Wiersz o bólu przemijania i nadziei na życie wieczne z Jezusem
Trwając w modlitwie serca cichości
Pragniemy się wyzbyć naszej słabości
Wstać z kolan i ruszyć do przodu
Gdy płyną łzy, czasem bez powodu
A może powodów jest bardzo wiele
Rodzina, odejście bliskich czy też przyjaciele
Tak wiele trosk niesie ze sobą wschód dnia
I jak wiele gór do pokonania człowiek ma
Ile okazji do ćwiczeń życie nam daje
A my tak często upadamy, widzimy tylko rozstaje
Jak słaba jest nasza wola, jak niewiele zaufania
I tak mało nadziei oraz nieustannego czuwania
Cofnąć czasu ni minuty nie możemy
Pytania zatem w myślach swych ślemy
Kiedy my przed Tobą Jezu staniemy
Kiedy przyjdzie nasz czas, kiedy zaśniemy
Została nam tylko dalsza wędrówka przez życie
W smutkach dnia czy też w jego zachwycie
Z modlitwą co naszą pomocą jest w drodze
Gdy w bezsilności stajemy przed Tobą w pokorze
opr. ac/ac