Zbrojny konflikt w Jemenie nie znajduje się na czołówkach gazet, ale cały czas trwa, a jego skutkiem jest śmierć ponad 400 tys. osób, głód i zniszczenie
W ostatnich tygodniach nasila się zapomniany konflikt w Jemenie. Siły rządowe próbują odbić terytoria znajdujące się w rękach rebeliantów, w tym stolicę kraju Sanę. O tej trwającej od dekady wojnie mówił Franciszek podczas niedzielnego wywiadu dla włoskiej telewizji RAI 3. „Płaczemy nad cierpiącymi dziećmi, ale nie znajdujemy rozwiązania, ponieważ wciąż są kategorie ludzi, którzy się nie liczą: dzieci, migranci i ubodzy” – powiedział Ojciec Święty.
Do papieskiego wywiadu nawiązał w rozmowie z Radiem Watykańskim bp Paul Hinder. „Franciszek świetnie wyjaśnił dlaczego konflikt w Jemenie jest zapomniany. Przypomniał, że w naszych cywilizowanych społeczeństwach na pierwszym miejscu są wojny, a dopiero potem człowiek, że bardziej liczą się dla nas zyski z handlu bronią niż ludzkie życie. Takich słów nie chcemy słuchać, bo są one dla nas wyrzutem sumienia i dlatego odwracamy wzrok od cierpiącego Jemenu” – uważa administrator apostolski dla Arabii Południowej, któremu podlega ten kraj.
Liczba ofiar trwającego od dziesięciu lat konfliktu zbliża się do 400 tys. Wojnie towarzyszą: głód, choroby i rosnąca liczba wewnętrznych przesiedleńców. Tymczasem rebelianci nasilili ataki za pomocą rakiet i dronów. Dziesiątki żołnierzy zginęły w ubiegły weekend w ofensywie jemeńskich sił rządowych przeciwko pozycjom rebeliantów przy granicy z Arabią Saudyjską. „Przyszłość jawi się katastrofalnie, ponieważ nie ma woli osiągnięcia rozejmu, a wspólnota międzynarodowa zamknęła oczy na rozgrywającą się tragedię. Światowe mocarstwa interesują się Jemenem jedynie wówczas, gdy mogą mu sprzedać broń” – uważa bp Hinder.