Urodziło się dziecko mające trzech biologicznych rodziców. „To próba stworzenia nadczłowieka”

W Wielkiej Brytanii urodziło się pierwsze dziecko stworzone z DNA trzech osób. Lekarze przeprowadzili procedurę in vitro, która ma na celu zapobieganie dziedziczenia nieuleczalnych chorób.

Zdaniem katolickich etyków jest to kolejny krok w stronę stworzenia nadczłowieka. Ta eksperymentalna technika legalna jest wyłącznie na Wyspach. Tzw. „mitochondrialną terapię zastępczą” kwestionuje Oksfordzkie Centrum Bioetyki Anscombe m.in. z powodu „złamania biologicznego rodzicielstwa” i możliwości „poważnych niezamierzonych konsekwencji” (za: Catholic News Agency). Metoda obejmuje zapłodnienie kilku zarodków i ich modyfikację, by wyeliminować genetyczne choroby, ukryte w mitochondriach. Ich obecność prowadzi do uszkodzenia mózgu, zaniku mięśni, niewydolności serca czy ślepoty. Eksperymentalna terapia oznacza niszczenie ludzkich embrionów, potrzebnych do stworzenia jednego, który będzie mógł się dalej rozwijać.

Do problemu odniósł się episkopat. Jak napisał bp John Sherrington: tworząc dziecko trojga rodziców „wkroczono w nieznany świat inżynierii genetycznej”. „Odebrano życie dwojgu innym ludziom, którzy posiadali wrodzoną godność i prawa”, podkreślił przewodniczący Zespołu ds. Życia. W jednym ze swoich ostatnich przemówień w Budapeszcie papież Franciszek odniósł się do myśli XX-wiecznego intelektualisty, ks. Romano Guardiniego: „Nie demonizował technologii, która poprawia życie i komunikację oraz przynosi wiele korzyści, ale ostrzegał przed ryzykiem, że może ona w końcu przejąć kontrolę, jeśli nie zdominować nasze życie… przewidział wielkie zagrożenie… Swobodnie ustalamy nasze cele i zmuszamy opanowane siły natury do ich spełnienia. Dar życia, który należy szanować i traktować z godnością od poczęcia do naturalnej śmierci, jest tajemnicą, której nie można sprowadzić do technicznej manipulacji”.

Z kolei prof. Jones, dyrektor oksfordzkiego Centrum Bioetyki Anscombe mówi o „nowej technice, która nie zwiększa bezpieczeństwa zapłodnienia in vitro z udziałem dawcy komórki jajowej, ale zwiększa ryzyko”. Transfer jądrowego DNA nazywa „formą inżynierii genetycznej, która wpływa na ludzką linię zarodkową”, a zatem wszelkie zmiany zostaną odziedziczone przez przyszłe pokolenia. Centrum bioetyki ostrzega przed nieprzewidzianymi konsekwencjami w relacji między przeszczepionym jądrem komórkowym a mitochondriami. Oddziaływanie genomu mitochondrialnego i genomu jądrowego ma „wszechobecny wpływ na funkcjonowanie komórek i organizmu”, zauważa ośrodek.

Mówi o tym również Dagan Wells, profesor genetyki reprodukcyjnej na Uniwersytecie Oksfordzkim. Jak zauważa na łamach The Guardian: metoda eliminacji złych genów nie daje pewności, że choroby na pewno da się uniknąć. „Dzieje się tak, gdy niewielka liczba chorych lub nieprawidłowych mitochondriów zostaje przeniesiona z pierwotnego zarodka do ostatecznego zarodka. To nadal może prowadzić do chorób mitochondrialnych. Dlatego dzieci urodzone w ten sposób muszą podlegać długoterminowej obserwacji”.

Marie Hilliard z amerykańskiego Centrum Bioetyki Katolickiej mówi o traktowaniu ludzkiego życia w kategoriach towaru na sprzedaż. „Mogą żyć tylko ludzie ‘nieskazitelni’. Płodzi się wiele embrionów i tylko te, które są pożądane, karmione są przez łono matki, co odpowiada naszej ludzkiej godności i umożliwia rozkwit życia”. Znana bioetyk wskazuje na okrutny los dziecka dawczyni komórek jajowych. Jest ono „poczęte i zniszczone” w procesie, który określiła jako „znęcanie się”. Jak zauważa: dawstwo komórek jajowych stanowi zagrożenie dla zdrowia dawcy, zazwyczaj młodej kobiety. Możliwe działanie niepożądane leków stymulujących jajniki to m.in. bezpłodność.

Po raz pierwszy dziecko z trojga rodziców urodziło się w 2016 r. Próby podjął się prof. John Zhang z New Hope Fertility Center w Nowym Jorku. W USA tak głębokie eksperymenty są zakazane, dlatego Zhang udał się do Meksyku, gdzie jak stwierdził „nie ma żadnych zasad”. Klientami Zhanga była para pochodząca z Jordanu, która przez prawie 20 lat starała się o zdrowe dzieci. Matka było nosicielką genów śmiertelnej choroby Zespołu Leigha, którą przekazywała potomstwu. Kobieta cztery razy poroniła, a dwoje urodzonych dzieci zmarło. Zhang stworzył pięć ludzkich embrionów, z których tylko jeden rozwijał się normalnie, a więc dostał szanse na dalsze życie. Został wszczepiony matce, a 9 miesięcy później dziecko przyszło na świat.

Elżbieta Sobolewska-Farbotko, Radio Bobola, Wielka Brytania

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama