Amerykański dyplomata Todd Huizinga, który wiele lat spędził przy instytucjach Unii Europejskiej, ostrzega: celem eurokratów nie jest zapewnienie pokoju i pomyślności ekonomicznej na naszym kontynencie, ale realizacja utopijnych celów ideologicznych, oznaczających redefinicję człowieka i społeczeństwa. To prosta droga do totalitaryzmu.
Huizinga jako amerykański dyplomata miał możliwość obserwacji tego, co dzieje się w niemal wszystkich biurach Unii Europejskiej w Brukseli i Strasburgu. Obecnie pracuje jako starszy pracownik naukowy na Europę w Instytucie Wolności Religijnej. Był także zapraszany do Polski; uczestniczył m.in. sympozjum zorganizowanym przez Laboratorium Wolności Religijnej w Toruniu w 2023 r. W najnowszym wywiadzie dla portalu CNE podkreśla, że za swoją misję uznaje „promowanie wolności religijnej w Europie” i ostrzeganie mieszkańców naszego kontynentu przed eurokratami, którzy ponad głowami obywateli usiłują realizować własne cele polityczne.
UE: wizja człowieka i społeczeństwa bez narodu, bez tradycji, bez wiary
Huizinga odważnie mówi o tym, co dostrzega. W jego przekonaniu Unia Europejska poszła stanowczo za daleko w kształtowaniu „nowego rodzaju” człowieka, bez tradycji, narodu i wiary – wbrew intencjom jej założycieli.
W jego przekonaniu każda istniejąca instytucja powinna służyć człowiekowi, respektując jego godność i prawo do samostanowienia, a jednocześnie realistycznie patrząc na ograniczenia natury ludzkiej. Tymczasem UE nie tylko nie uznaje tej natury, ale usiłuje przedefiniować samo człowieczeństwo. Jeśli chodzi o wymiar społeczny – wszelkie instytucje potrzebują systemu „kontroli i równowagi” (ang.: „checks and balances”), w przeciwnym wypadku zmierzają w stronę totalitaryzmu; choć gdy na poziomie deklaratywnym posługują się terminami takimi jak „demokracja” i „wolność”, stają się wrogami jednego i drugiego. Uprawnienia, jakie przypisuje sobie Bruksela, już dawno wymknęły się spod kontroli i przekroczyły zdrową miarę, a eurokraci stracili poczucie, że odpowiadają przed obywatelami swoich krajów.
„Nowa pokusa totalitaryzmu” i „miękka utopia”
Kilka lat temu Huizinga napisał książkę o Unii Europejskiej zatytułowaną „The New Totalitarian Temptation” (Nowa pokusa totalitarna). Dziś podkreśla, że ostrzeżenia zawarte w tej publikacji nie straciły nic na aktualności, a jest wręcz gorzej, niż było przed kilku laty.
„Struktury stojące ponad państwami narodowymi, nie odpowiadają przed nikim w demokratyczny sposób” – ostrzega mieszkańców naszego kontynentu.
Choć tak wiele mówi się o demokracji, obywatele Unii Europejskiej w praktyce mają znikomy wpływ na politykę na poziomie unijnym. Komisja Europejska i inne organy unijne realizują własną agendę, często wbrew woli obywateli, narzucając im własną wizję społeczeństwa i człowieka, będącą wypadkową lewicowych ideologii oraz lobbyingu różnych grup interesu.
Wolność wypowiedzi rozumiana jest bardzo wybiórczo. W praktyce oznacza nieskrępowaną wolność głoszenia idei lewicowo-liberalnych i zamykanie ust tym, którzy pragną bronić tradycyjnych wartości. Choć obecnie partie prawicowe wygrywają w wielu krajach wybory, co wskazuje na wyraźną wolę obywateli, mainstreamowe media faworyzują poglądy liberalne, przypinając prawicy łatki „populizmu” i „nacjonalizmu” czy po prostu marginalizując tych, którzy nie pasują do liberalno-lewicowego obrazu świata. Poglądy prawicowe są systematycznie określane mianem „ekstremalnych”.
