Żółwie

Fragment książki "Święte pawie i baranki Boże. Folwark ewangeliczny", każde opisane zwierzę demaskuje ludzkie wady, wskazuje schemat zachowań i pobudza do pracy nad sobą

Żółwie

Alessandro Pronzato

Święte pawie i baranki Boże.
Folwark ewangeliczny

ISBN: 978-83-7580-231-3
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2012

Wybrany fragment
Święte pawie
Żółwie
Papugi
Krokodyle, koty i brytany
Krety, małpy, żaby, gadające świerszcze,
pingwiny i kameleony
Zachłanne lisy
Króliki, jaszczurki, pszczoły i osy
Sola

ŻÓŁWIE

Wysuwa się główka...

Żółwie wydają się sympatyczne. Jednak tymi, którzy wzbudzają wstręt, są ludzie-żółwie, a przede wszystkim chrześcijanie-żółwie. Prawdziwe żółwie nie mają z nimi nic wspólnego; natomiast ludzie-żółwie noszą twardy i nieprzenikliwy pancerz będący symbolem jednej z naszych nagminnych cech, czyli obojętności.

Gdy rozgrywa się jakiś smutny spektakl, dramaty czy tragedia, przykre wydarzenie, niedopuszczalna sytuacja, trudna sprawa, brutalność, wówczas raczej z ciekawości wysuwa się główka, aby zobaczyć, co się dzieje, i rzuca parę groszy z powodu swej skłonności do wzruszeń (co oczywiście nic nie kosztuje). Gdy jednak trzeba stanąć twarzą w twarz z którymś z tych problemów, albo przynajmniej okazać wyrzuty sumienia, szybko się chowa w swojej skorupie.

Niektórzy trzymają swój pancerz po to, aby się bronić przed zderzeniem z niewygodną rzeczywistością i zabezpieczyć przed gwałtownymi wstrząsami wywołującymi dokuczliwe drgania w sercu albo, jeszcze gorzej, w okolicach portfela.

Ludzie-żółwie zwykle wysuwają na zewnątrz głowę, aby obserwować obrazy pojawiające się na małym i w gruncie rzeczy nieszkodliwym ekranie telewizora. Ograniczają się do jakiegoś komentarza (od oburzenia do znudzenia), by następnie wrócić ostrożnie do własnej skorupy. Powierzają się pilotowi telewizora, aby trochę „odpocząć”, to znaczy napełnić oczy i uszy głupotami, pozwalającymi szybko zapomnieć o tych przykrych sprawach: „No, popatrz, na jakim to świecie przyszło nam żyć...”. No cóż, lepiej nie mieć powodu do zmartwień, nie myśleć zbyt dużo i chronić się w swojej prywatności. Skorupa, w której się chowamy, gdy tylko pojawi się niebezpieczeństwo zaangażowania, przyjęcia jakiegoś przykrego obowiązku, ma różne nazwy: dobrobyt, wygodnictwo, przyzwyczajenia, własne sprawy i interesy.

Zło się rozszerza, wywołuje zniszczenie, ponieważ sprzyja mu obojętność, niewrażliwość, lęk przed narażeniem się i skompromitowaniem. Pancerz ma ponadto zaletę nieprzemakalności. Wszystko po nim spływa, nic nie dostaje się w głąb: bieda i cierpienia innych, przemoc, nadużycia i niesprawiedliwości, których ofiarami są słabi... Skorupa jest często spoista, solidna, twarda jak kamień i nic nie może jej zmiękczyć. Nie pojawiają się na niej żadne szczeliny ani pęknięcia, w które mogłoby wcisnąć się obce ciało.

Główka wysuwa się na zewnątrz jedynie wówczas, gdy nie ma ryzyka, że zostanie do czegoś wciągnięta. Potrafi zawsze patrzeć „gdzie indziej” i porusza się na mocnych odnóżach jedynie po to, by zdobyć nowe przestrzenie na spokojnym terytorium naznaczonym własnym egoizmem. Poza tym odnóża używane są jak drapieżne pazury, aby chwytać smakowitą zdobycz.

Ludzie-żółwie unikają starannie wszelkiego zaangażowania, które nie służy ich sprawom, dobrobytowi i ich nietykalnym wygodom. Serce, uczucia, człowieczeństwo, sumienie, poczucie odpowiedzialności to rzeczy, którym skorupa uniemożliwia kontakt z bolesną rzeczywistością zewnętrzną. Żaden rozdzierający krzyk, żadne wołanie ani ciche wezwanie nie jest w stanie przebić się przez ten pancerz.

Główka wychyla się ze skorupy jedynie wówczas, gdy można się cieszyć ciepłem słońca i biada jeśli horyzont jest zaciemniony przez czarne chmury ludzkich nieszczęść.

Obojętność stanowi rodzaj szczepionki. Uodparnia na ryzyko zakażenia utrapieniami bliźnich. Powłoka, do której wchodzimy z „naszymi sprawami”, staje się rodzajem jałowej kapsuły, dzięki której oddalamy się od innych i unikamy zarażenia się ich problemami. Ludzie-żółwie są osobnikami, którym zależy na higienie osobistej i higienie grupy.

„Ja, co ja mogę zrobić? Każdy ma swoją biedę i musi ją nieść, a czasem zrzucić na tych, który nie mają z tym nic wspólnego... zbyt to wygodne!”

Ludzie-żołwie powinni wpaść w jakąś zawieruchę, która zburzy ich spokojne życie (i trawienie). Konieczne są mocne uderzenia młotkiem, które roztrzaskają ich pancerz, tak by już nie mogli go naprawić i uczynić z niego szczelnej kasety, aby stali się bezbronni, wystawieni na ogólne niepowodzenia. Właśnie po to, aby zrozumieli, że nie istnieje indywidualne zbawienie, że tchórzostwem jest wycofywanie się, że niesłuszne jest ukrywanie się, że z egoizmu można się uzdrowić, pozwalając, by nas dotknęły nieszczęścia innych. Aby zdali sobie sprawę, że obojętność jest wielkim złem naszej społeczności, złem, które grozi przerzutem atakującym całą tkankę społeczną.

Kto wie, czy ludzie-żółwie w końcu nabiorą świadomości, że będą mieli prawo żyć w sposób przyzwoity jedynie wówczas, gdy poczują się źle z powodu cierpienia braci...

Gdy chodzi o egoizm, który jest ściśle związany z obojętnością, zakończę cytatem z Gustawa Flauberta: „Uszczęśliwiać się, żyjąc tylko dla siebie, oznacza ograniczyć swoje serce do interesów i jedzenia”. Ktoś inny zauważył: „To smutne, że mamy dwie ręce, jedną do brania, drugą do trzymania”.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama