W "pustelniczej owczarni"

O klasztorze kamedułów w Krakowie Bielanach

15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia NMP, miałam szczęście zwiedzić erem braci kamedułów w Krakowie Bielanach. Stary klasztor tętniący tradycją i modlitwą przyciąga od zawsze tłumy ludzi, którzy szukają tu wyciszenia, uciekając od codziennego biegu za pieniądzem i wartościami doczesnymi.

Pustelnię kamedułów na Bielanach budowano w latach 1604—1642. Obecnie zamieszkuje w niej sześciu pustelników. Po długich staraniach udaje mi się porozmawiać z jednym z nich. Zwracam uwagę na to, że uroczystość Wniebowzięcia NMP zgromadziła wielu ludzi. — Tak, ludzie przybywają do naszej świątyni z różnych stron Polski — mówi mnich. — Dla nas ta uroczystość jest szczególna, ponieważ nasz kościół jest pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP. W świątyni znajduje się wspaniały obraz pędzla Stachowicza, ukazujący właśnie to wydarzenie. Co roku Msza św. kończy się uroczystym poświęceniem ziół, owoców oraz kwiatów. Jest to też jeden z dwunastu dni w roku, kiedy kobieta może przekroczyć bramy naszego klasztoru.

Kameduli przywędrowali do Polski na początku XI wieku. — Minęło już 1000 lat, a Pan nadal gromadzi nas w swojej „pustelniczej owczarni”. Obecnie w klasztorze znajdującym się pod Koninem, gdzie mamy nowicjat i postulat, jest pięciu kandydatów do życia w zakonie — opowiada mój rozmówca. — Niestety, liczba powołań maleje z roku na rok. Nasz zakon ma też swoje domy m.in. we Włoszech i Kolumbii. Oczywiście wszędzie działalność braci ma charakter pustelniczy, a nie misyjny. Ogółem na świecie jest kilkudziesięciu mnichów — kapłanów i braci.

Wyrażam przypuszczenie, że brak powołań jest spowodowany trudną regułą, jaką zakon przyjął od benedyktynów, zaostrzając ją jeszcze. — Niewątpliwie, życie w naszym zakonie zobowiązuje do wielu trudnych wyrzeczeń. Reguła benedyktyńska proponuje schemat 3 x 8, tzn. 8 godzin snu, 8 godzin modlitwy, 8 godzin pracy. Aż do roku 1950 bracia wstawali na modlitwę nocną tuż przed północą. Później kładli się spać, by już o 4.00 wstać i wypełniać swoje obowiązki.

Każdy z braci mieszka w domku pustelniczym, do którego dołączony jest ogródek, gdzie hodowane są pomidory, koper, różne kwiaty, a czasem po prostu trawa.

— Do naszych domków kobiety nie mają wstępu, sami więc prasujemy, gotujemy, sprzątamy — opowiada kameduła. — Nasz przeor o. Ambroży jest ekonomem — robi zakupy. On jako jedyny ma kontakt ze światem zewnętrznym. Nie oglądamy telewizji, nie słuchamy radia, jedynie czasami dociera do nas „Gość”...

Dziękując za rozmowę, pełna zadumy odchodzę. „Gdy Miłość Cię woła, idź za jej głosem, choćby Cię wiodła po ostrych kamieniach” — powtarzam w myślach.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama