Rosyjski opozycjonista zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w kolonii karnej. Nabożeństwo żałobnym z udziałem wyłącznie rodziny odbyło się w cerkwi Ikony Matki Bożej „Ukój Mój Smutek”. W przeszłości był walczącym ateistą. Pod koniec życia deklarował się jako osoba wierząca.
Trwającymi wiele minut oklaskami powitano przed cerkwią karawan wiozący trumnę z ciałem zmarłego opozycjonisty. „Nawalny” – skandowały dziesiątki tysięcy ludzi zgromadzonych na ulicach wokół cerkwi, gdy wnoszono do niej trumnę. „Nie wybaczymy” – wołali zebrani. Pilnowali ich uzbrojeni funkcjonariusze policyjnych sił specjalnych OMON. Dostępu do cerkwi broniły barierki. „Kreml boi się @navalny nawet po jego niewyjaśnionej śmierci” – skomentowała w mediach społecznościowych Hanna Liubakowa, białoruska niezależna dziennikarka.
Stojący w kilkukilometrowej kolejce ludzie odśpiewali żałobną Panichidę na ulicy, gdyż nikt spoza rodziny nie został wpuszczony do wnętrza świątyni. Tylko krewni mogli pożegnać się ze zmarłym w czasie żałobnego nabożeństwa odprawionego – zgodnie z prawosławną tradycją – przy otwartej trumnie. Ciało Nawalnego pokryte było gałązkami róż, widać było jedynie jego twarz. W tym czasie tysiące ludzi przed cerkwią nadal skandowało imię i nazwisko Nawalnego. Przed świątynią byli też obecni niektórzy dyplomaci akredytowani w Moskwie, m.in. z USA i Niemiec. „Rosja będzie wolna”, „Nie dla wojny”, Rosja bez Putina – wołali zgromadzeni ludzie.
Po nabożeństwie karawan z trumną odjechał na odległy o 2,5 km cmentarz Borysowski. Tam Nawalny zostanie pochowany w grobie znajdującym się tuż przy głównym wejściu na nekropolię.
Zgromadzonym przed cerkwią nie pozwolono utworzyć konduktu żałobnego w drodze na cmentarz, więc na własną rękę przemieszczają się w kierunku nekropolii. Wcześniej rzucali przyniesione kwiaty w kierunku karawanu i na trasę jego przejazdu.