Spis treści i wstęp
ISBN: 978-83-7505-144-5
wyd.: WAM 2008
Spis treści | |
Wstęp | 5 |
24 października 2004 Zanim rozpocznę | 7 |
21 lipca 2004 | 17 |
22 lipca 2004 godzina 20.32 | 19 |
23 lipca 2004 | 21 |
24 lipca 2004 | 22 |
25 lipca 2004 | 24 |
30 lipca 2004 | 26 |
5 sierpnia 2004 | 28 |
7 sierpnia 2004 | 31 |
10 sierpnia 2004 | 35 |
12 sierpnia 2004 | 37 |
14 sierpnia 2004 | 39 |
17 sierpnia 2004 | 41 |
18 sierpnia 2004 | 44 |
21 sierpnia 2004 | 46 |
23 sierpnia 2004 | 49 |
28 sierpnia 2004 | 54 |
31 sierpnia 2004 | 55 |
3 września 2004 | 58 |
6 września 2004 | 62 |
7 września 2004 | 65 |
16 września 2004 | 66 |
17 września 2004 | 70 |
18 września 2004 | 71 |
27 września 2004 | 73 |
29 września 2004 | 75 |
2 października 2004 | 79 |
8 października 2004 | 83 |
9 października 2004 | 86 |
10 października 2004 | 88 |
11 października 2004 | 91 |
18 października 2004 | 93 |
23 października 2004 | 96 |
Pavia 17 listopada 2004 | 98 |
Pavia 10 22 listopada 2004 | 100 |
30 listopada 2004 | 117 |
20 grudnia 2004 | |
Czas, żeby zakończyć | 120 |
28 lipca 2006 | 124 |
Zakończenie | 128 |
Drogi Mikołaju,
nie wiem, od czego zacząć... Nie jest mi łatwo pisać do ciebie, ponieważ wiem, że oprócz twoich ślicznych oczu będą czytać te słowa także oczy innych ludzi... ale jednak spróbuję...
Pamiętam, jakby wydarzyło się to wczoraj. Przed- stawiono cię nam jako „fajnego grubaska”. Również i nam zrobiło się bardzo smutno. Razem z Darią ry- walizowałyśmy o to, która z nas ma przeprowadzić wizytę czy zrobić badanie, a ty wprawiałeś nas w do- bry nastrój... tak jak trzykilogramowy pojemnik z nu- tellą, który twoja mama miała pod ręką w chwilach przygnębienia...
W sierpniu łut szczęścia sprawił, że pojawiłeś się w szpitalu w celu odbycia wizyty kontrolnej, którą wła- śnie ja przeprowadziłam. Ponowne spotkanie z tobą było emocjonujące i napełniało odwagą, niczym tęcza po całodniowym deszczu. Urosłeś: jesteś prawie dwa razy większy, głowa pokryła się włosami, no i te duże oczy... zawsze takie same, wcale się nie zmieniły... wydaje się, że wczoraj patrzyłeś na nas ze swojego po- koju, a to już przecież upłynęły prawie dwa lata. Był to dla mnie przywilej, że mogłam być przy to- bie, kiedy „pokonywałeś niewiernych poddanych i zdo- bywałeś pokój z lampionami”, Jack Jack Nicola. Spotykanie się z tobą, patrzenie na ciebie i two- ich rówieśników w żłobku, napełnia moje serce rado- ścią i poczuciem wdzięczności, o którym twoja mama tak pięknie pisze. To jej bezcenne słowa pomogły mi odnaleźć radość i wdzięczność.
Najserdeczniejsze podziękowanie kieruję do cie- bie, Mikołaju, ponieważ dla nas wszystkich jesteś siłą i motywacją do tego, aby powracać do codziennej pracy i aby odpowiadać tym, którzy pytają: „jak mo- żesz chcieć wykonywać taką pracę?!”. A przecież nie istnieje nic piękniejszego ponad to, że wystarczy je- den sukces, aby stawić czoło wszystkim problemom.
opr. aw/aw