Wybór wierszy z tomu "Podzielona róża"
Oczekiwanie Ani omszałe, żyjące kamienie, ani skrywające obietnice paprocie, ze zwiniętymi w spirale liśćmi, nie objawiają form w nich utajonych. Dąbrowy pogrążone w wilgoci i cieniu od wieku czekające na przyrost nowych słoi, skupione jedynie na rozwoju i trwaniu, napełniać powinny przeczuciem klęski umysły chcące pożreć wszystkie możliwości. Wyobraźnia łączy przyszły wybór z biciem w dzwony dochodzącym z niedalekiej wioski, gdy przy drodze paź królowej zawisł na jedwabnej nitce i śpi w poczwarce twardej, jak zwinięty listek przygotowany do kolejnej zimy. Rozwaga i róża Tu wysoko deszczom nie było widać końca i wśród ostów rozkwitła wybujała róża na dzikim już owocującym krzewie. Tu wpatruje się w nią bezsennym okiem wyciosana tysiącem sekretów rozwaga, dziewicza karmicielka wędrownego tchnienia, które wiedzie górską ścieżką między przepaściami tych, co domu poszukują w Drodze. Tu górując nad okaleczoną ziemią wsłuchuje się w atonalne dzwonki owiec, ponad zmierzchem ginących torfowisk, spustoszeniem kolorów oraz dreszczem cienia. Do Magdaleny Dobrym nie tylko to jest, co takim się nam wydaje. Błogosławionym grzech jest i wina, ale także żywo pracująca pamięć. Kim byłabyś dzisiaj, Magdaleno, bez pamięci o swoich upadkach. Zbiorowe sumienie wzięłoby i Ciebie w swe ramiona, pomimo, Magdaleno, Twego nawrócenia. Sekstyna Wiatr niesie kwiatów i traw pylących woń, czesze pastwiska obłoków i łąki. Struny gitary potrąca czyjaś dłoń, a niepewne serca — muzyka Drogi. I tak budzimy się ze złego snu, ból poniżenia ofiarując Bogu. Biały rulon Rozwija się we mnie długi, biały rulon, list, który czytam na kwitnącej łące, wpatrzona w piękno przez Ciebie wybrane, pełna współczucia dla maestrii kolumn i stiukowych aniołów, które porzuciłeś dla prażącego nad głowami słońca. W nim falujemy wokół Ciebie jak trawy. Szukam ochłody na posadzkach z kamienia, wsłuchuję się w echa Twych dalekich kroków, odchodzę w cień drewnianych polichromii, by w dębowych ławach odnaleźć schronienie, w południe, gdy świat za drzwiami płonie. Czas Przemienienia Tamta noc, gdy bieliła się droga, a nad nią księżyc niczym Hostia wzniesiony był na niebie, tamta letnia noc, bieląca się jak gołąb, nie rzucała cienia. Bo noc nie ocienia tego, co jaśnieje. Z głębi nocy adoruje przed barwą i dźwiękiem intencję intencja w Czasie Przemienienia. I oto łaska staje się dostępna. I oto w łasce wszyscy trwamy na drodze, którą jutro wyruszymy stąd w nieznane.
(Wiersze Ewy Tomaszewskiej pochodzą ze zbioru Podzielona róża, który ukazał się niedawno nakładem Wydawnictwa „W drodze” w Poznaniu)