Azerbejdżan nadal więzi ormiańskich przywódców Górskiego Karabachu (ormiański Arcach). Niszczy też chrześcijańskie dziedzictwo na tych terenach – alarmuje L’Œuvre d’Orient, jedna z najstarszych organizacji pomocowych działających na rzecz chrześcijan wschodnich. To nie do przyjęcia, że 100 lat po ludobójstwie ktoś jest więziony tylko dlatego, że jest Ormianinem – mówi ks. prał. Pascal Gollnish.
L’Œuvre d’Orient ma swoje biuro w Erywaniu. Dzięki temu, jak zapewnia jej dyrektor, ma informacje z pierwszej ręki. „Nasze sieci informują nas na bieżąco – mówi ks. Gollnish. - Wiemy więc, że były premier, został wzięty do niewoli i że inne osobistości również zostały uwięzione. Mamy listę ok. 20 nazwisk. Wiemy, że przebywają w więzieniu w warunkach, które mogą być niezwykle surowe oraz całkowicie sprzeczne z najbardziej oczywistymi zasadami prawa międzynarodowego. Ormianie dość już wycierpieli. Najpierw w XIX w., kiedy zabito 200 tys. osób. Potem, jak wiadomo, miała miejsce wielka rzeź Ormian w 1915 r. Po tym wszystkim trzeba powiedzieć: dość! Oni mają prawo do życia na swej ziemi. Nie można się pogdzić z tym, że nadal są prześladowani”.
Ks. Gollnish przypomina, że ormiańscy przywódcy z Górskiego Karabachu są więzieniu w Baku od września ubiegłego roku. Zgodnie z Konwencją Genewską powinni zostać wypuszczeni na wolność zaraz po zakończeniu działań zbrojnych. Dlatego L’Œuvre d’Orient domaga się ich bezzwłocznego uwolnienia, a przynajmniej dopuszczenia do nich przedstawicieli Czerwonego Krzyża.
Innym problemem jest systematyczne niszczenie chrześcijańskiego dziedzictwa na zagarniętych przez Azerbejdżan terytoriach. Przykładem tego jest kościół Kanatch Jam. „Został on zrównany z ziemią. Informują o tym nasze źródła – mówi ks. Gollnish. – Mamy zdjęcia satelitarne, które jasno pokazują, że ten kościół pochodzący z końca XIX w. został całkowicie zniszczony. Również w tym przypadku, gdyby Azerbejdżan działał w dobrej wierze, pozwoliłby UNESCO na przeprowadzenie misji rozpoznawczych. Azerbejdżan tymczasem zachowuje się dwulicowo: z jednej strony deklaruje gotowość zachowania dziedzictwa, ale z drugiej strony nie pozwala obserwatorom przyjechać i zobaczyć, jaki jest jego stan. Zdjęcia satelitarne pokazują jednak, że dochodzi do niszczenia ormiańskich zabytków. Trzeba przypomnieć, że terytorium to było ormiańskie od 2,5 tys. lat”.