Czy Włochy pokonają zimę demograficzną?

„Staramy się pokonać lęki przed posiadaniem dzieci, czasem nam się to udaje, czasem nie, ale naszym celem jest poprawa życia włoskich rodzin” – mówi Gianluigi De Palo, przewodniczący Forum Stowarzyszeń Rodzinnych w wywiadzie dla Radia Watykańskiego. Podkreśla, że załamanie przyrostu naturalnego prowadzi do załamania całego państwa. Temat „zimy demograficznej” zostanie podjęty na rozpoczynającym się w czwartek Festiwalu Nauki Społecznej Kościoła w Weronie.

To już dwunasta edycja wydarzenia gromadzącego społeczników, dziennikarzy czy naukowców. Tym razem odbędzie się ono pod hasłem: „Budować zaufanie. Pasja spotkania”. W ciągu czterech dni wystąpi ponad 100 prelegentów podczas 25 konferencji.

Jednym z najgorętszych tematów społecznych we Włoszech jest kwestia tzw. „zimy demograficznej”. W państwie od 1977 r. notuje się współczynnik dzietności poniżej 2 dzieci na kobietę w okresie rozrodczym; od 1984 r. nie przekroczył on wartości 1,5 dziecka. Warto dodać, że z tym samym problemem zmaga się Polska, gdzie współczynnik dzietności w 2020 r. wyniósł 1,38 i od wielu lat daleko mu do pułapu zastępowalności pokoleń. Gianluigi De Palo zapytany o młodych nie chcących dzieci odpowiada, że „mają ku temu powody”. Ale, jak zaraz dodaje, nie oznacza to, że nie warto się zaangażować w budowę rodziny.

Gianluigi De Palo: jeśli tak dalej pójdzie, wszystko się zawali

„Mam pięcioro dzieci, a zdecydowałem się na nie, nie mając żadnej pewności ekonomicznej i, patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, że moje młodzieńcze marzenia były nieskończenie węższe i nędzniejsze od tego, czego doświadczyłem. Obawa przed posiadaniem dzieci jest zrozumiała i nie możemy jej bagatelizować, ponieważ obiektywnie we Włoszech istnieje tak wiele trudności. Cel forum to właśnie usunięcie takich problemów. Mimo, że nie jest to łatwe, warto to zrobić. Obecnie spełnia się to, co powiedział kiedyś Piero Angela, tzn. Włochy tracą pozycję z punktu widzenia gospodarczego, z punktu widzenia przyszłości. Jeśli bowiem spada wskaźnik urodzeń, spada PKB. Wszystkie kraje rozwijające się mają wyższy przyrost naturalny, a jeśli przyrost naturalny pikuje, zapaści doznaje również system emerytalny i dochodzi do pogłębiania kryzysu. W takiej sytuacji wzrośnie liczba osób słabych, załamie się opieka społeczna, upadnie narodowy system opieki zdrowotnej: dziś pozostaje darmowy, a jutro z konieczności będzie płatny. W tym problemie widzę wyzwanie łączące prawicę, lewicę, katolików, świeckich… Jeśli tak dalej pójdzie, wszystko się zawali, a nasze dzieci zostaną wtedy zmuszone do wyjazdu za granicę, bo Włochy będą tylko krajem pełnym długów.“

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama