Po zakończeniu pierwszej sesji Synodu o Synodalności kard. Blase Cupich z Chicago i kard. Robert McElroy z San Diego udzielili wywiadu „National Catholic Reporter”. Hierarchowie opowiedzieli o kulisach obrad.
We wspólnej rozmowie z dwutygodnikiem „National Catholic Reporter” hierarchowie podkreślili, że na mocy chrztu wszyscy wierni mają coś do powiedzenia w Kościele, dlatego nie można już wrócić do sytuacji, gdy w synodach uczestniczyli tylko biskupi lub gdy tylko hierarchowie mieli prawo głosu.
Odnosząc się do zawartych w końcowej syntezie propozycji, przyznali, że pilny charakter ma wprowadzenie kobiet na kierownicze stanowiska na wszystkich szczeblach Kościoła. „Potrzebujemy radykalnej zmiany w usuwaniu barier, zaproszeniu i przyjęciu kobiet w nowych rolach” – wskazał kard. McElroy.
Obaj purpuraci podkreślili, że podczas synodalnych dyskusji pojawiło się pytanie o diakonat kobiet i o to, czy jako taki nie powinien być „wymyślony na nowo”. Inny jest bowiem cel udzielania święceń prezbiteratu i episkopatu, a inny święceń diakonatu, na co wskazywał Benedykt XVI. Czy ma więc sens święcenie kandydatów do kapłaństwa najpierw na diakonów? – zastanawiał się kard. Cupich.
Z kolei kard. McElroy, który już wcześniej opowiadał się za diakonatem kobiet, sprecyzował, że byłby on skupiony nie na liturgii, lecz na służbie ubogim i zmarginalizowanym. Jego zdaniem wzmocniłoby to diakonat jako taki.
Bez LGBT
W kwestii włączenia „katolików LGBTQ” w życie Kościoła, kard. Cupich wyjaśnił, że to określenie, ani ten skrót nie zostały użyte w syntezie końcowej ze względu na negatywne doświadczenia uczestników synodu z południowej półkuli, związane z warunkami zagranicznej pomocą dla ich krajów z Zachodu [chodzi o wprowadzenie ustawodawstwa sprzyjającego LGBTQ – KAI]. Nie było więc w tym intencji ranienia kogokolwiek. Kard. McElroy zwrócił uwagę, że „Jezus spotykał ludzi w wyjątkowości ich osobistej historii i sytuacji” i nigdy nie zaczynał „z perspektywy uprzedzeń i etykiet, ale od autentyczności relacji”, w którą angażował się całym sercem.
„Musimy przyjąć przesłanie duszpasterskie Jezusa Chrystusa, który spotyka ludzi, przygarnia ich, wychodzi naprzeciw aktualnym problemom, a następnie wzywa do nawrócenia” – zaznaczył biskup diecezji San Diego.
Jego zdaniem to „nie doktryna jest pierwsza”, lecz „doktryna służy misji duszpasterskiej Kościoła”.
Milczenie, ale po co?
Kardynałowie bronili również prośby papieża Franciszka, aby uczestnicy synodu powstrzymali się w trakcie obrad od dawania wywiadów i zachowania poufnego charakteru wystąpień, także po ich zakończeniu.
Kard. McElroy przyznał, że początkowo był wobec tego sceptyczny, ale doszedł do wniosku, że bardzo to pomogło w procesie synodalnym. Kard. Cupich dodał, że było to doświadczenie wyzwalające, gdyż przez cały czas nie spotkał się „z żadną dyskusją na temat tego, co mówią o nas ludzie spoza sali” obrad. Gdyby w rzeczywistości było dużo informacji lub dezinformacji na ten temat, „mogłoby to naruszyć swobodę ludzi w wypowiadaniu się” – stwierdził metropolita Chicago.
Komentując obecność ludzi świeckich na synodzie, kard. Cupich podkreślił, że rozmowy z nimi wniosły „nową energię i świeżość”, których brakowało na poprzednich zgromadzeniach synodalnych. A kard. McElroy dodał, że ich obecność z prawem głosu od początku stała się „bardzo naturalna”. Pochwalił również wykorzystywaną podczas obrad metodę rozeznawania, która jest „wymagająca, ale przyniosła ogromne owoce zaangażowania”