Homilia / rozważanie na 16 niedzielę zwykłą, rok A
Zasadniczo wiemy, że cel nie uświęca środków. Warto jednak to sobie przypominać, bo niekiedy, całkiem po cichu i niespodziewanie, tak właśnie zaczynamy działać
Wojny, które przyszło nam oglądać w ostatnich latach na ekranach telewizorów, pokazały bardzo wyraźnie, że usuwanie zła, np. walka z reżimami, przynosi ofiary także wśród niewinnych ludzi. Co gorsza, te ofiary zostają niejako wkalkulowane w koszta wojen. Dzisiejsza Ewangelia prowadzi nas jednak zupełnie innymi drogami. Trzeba wpierw patrzeć na to, co dobre! O dobro trzeba zadbać!
Pytanie, które stawiają słudzy, „Czy mamy iść i usunąć chwast?": powraca często; ot, choćby w tym naszym zastanawianiu się: jak usunąć zło ze świata? Znamienna jest jednak odpowiedź, którą słyszą słudzy, gdy chcą iść i natychmiast usunąć chwast: „pozwólcie róść obojgu aż do żniwa". Zostają powstrzymani. Wpierw trzeba bowiem umocnić to, co jest dobre. Trzeba pozwolić, by dobro się zakorzeniło, a dopiero potem rugować zło.
Gdy człowiek rozumie wielkość zła i autentycznie zależy mu na tym, co dobre, może mieć ochotę - podobnie jak słudzy z ewangelicznej przypowieści - by bezwzględnie je usuwać. Jezus pokazuje nam jednak, że trzeba wykazać wiele roztropności w walce ze złem. Bo w walce ze złem nie wystarczą ani szczere chęci, ani nawet - jak nam się często zdaje - zdecydowana walka. Przy braku roztropności można niechcący więcej zniszczyć, niż zbudować.
Ta nauka jest szczególnie ważna, gdy pomyślimy o ludziach, może zwłaszcza młodych, w wierze jeszcze nieugruntowanych. Wobec niektórych zachowań chciałoby się niekiedy zareagować w sposób zdecydowany, ucinając wszelkie wątpliwości i zrywając kontakty. Czy jednak nie byłby to jakiś znak braku nadziei; braku wiary, że człowiek może się zmienić i że „praca nad innymi" - podobnie jak nasza „praca nad sobą" - ma sens?
opr. mg/mg