Wielka Brytania wycofuje ustawę gwarantującą wolność słowa na uniwersytetach

Ustawa przyjęta przez poprzedni rząd nakazywała wyższym uczelniom pilnowanie standardów wolności wypowiedzi. Miała też utrudniać organizowanie nagonki na nieprawomyślnych wykładowców. Lewicowe władze zablokowały jednak wejście prawa w życie.

Ustawa o wyższych uczelniach nazywana też ustawą o wolności słowa została przyjęta przez rząd torysów.

Nakłada ona na uczelnie zapewnienia na swoim terenie wolności wypowiedzi. Jeśli uniwersytet nie zagwarantuje swobody swojemu wykładowcy lub gościowi, poszkodowany będzie mógł dochodzić roszczeń. Ukarane mogłyby być związki studenckie walczące z wolnością słowa. Ustawa określała sposób dochodzenia roszczeń od instytucji łamiących swobodę wypowiedzi.

Nowe zasady miały wejść w życie 1 sierpnia. Jednak laburzystowski rząd Keira Starmera odroczył termin i będzie się starał całkowicie anulować ustawę. Oficjalnym powodem jest to, że miałaby ona ułatwiać działalność antysemitów i osób negujących Holokaust. Jednak organizacje ostro atakujące Izrael zwykle nie mają problemów z działalnością w środowiskach uniwersyteckich. Za to wyrzucani z sal wykładowych są np. naukowcy kwestionujący założenia ideologii genderowej. Nowe prawo dawałoby im ochronę.

Zapewne z tego powodu przeciwko ustawie od początku protestowały zdominowane przez lewicowe organizacje studenckie, które mają na sumieniu przynajmniej kilka głośnych nagonek na wykładowców.

Ich ofiarą padła m.in. prof. Kathleen Stock, filozof, która musiała opuścić Uniwersytet Sussex. Autorów kampanii przeciw niej rozjuszyło stwierdzenie, że transseksualiści nie powinni wchodzić do miejsc, w których przebierają się kobiety. Obiektem medialnego linczu stała się też Joanna Phoenix, także z uczelni w Sussex. Profesor kryminologii skrytykowała wpływ organizacji transseksualistów na uniwersytety. Mówiła też, że płci biologicznej nie da się jej zmienić, a mężczyźni określający się jako kobiety nie powinni trafiać do żeńskich więzień.

Phoenix wygrała ze swoim uniwersytetem proces w sądzie pracy. Skoro jednak stworzone przez torysów przepisy nie wchodzą w życie, to można się spodziewać, że więcej nieprawomyślnych wykładowców znajdzie się w takiej sytuacji, jak Kathleen Stock.

Źródła: tempi.it, theguardian.com, insidehighered.com, bbc.com, educationhub.blog.gov.uk

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama