Synod o synodalności z bliska. „First Things” analizuje dokument będący podstawą obrad

Czy krajowe episkopaty będą tworzyć kościelną doktrynę? Jakie grzechy powinni wyznawać ludzie Kościoła? Czym właściwie jest synodalność? Magazyn „First Things” rozpoczyna serię relacji z ruszającej właśnie sesji Synodu. Zwracają uwagę, że w synodalnym „Instrumentum laboris” nie ma mowy o krzyżu, niebie i piekle czy spowiedzi.

Relacje w formie listów autorstwa George’a Weigla i innych publicystów „First Things” to kontynuacja pomysłu kard. George’a Pella. W 2015 r. ówczesny prefekt Sekretariatu ds. Gospodarki Stolicy Apostolskiej był niezadowolony z przekazu na temat synodu poświęconego rodzinie. Uważał, że przekaz ten graniczy z propagandą. Serie listów z synodu ukazywały się więc w 2015 r., 2018 r., 2019 r. i 2023 r.

Każdy po swojemu

Weigel zwraca uwagę, że z obrad obecnej sesji Synodu usunięto wszystkie punkty zapalne, takie jak kwestia wyświęcania kobiet na diakonów czy szeroko rozumiana agenda LGBT. Tą tematyką zajmą się grupy robocze, które przedstawią swoje wnioski, a setki uczestników obrad Synodu zostanie sprowadzonych – jak pisze autor – do roli widzów. Być może, sugeruje George Weigel, w rzeczywistości chodzi o to, by władzę tworzenia doktryny oddać krajowym episkopatom. W „Instrumentum laboris” (IL), czyli dokumencie będącym podstawą prac taka sugestia pojawia się 18 razy. W efekcie tego w jednych krajach postulaty środowisk gejowskich Kościół by uznał, a w innych nie. Brzmi to tym bardziej absurdalnie, że granice krajów (a co za tym zwykle idzie – terytoriów różnych episkopatów) zmieniają się.

„W jaki sposób przypadkowy, potencjalnie zmienny wyznacznik polityczny – granica narodowa – stanowi rzeczywistość kościelną? – pyta Weigel. – Więcej niż kilka polskich diecezji wchodzi dziś w skład Konferencji Episkopatu Polski dlatego, że Polska została przeniesiona kilkaset kilometrów na zachód przez zwycięzców II wojny światowej. Prawdopodobnie zdziwiłoby Franklina D. Roosevelta, Winstona Churchilla i «wujka Joe» Stalina, gdyby dowiedzieli się, że zgodnie z tą (synodalną) propozycją tworzyli na konferencjach «Wielkiej Trójki» w Teheranie i Jałcie nową rzeczywistość kościelną”. Gdyby taka zasada obowiązywała w przeszłości – można dodać do rozważań Weigla – mogłoby dojść np. do takiej sytuacji, że w 1937 r. we Wrocławiu rozwodnik z drugą żoną mógłby przystąpić do komunii św., a w 1947 r. już nie.

W związku z tym autor „First Things” zadaje kilka pytań:

„Czy Kościół katolicki ma «konstytucję» (w brytyjskim znaczeniu tego terminu) nadaną mu przez Chrystusa Pana, którego mistycznym ciałem jest Kościół?

Czy ta «konstytucja» jest sprawą Bożego objawienia?

Czy objawienie Boże rządzi Kościołem?

Czy Kościół ma władzę modyfikowania prawd Bożego objawienia ze względu na zmieniające się konteksty historyczne i kulturowe?

Są to kwestie niezwykle warte zainteresowania, jeśli procedury Synodu 2024 pozwolą na pogłębioną rozmowę i prawdziwą debatę”.

O czym mowa

Katolicki magazyn prezentuje też „synodalne scrabble” (choć lepszym określeniem byłoby „bingo”), czyli wykaz słów kluczowych z „Instrumentum laboris”. Jak wyliczają autorzy, zwrot „Synod”, „synodalny” lub „synodalność” pojawia się w tekście 215 razy; rozeznanie – 59 razy, a proces – 58 razy. O Jezusie wspomniano 52 razy, ale o Maryi tylko 2. „Zmartwychwstanie” pojawiło się dwukrotnie, podobnie jak „Ciało Chrystusa”. Po kilkanaście razy napisano o modlitwie, towarzyszeniu i Eucharystii, a raz o świętości. W IL w ogóle nie ma za to słów: „krzyż” i „ukrzyżowanie”, „niebo”, „piekło”, „pokuta”, spowiedź” i „grzech”.

Nie oznacza to, że podczas wydarzeń towarzyszących synodowi nie ma wzmianki o grzechu i winie. „First Things” cytuje dokument, który rozdano uczestnikom nabożeństwa pokutnego poprzedzającego rozpoczęcie obrad. W dokumencie mowa jest o tym, że podczas celebracji publicznie zostaną wyznane grzechy, jakich dopuścili się ludzie Kościoła. Chodzi o „grzechy przeciwko pokojowi”, ale też „grzech przeciwko stworzeniu, przeciwko rdzennej ludności, przeciwko imigrantom”, „grzech używania doktryny jak kamieni do rzucania” czy „grzech przeciw synodalności”.

Co to jest synodalność?

George Weigel porównuje pomysł publicznego wyznania grzechów do samokrytyk z czasów chińskiej rewolucji kulturalnej. „To, że coś niebezpiecznie podobnego zorganizowano nad grobowcem Księcia Apostołów, nie wydaje się wielkim krokiem naprzód w świadczeniu katolicyzmu wobec cierpiącego świata. To, że tę parodię sakramentalnego nabożeństwa pokutnego należy określać jako formę «liturgii», jest, delikatnie mówiąc, niepokojące” – pisze Weigel. Jak dodaje, na liście grzechów „odstępstw od słuszności ideologicznej” nie ma takich win, jak nieoddawanie należytej czci Bogu, brak ewangelizacji pogan i reewangelizacji tych, którzy odeszli od Chrystusa, brak obrony prześladowanych chrześcijan czy unikanie konfrontacji z władzami – a zwłaszcza politykami deklarującymi katolicyzm – promującymi kulturę śmierci.

Wyznawanie „grzechu przeciw synodalności” jest tym dziwniejsze, że pojęcia synodalności nawet nie zdefiniowano. O tym pisze w ostatnim liście dr Larry Chap, emerytowany wykładowca Uniwersytetu De Sales w Allentown w Pensylwanii. Jak pisze Chap, „synodalność” jest tłumaczona na różne sposoby będące „kuglarstwem słownym”, brakuje natomiast jednego konkretnego wyjaśnienia. Teolog ironizuje:

„Najwyraźniej synodalność oznacza «słuchanie» w sposób «włączający», mający na celu wygenerowanie «dialogu», w którym można teraz usłyszeć «głosy», które «nie były wcześniej słyszane». Albo coś w tym rodzaju”.

Źródło: firstthings.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama