Ks. prof. Szymik dedykuje felieton naczelnemu Opoki. „Zamiast iść do Niniwy, wolimy płynąć do Tarszisz”

W najnowszym numerze Gościa Niedzielnego ukazał się felieton ks. prof. Jerzego Szymika dedykowany ks. Markowi Gancarczykowi, redaktorowi naczelnemu portalu Opoka. „Naprawdę sporo energii Kościoła idzie na to, by zdążyć na statek do Tarszisz. Że zamiast iść do Niniwy, wolimy płynąć do Tarszisz, że łowimy po niewłaściwej stronie łodzi” – zwraca uwagę ksiądz-poeta.

Ksiądz poeta swój wiersz zamieszczony na łamach najnowszego Gościa Niedzielnego „Niniwa i Tarszisz” zadedykował ks. Markowi Gancarczykowi, wieloletniemu redaktorowi naczelnemu Gościa Niedzielnego, obecnie redaktorowi naczelnemu portalu Opoka.

Zwraca w nim uwagę, że współczesny człowiek – podobnie jak Jonasz – woli udać się do Tarszisz, niż wypełniać polecenie Boga, by iść do Niniwy i głosić miastu nawrócenie. 

Jonasz śpi. Sen jest ciężki, pełen
obaw przed wybudzeniem. Marek
mówi, że w ten sposób próbuje on
odwrócić głowę od rzeczywistości,
ułożyć się ze swoim grzechem, jakoś
to przetrwać, licząc na to, że to się
rozpuści, że Bóg poluzuje, uzna jego rację

Marek mówi, że naprawdę sporo energii
Kościoła idzie na to, by zdążyć na statek
do Tarszisz. Że zamiast iść do Niniwy,
wolimy płynąć do Tarszisz, że łowimy
po niewłaściwej stronie łodzi.
 
Źle się tego słucha.
 
Marek: jak Bóg potrafi to wszystko wytrzymać?
To nie jest ból na ludzką miarę, mówi.
 

Ks. prof. Szymik pisze dalej w swoim felietonie, że także wielu z nas – demokratyczna większość – stoi w kolejce na statek do Tarszisz – „krainy dalekiej od Pana”.

„W kolejce stoi cierpliwie cała intelektualna Niniwa, wszyscy ludzie na poziomie. Zaprzyjaźnione pizzerie donoszą nam darmową pizzę. Aktywiści i pomocowe organizacje pozarządowe finansują przyjazd flotylli z Tarszisz. Idzie pogłoska, że flagowy okręt został, niestety, w ostatniej chwili wycofany. Wysiadł system wydający prezerwatywy z pokładowych automatów. Statki muszą nas jednak pomieścić, musimy zdążyć, zanim miasto podbiją fundamentaliści” – pisze.

Dalej pisze, że „trzeba wyrwać się z Niniwy, zanim nadejdzie Jonasz i zacznie upominać asyryjskie bydło”. „W mieście zostali bowiem kołtuni, dewotki, zabobonny król, trzoda i bydło. Puste zigguraty. Na wszystkich czekają wory i post” – czytamy w felietonie.

Ks. prof. Szymik zwraca uwagę, że w Niniwie żyje się przyzwoicie, gdyż nie trzeba „odróżniać prawej ręki od lewej, granice między dobrem a złem ustalało nasze wolne sumienie i parlament, a nie zawziętość proroka”. „Byliśmy progresywnym miastem, pełnym young urban men. Chce nam to wszystko zburzyć, zamienić nasz kwitnący gród w ciemnogród” – pisze.

„W Tarszisz świeci słońce, bo w Tarszisz nie ma Boga. Tarszisz jest zielonym rajem, jeść można ze wszystkich drzew. Ponoć jest tam jak w Hurgadzie i na Costa Brava, tylko lepiej. Nasze kobiety pompują więc wargi na potęgę, w Tarszisz są tinder i legalna trawa” – wyjaśnia.

Źródło: Gość Niedzielny 10/2025

 

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama