Dziś obchodzimy 400-lecie śmierci św. Jozafata Kuncewicza. W 1877 r. bł. Pius IX ogłosił go świętym jako pierwszego przedstawiciela katolickiego Kościoła wschodniego. Święty uczył odwagi w demaskowaniu grzechu i wzrastania w prawdzie Chrystusowej.
W czterechsetną rocznicę męczeńskiej śmierci św. Jozafata Kuncewicza arcybiskup większy kijowsko-halicki Swiatosław Szewczuk będzie przewodniczył w bazylice św. Piotra Boskiej Liturgii ku czci tego świętego.
O jego życiu i działalności, także w kontekście toczącej się obecnie wojny na Ukrainie, opowiedział Radiu Watykańskiemu o. Robert Łysejko – przełożony generalny Zakonu św. Bazylego Wielkiego (bazylianów).
Podkreślił, iż można go uznać za patrona jedności a jego świadectwo zachęca nas do odwagi w demaskowaniu grzechu i modlitw o nawrócenie wroga.
Św. Jozafat Kuncewicz zginął śmiercią męczeńską 12 listopada 1623 r. w Połocku na dzisiejszej Białorusi. W 1877 r. bł. Pius IX ogłosił go świętym jako pierwszego przedstawiciela katolickiego Kościoła wschodniego, a jego doczesne szczątki znajdują się pod ołtarzem św. Bazylego Wielkiego w bazylice św. Piotra. I tam właśnie zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) będzie przewodniczył liturgii w 400. rocznicę męczeństwa tego biskupa unickiego. Jednym z koncelebransów będzie przewodniczący Rady Konferencji Biskupów Europy (CCEE) abp Gintaras Grušas – metropolita Wilna, gdzie urodził się przyszły święty.
O. Łysejko przypomniał, że św. Jozafat żył w czasie, gdy prastara metropolia kijowska przeszła po zawarciu w 1596 r. Unii Brzeskiej spod jursydykcji Patriarchatu Konstantynopolskiego pod jurysdykcję papieża, odnawiając w ten sposób jedność z Biskupem Rzymu z czasów pierwotnego Kościoła chrześcijańskiego.
„Jako bazylianin, kapłan i wreszcie jako biskup, święty ten zawsze próbował prowadzić do jedności, przede wszystkim z Chrystusem, powierzone mu osoby" – powiedział rozmówca mediów watykańskich.
Jednocześnie zaprzeczył twierdzeniom niektórych środowisk, jakoby Jozafat usiłował nawracać prawosławnych na katolicyzm, gdyż – jak zaznaczył – jego życie i postępowanie były zupełnie odmienne.
Wzywający do nawrócenia i pokuty
Wstąpił on do wileńskiego klasztoru Trójcy Przenajświętszej i tam szukał jedności z Chrystusem przez modlitwę osobistą i liturgiczną oraz głęboką ascezę. Gdy tam wstępował, klasztor był w stanie upadku materialnego i duchowego, w którym już prawie nikogo nie było oraz zanikło życie monastyczne, ale własnym przykładem zdołał przyciągnąć w ciągu kilku lat wielu młodych ludzi.
„Później doprowadził do jedności z Chrystusem liczne dusze ludzkie, gdyż był wielkim wyznawcą głoszącym Jego Słowo i Ewangelię, wzywającym do nawrócenia i pokuty" – mówił dalej generał bazylianów.
„Głównie z tego powodu Jozafat jest apostołem i męczennikiem jedności, dlatego na jego działalność złym okiem patrzyli ci, u których jego wypowiedzi poruszały sumienia. Nie chcieli oni słuchać słów prawdy od św. Jozafata i właśnie gniew oraz złość stały się przyczyną jego męczeństwa" – podkreślił mówca.
Zwrócił następnie uwagę, iż bazylianie są od początku XX wieku jedynym zakonem mniszym w łonie UKGK.
„Odnowiony po czasach upadku przez św. Jozafata i metropolitę Józefa Welamina Ruckiego zakon stał się siłą, która prowadziła do rozwoju metropolii kijowskiej w jedności z papieżem. W ciągu minionych lat nie tylko głosił on Ewangelię, ale również kształcił ludzi, prowadząc liczne szkoły, które tworzyły «zdrową tkankę» społeczeństwa" – tłumaczył o. Łysejko.
Dodał, że zakon miał też drukarnie (z których najsławniejsza była w Poczajowie), skąd wychodziły książki nie tylko kościelne i liturgiczne, lecz także dla ludu w jego języku. Pomagało to wzrastać społeczeństwu, gdyż jeśli umie ono czytać, to ma dostęp do różnych źródeł wiedzy i zyskuje wewnętrzną wolność.
Odważny demaskator grzechu
Nawiązując do toczącej się obecnie wojny na Ukrainie rozmówca rozgłośni papieskiej zauważył, że św. Jozafat może nas nauczyć takich podstawowych spraw, jak odwaga w demaskowaniu grzechu i próba wzrastania w prawdzie Chrystusowej. W kontekście samej wojny wspomniał o dwóch skrajnościach; z jednej strony mamy przebaczać swym wrogom i nie bronić narodu ukraińskiego – taką postawę można nazwać fałszywym pacyfizmem. Z drugiej strony mamy do czynienia z zemstą, gdyż wróg niszczy dziś nasz naród.
„Tymczasem Ewangelia uczy nas czegoś innego: mamy umieć przebaczać wrogowi, nie dążąc do jego unicestwienia, ale działając na rzecz jego nawrócenia" – podkreślił zakonnik. Przypomniał Jezusowe wezwanie do modlitw za swych nieprzyjaciół i do miłowania ich, nie żeby nie przeciwstawiać się stosowanej przezeń przemocy, lecz aby uczynić wszystko, co w naszej mocy, w celu nawrócenia, aby wróg stał się bratem.
Generał bazylianów powiedział, że św. Jozafat jako kapłan i biskup: próbował nawracać do prawdy Chrystusowej tych wszystkich, którzy byli daleko od Ewangelii. Udało mu się nawrócić ludzi zarówno za swego życia, jak i po swym męczeństwie. Albowiem wielu jego przeciwników stało się prawdziwymi chrześcijanami tylko dlatego, że widzieli przykład posługi św. Jozafata dla Chrystusa w prawdzie.
Nawiązując do faktu, że Jozafat zginął z rąk rozwścieczonego tłumu, który nie przyjmował jego idei jedności, wyraził przekonanie, iż tolerancja w kontekście ewangelicznym oznacza postawę szacunku wobec kogoś, kto jest inny niż my.
„Szanujmy to, że każdy ma swoje ograniczenia, aby dojść do prawdy i zrozumieć orędzie Chrystusa trzeba czasu, jest to ciągły wzrost, rozważanie Słowa Bożego" – tłumaczył o. generał. Jednocześnie trzeba samemu być prawdomównym dyskutując w dialogu międzyreligijnym.
„Zawsze trzeba szukać prawdy Boga, i to nie tylko po to, aby zwyciężył mój pogląd, ale aby szukać tego, co pomaga nam żyć w jedności i wzajemnej miłości, zdolnej również do wyrzeczenia się pewnych rzeczy. Albowiem bez nich nie da się osiągnąć jedności i miłości chrześcijańskiej z braćmi z innych religii. Dlatego być tolerancyjnym oznacza zawsze szukać tej prawdy o Bogu, który stworzył nas braćmi i siostrami" – zakończył swą wypowiedź o. Łysejko.