Bp Voderholzer o synodalności, która bardziej przypomina „partyjną debatę”, niż wspólne słuchanie Słowa

„Nie jesteśmy przeciwni synodalności, ale sprzecznej z nią formie synodalności, która bardziej przypomina parlamentarną debatę partyjną niż wspólne słuchanie słowa Bożego” – powiedział Rudolf Voderholzer w wywiadzie dla Schwäbische Zeitung. Jest on jednym z czterech niemieckich biskupów, którzy nie uczestniczą w tamtejszej drodze synodalnej, kontynuowanej pomimo upomnień ze strony Watykanu.

Z prac niemieckiej drogi synodalnej wycofali się także kardynał Rainer Maria Woelki z Kolonii oraz biskup Stefan Oster SDB z Pasawy. Czwartym z tej grupy był biskup Gregor Maria Hanke OSB, który w niedzielę Zesłania Ducha Świętego, w wieku 70 lat, zrezygnował z funkcji biskupa diecezji Eichstätt, wyraźnie odnosząc się do kierunku, w jakim podąża Kościół w Niemczech.

„Nie mamy już wspólnej podstawy do rozmów"

We wspomnianym wywiadzie bp Voderholzer zaznaczył, iż w niemieckim Kościele „nie mamy już wspólnej podstawy do rozmów”. Wyjaśnił, że w dyskusjach drogi synodalnej nie ma na przykład zgody co do tego, czym jest argument teologiczny, jak należy oceniać z jednej strony Pismo Święte i tradycję, a z drugiej strony rzekomo pewne ustalenia nauk humanistycznych. „Panuje tu spore zamieszanie i ludzie mówią obok siebie. To trudna sytuacja” – wyznał biskup Ratyzbony.

Droga synodalna wymaga wspólnych konsultacji i podejmowania decyzji przez biskupów i świeckich. W najbliższym czasie ma zostać powołany odpowiedni stały organ na szczeblu federalnym.

Droga synodalna przedstawia karykaturalny obraz władzy w Kościele

Bp Voderholzer odniósł się do zarzutów dotyczących rzekomego autorytaryzmu biskupów i niewłaściwego sposobu sprawowania przez nich władzy:

„Obraz samotnego, wszechmocnego biskupa podejmującego decyzje jest karykaturą. Doświadczam wystarczająco wielu dyskusji synodalnych, podczas których naprawdę mogę powiedzieć: pięknie jest być chrześcijaninem, katolikiem i należeć do wspólnoty, która czuje się powołana do życia Ewangelią, głoszenia jej i wzbudzania w innych entuzjazmu do niej”.

Centralny Komitet Katolików Niemieckich nie jest reprezentatywny

Przypomniał, że w ramach drogi synodalnej wraz z kardynałem Woelkim przedstawili alternatywny projekt statutu oparty na liście papieża Franciszka z czerwca 2019 roku. „Nie jesteśmy przeciwni synodalności, ale sprzecznej z nią formie synodalności, która bardziej przypomina parlamentarną debatę partyjną niż wspólne słuchanie słowa Bożego” – stwierdził. Zauważył, iż droga synodalna „charakteryzuje się doświadczeniem pewnej formy demokracji w stowarzyszeniach katolickich. Nie chodzi tu jednak o kwestie wiary, lecz o kierunek, w jakim podąża stowarzyszenie katolickie”.  W tym kontekście wyraził zdecydowaną krytykę Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich (ZdK), który wraz z 24 biskupami diecezjalnymi nadal uczestniczącymi w tym przedsięwzięciu stanowi filar drogi synodalnej. Jego zdaniem, „szerokie rzesze wiernych nie mają zbyt wiele wspólnego z ZdK”.

Czym naprawdę żyją niemieccy katolicy?

 „Podczas wizyt w parafiach słyszę inne pytania”, dodał, na przykład:

„Jak nauczyć moje dzieci modlitwy? Wtedy inni oczywiście mówią: dopóki nie udzielisz ślubu parom homoseksualnym, nie nauczysz swojego dziecka modlitwy. Osobiście uważam, że to nie działa w ten sposób. W przeciwnym razie Kościół ewangelicki musiałby kwitnąć” – zauważył.

Zdaniem bp. Voderholzera cele niemieckiej drogi synodalnej były od początku nierealne. Jednocześnie biskup Ratyzbony ubolewa, że przewodniczący niemieckiego episkopatu bp Georg Bätzing, podobnie jak on sam duchowo związany z teologią Hansa Ursa von Balthasara odszedł od ważnych uwag von Balthasara. „Nie potrafię tego w żaden sposób zrozumieć” – wyznał bp Rudolf Voderholzer.

Źródło: KAI

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama