Polska sekcja Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie planuje wybudowanie kolejnych czterech domów nadziei dla dzieci i młodzieży z Bidibidi w Ugandzie. Pierwsze takie miejsce, otwarte w czerwcu tego roku, otrzyma laptopy i smartfony, które pomogą najmłodszym w nauce. Sprzęt przekazał Igor Łukasik z IŁ Capital.
Na co dzień w obozie Bidibidi przebywa ok. 300 tys. osób, z czego ponad 2/3 to dzieci i młodzież. Potrzebującym towarzyszy o. Andrzej Dzida. Najpierw był z nimi, gdy podejmowali dramatyczne wybory o ucieczce z Sudanu Południowego. Teraz jest w Ugandzie, która stała się dla uchodźców schronieniem. Misjonarz, wspierany na miejscu przez werbistów i siostry zakonne, wyjaśnia, że mieszkańcy Bidibidi cenią sobie każdą pomoc. „Wystarczy im, że jesteśmy z nimi. Cieszą się, bo nie zostali opuszczeni. Dojeżdżamy do obozu co drugi dzień, a w wakacje czasem codziennie” – podkreśla.
Warunki, jakie jeszcze kilka lat temu panowały w obozie, nie dawały uchodźcom wiele nadziei. „Widzieliśmy kobiety w ciąży leżące na materacach bez prześcieradła w temperaturze 40 stopni” – zauważa ks. prof. Waldemar Cisło, dyrektor sekcji polskiej PKWP, która od dawna wspiera potrzebujących z Bidibidi.
Na miejscu udało się m.in. wybudować klimatyzowane sale operacyjne. Potrzeby wciąż są ogromne. „Rodzina w obozie otrzymuje 70 metrów kwadratowych. Musi się tam zmieścić, choć w jednej rodzinie potrafi być szesnaścioro dzieci” – podkreśla ks. Paweł Antosiak, który przebywał w ostatnich tygodniach w Afryce. Poznał historie mieszkańców. Jedna z nich wskazuje, że dorośli brali pod swoją opiekę dzieci zmarłego rodzeństwa. I dlatego właśnie musieli zająć się dużą grupą najmłodszych.
Dzieci w Bidibidi traciły rodziców nie tylko na skutej wojny, ale też trudnej sytuacji, jaka panuje w obozie. Ich opiekunowie umierali na malarię. Częste były też przypadki śmierci w trakcie porodu. Ci najmłodsi, którzy chodzą do szkoły, na co dzień uczą się w klasach liczących nawet 300 uczniów. Jest też grupa dzieci bez nawet takiej możliwości. O. Andrzej Dzida dostrzegł ten problem i wyszedł z inicjatywą zbudowania w obozie dla uchodźców domu nadziei. Pomysł wsparło Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
„Ten dom nadziei sprawia, że dzieci mają dokąd pójść. Mogą otrzymać tam wyżywienie, spędzić czas, czegoś się nauczyć, odrobić zadanie domowe” – zaznacza ks. Paweł Antosiak. Misjonarze z Ugandy podjęli współpracę z werbistami ze Słowacji. Ma ona przynieść możliwość dożywienia najmłodszych uchodźców w wybudowanym domu nadziei. Obecne racje żywnościowe są niewystarczające, a – jak wcześniej alarmowało Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie – coraz trudniej o jedzenie ze względu na wojnę na Ukrainie.
Głównym celem centrum edukacyjnego jest jednak nauka. Najmłodsi będą nadrabiać zaległości, bo po szkole uniemożliwia im to przeciekający dach w chatce czy słońce, które w porze suchej staje się nie do wytrzymania. „Dzieci są przyszłością. Jeśli zostaną odpowiednio wychowane i otrzymają edukację, będą liderami w Sudanie Południowym, gdzie wierzymy, że powrócą” – mówi o. Andrzej Dzida.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie konsekwentnie nagłaśnia trudną sytuację Afryki. Ks. prof. Waldemar Cisło przypomina obrazy, jakie zapadły w jego pamięci z czasu rozdzielenia Sudanu na dwa państwa. „Nie rozumiałem, czemu te dzieci mają takie smutne oczy. Usłyszałem historię dziewczynki, która stała się matką dla swojego rodzeństwa. Inne prostytuowały się za kilogram mąki, by utrzymać najbliższych przy życiu” – zaznacza dyrektor sekcji polskiej PKWP.
Wobec tego dramatu kolejne osoby nie chcą pozostać obojętne. Należy do nich Igor Łukasik z IŁ Capital. Przedsiębiorca postanowił sfinansować sprzęt komputerowy dla dzieci z Bidibidi. Trafi on do wybudowanego domu nadziei. „Tam jest trochę internetu, ale nie ma nawet na czym go włączyć. Stąd pomysł, by przekazać kilkanaście laptopów, kilkadziesiąt telefonów. Jeżeli będziemy mogli pomóc kolejnym razem, to zrobimy to” – mówi. Zachęca też innych, by wsparli młodych uchodźców z Afryki.
„Chcemy, by te dzieci odzyskały coś, co wiele z nich straciło, a więc nadzieję” – wyjaśnia ks. Paweł Antosiak. Podsumowuje, że często mówimy o nich: „uchodźcy”, „sieroty”, a to są po prostu „dzieci”, i to mające wielkie marzenia.
Środki na wsparcie potrzebujących można kierować na konto: 87 1020 1068 0000 1402 0096 8990 z dopiskiem: Bidibidi.
Biuro Prasowe PKWP Polska