Z perspektywy amerykańskiej widać, jak Europa coraz dalej odchodzi od systemu wartości, które kształtowały cywilizację euro-atlantycką. Wybiórcze traktowanie prawa do wolności słowa jest tu symptomatyczne. Można się nie zgadzać z czyimiś poglądami, ale negowanie prawa do ich wyrażania uderza w same podstawy naszej kultury społeczno-politycznej.
System doskonały nie istnieje
W najnowszym Huizinga wywiadzie wyjaśnia, dlaczego nie do końca jest zadowolony z terminu „totalitarny” zawartego w tytule książki. Nie był to tytuł wybrany przez niego samego i nie ujmuje wystarczająco trafnie tego, co dzieje się w UE. On sam określa to mianem „miękkiej utopii”. Choć Unia Europejska zbudowana została na szlachetnych intencjach zapewnienia pokoju i współpracy między narodami, jej obecny sposób funkcjonowania neguje w rzeczywistości suwerenność państw, ignoruje głos obywateli, a skupia się na działaniach unijnej biurokracji. Brukselscy urzędnicy nie są wybieralni przez obywateli, nie czują się odpowiedzialni przed nimi. Ogólnie mówiąc – instytucje UE są tak skomplikowane strukturalnie i tak oddalone od ludzi, że są to w praktyce dwa odrębne światy.
Huizinga nie twierdzi więc, że w obecnej postaci UE jest tworem totalitarnym, ostrzega jednak przed mocną pokusą totalitaryzmu, która stoi przed UE. Ma na myśli pokusę „zmieniania istot ludzkich metodami politycznymi zamiast dostosowywania polityki do istot ludzkich”. Na tym właśnie polega utopia: to przekonanie, że problemy tego świata da się rozwiązać poprzez reformy systemu, nie dostrzegając, że ich źródło leży w samym człowieku. Nie da się stworzyć doskonałego systemu, w którym ludzkie problemy znikłyby dzięki geniuszowi biurokratów. Wszelkie takie próby są utopijne. O ile radziecki komunizm określić można mianem „twardej utopii” (bezwzględnie narzucanej obywatelom, metodami siłowymi), Unia Europejska w obecnej formule jest już „miękką utopią”.
Przykładem jest zasada rozdziału władzy oraz system „kontroli i równowagi”. Jest on oparty na chrześcijańskim rozumieniu natury ludzkiej, skażonej skutkami grzechu pierworodnego. Żaden instytucjonalny twór nie jest w stanie tych skutków naprawić ani wyeliminować, dlatego prerogatywy każdej instytucji muszą być ograniczone, a sama instytucja musi podlegać kontroli i być równoważona przez inne instytucje. Gdy zbyt dużo władzy skupia się w jednych rękach, możemy się spodziewać, że grzeszna natura ludzka da o sobie znać, prowadząc do zgubnych konsekwencji: nadużyć władzy i korupcji. Tego unijna biurokracja zdaje się nie rozumieć, mając ambicje stworzenia perfekcyjnego systemu.
Niejako drugą stroną monety jest chrześcijańskie przekonanie, że wszyscy ludzie są równi i mają niezbywalną godność. Ta godność domaga się poszanowania ze strony zarówno jednostek, jak i instytucji. I tu również widać zasadniczą bolączkę Unii: próby tworzenia doskonałego systemu w praktyce sprowadzają istotę ludzką do roli biernego wykonawcy dyrektyw, nie traktując poważnie głosu obywateli.
W przekonaniu Todda Huizingi prawdziwym zagrożeniem dla Europy nie są więc „prawicowe partie populistyczne”, ale utopijne wizje eurokratów. To nie partie prawicowe kierują nasz kontynent ku totalitaryzmowi, ale wręcz przeciwnie: to biurokratyczna „miękka” utopia UE zmierza w tym kierunku. To istotne ostrzeżenie i warto słowa doświadczonego amerykańskiego dyplomaty potraktować poważnie.
Źródło: CNE