Po zamknięciu obozu dla uchodźców na terenach lotniska w Bangi, stolicy RŚA, również ci, którzy znaleźli schronienie w klasztorze karmelitów wracają do normalniejszego życia.
Wspomożeni przez Organizację Narodów Zjednoczonych oraz rząd centralny ich kraju i inne organizacje, uciekinierzy przenoszą się z powrotem do stolicy, choć resztą kraju ciągle targają konflikty. Sytuację tych osób, które od 2013 r. gromadziły się na przedmieściach miasta, a na terenach przyklasztornych ich liczba przekroczyła na pewien czas 10 tys. ludzi, przedstawił Radiu Watykańskiemu pracujący tam od ośmiu lat misjonarz, o. Federico Trinchero.
„Od ponad roku sytuacja w Bangi jest spokojna, istnieje pewien poziom bezpieczeństwa. Dlatego ten nowy klimat pozwolił już od stycznia naszym uchodźcom na podjęcie decyzji, również dzięki drobnemu wspomożeniu pieniężnemu, o odważnym opuszczeniu miejsca. Powrócili do dzielnic, z których pochodzą, albo udali się do innych rejonów, gdzie znaleźli mieszkania. Ludzie byli zadowoleni z możliwości odejścia, bowiem w obozie dla uchodźców, chociaż zabezpieczonym, z dobrą organizacją oraz stojącym w pobliżu klasztoru, nie dało się dalej funkcjonować: w takich warunkach sanitarnych, w namiotach z tworzywa sztucznego, które nie dawały optymalnej ochrony podczas deszczu. Ci ludzie uciekali kiedyś ze swoich miejsc pochodzenia, ponieważ ryzykowano w nich życiem, ponieważ wtedy walczono tam o każdy dom. U nas schronili się chrześcijanie, ale przyjęliśmy także, nieco w ukryciu, niektóre rodziny muzułmańskie na pewien czas”.