Trzy wiersze Wojciecha Kudyby: Modlitwa naszej mamy, Anioł, Modlitwa dla starszego syna
Mojej teściowej Modlitwa naszej mamy często chodzi po zakupy, Gotuje obiad, krząta się po kuchni. Kiedy tata jest w pracy, wynosi Śmieci i stoi w oknie w deszcz. Modlitwa mamy nie ma żadnych ozdób Retorycznych — obce są jej perły błyskotliwych zdań, Skrzydlate słowa i rubiny Metafor. Modlitwa naszej mamy jest zmęczona. Modlitwa naszej mamy ma wszystkiego dość. Modlitwa mamy jest więc prosta, jak wzruszenie, Skała, albo obłoki i horyzont z gwiazd. Czasami wygląda jak cień, czasem jak siódme nieszczęście, Czasami w ogóle nigdzie nie wygląda. Modlitwa mamy prawie nie ma marzeń. Jedynie w lecie staje niekiedy przed lustrem, Zakłada suknię z dekoltem, buty na obcasie, Używa perfum i żelu do włosów A potem mknie w karecie zaprzężonej w cztery wiatry, Jak kopciuszek, prosto Do nieba.
Niełatwo Go malować: z długimi skrzydłami Czy raczej z krótkimi — niepewni artyści. I jak osiągnąć bielszy odcień bieli Dla piór, by lśniły niczym łza o świcie. Bo bywa niewidzialny, jak troska, żar, czułość — Niestrudzony organizator przypadkowych spotkań, Niespodziewanych wizyt, nieoczekiwanych olśnień Zachwytów, skruchy i zwykłych przeprosin. Podobno lubi sny, dzieci, zapach rosy i wiatr południowy, Niektórzy mówią, że, tak jak prawdziwa miłość, nigdy nie zasypia. Na pewno warto trochę się do niego przyzwyczaić — Zwłaszcza w modlitwach Rannych i wieczornych.
Jeżeli wierzysz w Boga, Musisz wierzyć w niebo, W to, że On sam nie daje marzeń, Których nie chce spełnić I w to, że za bramą z bardzo dziwnym zamkiem Jest ogród i rzeka, wielki dom w ogrodzie. Jeżeli wierzysz w niebo, Musisz także wierzyć W to, że w domu bywa się najbardziej sobą, Że można siebie zgubić i siebie odnaleźć, Jak igłę w stogu siana zupełnie jedyną. Jeżeli wierzysz w Boga, Musisz wierzyć w Łaskę, W to, że drzwi domu otwarte, światło wybiega na ścieżkę, Pędzi szybko, jak miłość, więc trochę uważaj — Zawsze trafia do celu, Może Cię pochwycić.
opr. mg/mg