Złote oczy. Urodzony aby żyć

Spis treści i wstęp



Złote oczy. Urodzony aby żyć

Maria Giovanna Marchesin

ZŁOTE OCZY

Urodzony, aby żyć

ISBN: 978-83-7505-144-5

wyd.: WAM 2008




Spis treści
Wstęp 5
24 października 2004 Zanim rozpocznę 7
21 lipca 2004 17
22 lipca 2004 godzina 20.32 19
23 lipca 2004 21
24 lipca 2004 22
25 lipca 2004 24
30 lipca 2004 26
5 sierpnia 2004 28
7 sierpnia 2004 31
10 sierpnia 2004 35
12 sierpnia 2004 37
14 sierpnia 2004 39
17 sierpnia 2004 41
18 sierpnia 2004 44
21 sierpnia 2004 46
23 sierpnia 2004 49
28 sierpnia 2004 54
31 sierpnia 2004 55
3 września 2004 58
6 września 2004 62
7 września 2004 65
16 września 2004 66
17 września 2004 70
18 września 2004 71
27 września 2004 73
29 września 2004 75
2 października 2004 79
8 października 2004 83
9 października 2004 86
10 października 2004 88
11 października 2004 91
18 października 2004 93
23 października 2004 96
Pavia 17 listopada 2004 98
Pavia 10 – 22 listopada 2004 100
30 listopada 2004 117
20 grudnia 2004
Czas, żeby zakończyć 120
28 lipca 2006 124
Zakończenie 128



Wstęp

Drogi Mikołaju,

nie wiem, od czego zacząć... Nie jest mi łatwo pisać do ciebie, ponieważ wiem, że oprócz twoich ślicznych oczu będą czytać te słowa także oczy innych ludzi... ale jednak spróbuję...

Pamiętam, jakby wydarzyło się to wczoraj. Przed- stawiono cię nam jako „fajnego grubaska”. Również i nam zrobiło się bardzo smutno. Razem z Darią ry- walizowałyśmy o to, która z nas ma przeprowadzić wizytę czy zrobić badanie, a ty wprawiałeś nas w do- bry nastrój... tak jak trzykilogramowy pojemnik z nu- tellą, który twoja mama miała pod ręką w chwilach przygnębienia...

W sierpniu łut szczęścia sprawił, że pojawiłeś się w szpitalu w celu odbycia wizyty kontrolnej, którą wła- śnie ja przeprowadziłam. Ponowne spotkanie z tobą było emocjonujące i napełniało odwagą, niczym tęcza po całodniowym deszczu. Urosłeś: jesteś prawie dwa razy większy, głowa pokryła się włosami, no i te duże oczy... zawsze takie same, wcale się nie zmieniły... wydaje się, że wczoraj patrzyłeś na nas ze swojego po- koju, a to już przecież upłynęły prawie dwa lata. Był to dla mnie przywilej, że mogłam być przy to- bie, kiedy „pokonywałeś niewiernych poddanych i zdo- bywałeś pokój z lampionami”, Jack Jack Nicola. Spotykanie się z tobą, patrzenie na ciebie i two- ich rówieśników w żłobku, napełnia moje serce rado- ścią i poczuciem wdzięczności, o którym twoja mama tak pięknie pisze. To jej bezcenne słowa pomogły mi odnaleźć radość i wdzięczność.

Najserdeczniejsze podziękowanie kieruję do cie- bie, Mikołaju, ponieważ dla nas wszystkich jesteś siłą i motywacją do tego, aby powracać do codziennej pracy i aby odpowiadać tym, którzy pytają: „jak mo- żesz chcieć wykonywać taką pracę?!”. A przecież nie istnieje nic piękniejszego ponad to, że wystarczy je- den sukces, aby stawić czoło wszystkim problemom.

Dziękuję, Jack Jack Nicola. Dr Stefania

opr. aw/aw



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama