W rozmowie z papieską rozgłośnią s. Beatrice Maw, która obecnie jest przełożoną wspólnoty w Mediolanie, podzieliła się wiadomościami, które otrzymuje regularnie od swoich współsióstr z Birmy. „Dramat zabijania ludzi na ulicy trwa. Żyją oni w ciągłym napięciu, dzień i noc” – mówiła.
W ramach przygotowań do przyszłorocznego Festiwalu Misyjnego w Mediolanie odbyło się spotkanie pt. „Birma, zapomniany kryzys”. Wzięła w nim udział s. Beatrice Maw ze zgromadzenia Sióstr Wynagrodzenia, która podzieliła się swoimi spostrzeżeniami na temat sytuacji w Birmie. Przez 3 lata prowadziła ona ośrodek edukacyjny w tym kraju.
W rozmowie z papieską rozgłośnią s. Maw, która obecnie jest przełożoną wspólnoty w Mediolanie, podzieliła się wiadomościami, które otrzymuje regularnie od swoich współsióstr z Birmy.
„5 listopada pocisk trafił jeden z naszych domów, na szczęście nie wybuchł. Dzisiaj z kolei usłyszałam od przyjaciela, że w walce w stolicy zginęło osiem osób. Jest wielu szpiegów wynajętych przez wojsko. Znajoma opowiedziała mi, że widziała mężczyznę, który siedział przy barze, i nagle zaczął strzelać, a potem odszedł, jak gdyby nigdy nic. Dramat zabijania ludzi na ulicy trwa. Żyją oni w ciągłym napięciu, dzień i noc” – opowiedziała s. Beatrice.
W siedmiu stanach siostry mają klasztory, zajmujące się pomocą ludziom, którzy pozostali w kraju. „Pomimo coraz poważniejszej sytuacji, nasze drzwi pozostają otwarte. Będziemy pomagać tak długo jak będzie to możliwe: chorym, dzieciom, osobom starszym. W Rangunie prowadzimy dom, w którym jest ponad 200 starszych osób różnych wyznań: buddystów, muzułmanów, hinduistów, chrześcijan. Nikt, kto puka, nie jest odrzucany, jeśli potrzebuje schronienia” – zapewniła s. Maw.
Zakonnica była także obecna na Mszy odprawionej przez Papieża Franciszka w Watykanie 16 maja za wiernych birmańskich. Uważa, że aby sytuacja w Birmie uległa poprawie, konieczna jest interwencja wspólnoty międzynarodowej.
„Poczułam, że Papież przyjął nas jak matka pocieszająca swoje dzieci, obejmująca je wszystkie bez wyjątku. Okazał nam czułość i uwagę. Jeśli chodzi o naszą przyszłość, to będzie ona spokojna i sprawiedliwa, gdy będziemy mieli demokrację. Mimo wszystko ożywia nas niezłomność ludzi, którzy w swoich różnych grupach etnicznych zjednoczyli się do walki. Wkrótce wygramy i odbudujemy nasz kraj. Apeluję do wszystkich rządów i stowarzyszeń międzynarodowych, które znają nasze położenie, aby nie milczeli i pomogli nam wyjść z tej absurdalnej sytuacji. Mamy nadzieję na odbudowę demokracji, wolności i pokoju. Bez pomocy innych krajów nie poradzimy sobie sami”.
źródło: Marek Krzysztofiak SJ, vaticannews.va