Homilia / rozważanie na 10 niedzielę zwykłą, rok A
Podobnie jak w czasach Pana Jezusa, tak i dzisiaj powraca pytanie, czy można usiąść do stołu z grzesznikami. l tak jak wówczas stoi za tym pytaniem jakiś brak wiary, że człowiek może i powinien się zmienić na lepsze
Po kilkunastu latach przemian, których doświadczyliśmy w Polsce, zaczął się nam nagle rozwijać swoisty ruch pojednania. Politycy zaczęli wyciągać do siebie ręce, rozmawiają o zgodzie i pojednaniu, ale jednocześnie podkreślają, że fundamentem tegoż pojednania musi być prawda. Doświadczenia minionych lat i ostatnich miesięcy z pewnością nie skłaniają do tego, by ufać ludziom polityki. Z drugiej jednak strony, byłoby rzeczą głęboko niechrześcijańską przekreślić te - może często nieporadne - próby nadrobienia tego, co trzeba było zrobić wiele lat temu. Byłoby czymś złym przekreślenie wysiłków zmierzających do przezwyciężenia barier niezrozumienia czy, jak to ma czasami miejsce, po prostu zwykłego ludzkiego zacietrzewienia.
Ewangelia z dzisiejszej niedzieli pokazuje nam Jezusa, zasiadającego do stołu z ludźmi, których przekreślono -zakwalifikowano do określonej kategorii, zaszufladkowano i zepchnięto na margines życia. Zamknięto przed nimi drzwi i powiedziano: niech umierają w swoich grzechach. To właśnie z tymi, co zostali odrzuceni, i co do których wydano wyroki, Jezus siada do stołu. Na przekór wszystkim. Wbrew tzw. dobrym obyczajom i nie zważając na to, co ludzie powiedzą. Idzie do tych, „którzy się źle mają".
Czyż nie jest to Ewangelia na dziś, dla każdego z nas? Nie tylko dla polityków, dla tych, co spierają się o przeszłość i przyszłość, ale dla każdego... Stawiając wymagania i innym ludziom, i sobie samym, nie możemy zapomnieć, że Kościół jest wspólnotą, która ma człowieka podnosić z upadków i umacniać każdego, kto czuje się słaby, bo i Chrystus „nie przyszedł powołać sprawiedliwych, ale grzeszników".
opr. mg/mg