Haiti: zamordowano troje świeckich misjonarzy. Zginęło młode małżeństwo, które pomagało w sierocińcu

Małżeństwo młodych Amerykanów, którzy pomagali w sierocińcu na Haiti oraz dyrektor lokalnej chrześcijańskiej organizacji pozarządowej Missions in Haiti zostali zamordowani przez członków uzbrojonych band, którzy od miesięcy przejęli kontrolę nad tą karaibską wyspą.

Tragedia rozegrała się 23 maja na oczach bliskich ofiar, którzy w chwili napadu rozmawiali z nimi dzięki wideo-połączeniu i śledzili przebieg wydarzeń aż do momentu, kiedy zbrodniarze przerwali połączenie. Zabite małżeństwo to Natalie i Davy Lloyd, 21 i 23 lata, córka i zięć republikańskiego deputowanego Bena Bakera. Trzecią ofiarą jest 45-letni Jude Montis, który kierował misją na wyspie. Amerykański deputowany poinformował o tragedii w mediach społecznościowych: „Moje serce rozdarte jest na tysiąc kawałków.

Nigdy nie doświadczyłem takiego bólu. Są zjednoczeni w niebie. Proszę, módlcie się za naszą rodzinę, desperacko potrzebujemy teraz siły. Brak mi słów”. Do tragedii odniósł się były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump: „Niech Bóg błogosławi Davy’ego i Natalie. Cóż za tragedia! Haiti jest całkowicie poza kontrolą! Znajdźcie ich morderców”.
Mission in Haiti została założona w 2000 roku przez rodziców zamordowanego mężczyzny. David i Alicia Lloyd pragnęli skierować Haiti na inne tory. „Chcemy to osiągnąć koncentrując się na największej potrzebie tego kraju, czyli dzieciach. 

Chociaż cały naród jest pogrążony w ubóstwie to, dzieci cierpią najbardziej. Tysiące z nich jest niedożywionych, niewykształconych i skazanych na beznadziejne życie z dala od Chrystusa” – czytamy na stronie organizacji. Jej założyciele napisali: „Wierzymy, że drzwi dla haitańskich dzieci są wciąż otwarte i mogą zostać przemienione przez Ewangelię. Poprzez Dom Miłosierdzia i inne posługi Missions in Haiti pracujemy tam, gdzie pola są dojrzałe do żniw, zmieniając życie setek dzieci”. Obecnie organizacja prowadzi szkołę zapewniającą edukację 450 haitańskich dzieci oraz sierociniec, w którym doszło do tragedii. Mieści się on w dzielnicy Bon Repos, na peryferiach stołecznego Port-au-Prince, jest to obszar znajdujący się pod kontrolą grup przestępczych.

Haiti od miesięcy znajduje się w rękach band przestępczych, które kontrolują nie tylko stolicę, ale też znaczną część terytorium wyspy. Miejscowa policja sobie zupełnie sobie nie radzi. Powodem jest powszechna korupcja oraz fakt, że grupy kryminalne dysponują dużo lepszym sprzętem i są doskonale uzbrojone. Fundusze na to czerpią z handlu narkotykami, napadów, które stały się codziennością Haitańczyków, a także porwań dla okupu, których ofiarami padają coraz częściej księża i siostry zakonne.

W odpowiedzi na tę katastrofalną sytuację na wyspę zostanie skierowany międzynarodowy kontyngent sił stabilizacyjnych dowodzony przez Kenijczyków. Liczyć będzie tysiąc żołnierzy i policjantów. Operację wspiera prezydent Joe Biden, którego administracja przeznaczyła na ten cel 300 mln dolarów. Amerykańscy żołnierze nie wejdą jednak w skład kontyngentu, by, jak stwierdził Biden, USA nie były oskarżane o ingerencję w tym regionie świata i realizację tam własnych interesów politycznych i gospodarczych.

Źródło: KAI

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama