomiast psychicznie działa to strasznie.

Ksiądz ma w celi brewiarz?

Ma, nawet wczoraj dostał aktualny tom. Aresztant ma prawo posiadać 10 przedmiotów kultu religijnego. Ks. Michał ma Pismo Święte oczywiście, różaniec, ma dostęp do lektur duchowych – to efekt znakomitej pracy kapelanów w areszcie na Służewiu.

Kiedy będą jakieś decyzje w tej sprawie?

W tej chwili przesłuchiwani są świadkowie. Obrona w ogóle nie jest do nich dopuszczana. Prokuratura sama sobie słucha świadków, z pominięciem wszelkich zasad praworządności.

Standardowa procedura jest taka, że pan lub drugi obrońca księdza mógłby być obecny i zadawać pytania?

Jeśli obrońca zgłosi takie żądanie, to jest standard. Tymczasem ja i obrońcy innych osób nie mamy dostępu np. do przesłuchań Tomasza Mraza, który został ujawniony jako tzw. mały świadek koronny. Uzasadnienie jest kuriozalne: takie, że mamy kontakt z podejrzanymi i przekazujemy im informacje. Obrońcy podejrzanego Mraza upubliczniają zeznania, a poza tym adwokat z zasady ma kontakt z klientem, zawsze tak było w każdej sprawie. To skandal niebywały.

Jakie znaczenie dla sprawy ma to, że Tomasz Mraz się ujawnił?

Właściwie został ujawniony, wyglądał, jakby go prowadzono za rękę. Jaki to ma wpływ? Dla obrony to sygnał, że nie ma dowodów w materiale, który się przed nami ukrywa. Robi się taką prezentację tylko po to, żeby eskalować napięcie w opinii publicznej, stworzyć wrażenie, że ten człowiek brał udział w jakimś strasznym procederze, jednocześnie uniemożliwia się obronie zadanie mu jakiegokolwiek pytania, a jednocześnie prokuratura opowiada, że na tej podstawie nastąpią aresztowania.

Dla doświadczonych obrońców to sygnał, że prokuratura nie ma czym straszyć, skoro ujawnia własny materiał dowodowy. Tym bardziej areszt wygląda na wydobywczy. Chodzi o to, żeby te dwie aresztowane kobiety i księdza Michała zmiękczyć, żeby zaczęli mówić to, co prokuratorzy chcą usłyszeć, choć byłaby to nieprawda.

Wystąpienie przed zespołem parlamentarnym to nie to samo, co np. zeznania przed komisją śledczą, gdzie świadek jest zaprzysiężony i odpowiada karnie, jeśli skłamie.

Dokładnie tak. Tutaj może sobie kłamać. Ale należało pana Mraza uprzedzić, że nie może pomawiać, bo wtedy popełnia przestępstwo. Trzeba też pamiętać, że pan Tomasz Mraz nie jest w tej chwili małym świadkiem koronnym, tylko stara się o taki status. Czy go dostanie, o tym na koniec procesu zdecyduje sąd. On ma zarzuty, prawdopodobnie takie same zarzuty, jak ks. Olszewski. Może się przestraszył. Ks. Michał się za niego modli.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama